Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lwowie guma", znaleziono 3

zatem chodźmy, panno Billy. — U drzw i na najwyższym piętrze lekko dwukrotnie zapukał.
- Możesz wejść, Pete — rozległ się z wewnątrz głos Cyryla, który nie był zbytnio serdeczny, ani też zachęcający.
— Pete, istotnie! — zaśmiał się Bertram. — Masz gości, młodzieńcze! Otwórz drzwi, panna Billy wybrała się na zwiedzenie twojej „warstw y".
Rozległy się pośpieszne kroki, drzwi się otwo- rzyły i oczom ich ukazała się twarz Cyryla roz­ jaśniona wymuszonym uśmiechem.
- Proszę, chociaż lękam się, że niewiele jest tu do zobaczenia — rzekł.
Bertram przyjął patetyczną pozę.
Panie i panowie, znajdujemy się w legowisku lwa.
- Cicho bądź, Bertramie — strofował go Cy­ryl.
On jest naprawdę lwem — powiedział Ber­tram przyciszonym głosem — ale będziemy go na- zywali tak, jak sobie tego życzy „człowiekiem m uzyki".
— Jestem raczej czymś w rodzaju katarynki, któ­rą się nakręca przy pomocy korby — najeżył się Cyryl.
Bertram uśmiechnął się.
— Przy pomocy korby, powiadasz? Ja bym ośmielił się zaprzeczyć!
Ruchem pełnym zniecierpliwienia Cyryl odwró-cił się na pięcie. Bertram znowu powrócił do swego patetycznego tonu.
Macie państwo pracownię tego człowieka _ recytował. — Po prawej stronie widać jego na­ rzędzia tor... chciałem powiedzieć, jego instru­ menty — pianino, flet i t. d. Po lewej stoi biur­ ko, a na nim pióra, papier, guma do wycierania, atrament i znaczki pocztowe. Wymieniłem to wszystko dlatego, że właściwie mało tu jest rzeczy do wymienienia. Przez otwarte drzwi możemy widzieć dalsze pokoje apartamentu, lecz zawierają one jeszcze mniej ciekawych rzeczy, niż ten pierwszy. Tylko ze względu na tradycję, w jednym z pokojów stoi kanapka, a w drugim dwa krze­sła.
Kruk, na skrzydłach z rubinu niesiony, między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie znał też ceny, moc głowę podnosi i krąg się zamyka. Z diamentu lwa lico - ileż dumy na nim. Surowa klątwa mąci światła promienie i wszystko się zmienia w słońca umieraniu. To kruka ostatnie tchnienie.
Ferruccio de Bortoli: Przecież była najważniejszą autorką "Corriere... ". U nas publikowała we wrześniu 1979 roku rozmowę z Chomeinim. Kiey pojechałem na wywiad z Arielem Szaronem, jakieś dwa, trzy miesiące przed tym, jak dostał udaru mózgu, ledwo wszedłem do jego gabinetu, zapytał: A jak Oriana? Co u niej?
Żałowałem, że zamilkła na tyle lat. Czytelnicy zapominali o niej. Napisała "Wściekłość i dumę", tekst, który po piętnastu latach nadal robi wrażenie. Ma siłę. Nie wiem, czy dziś nie większą. Pamiętam, jeszcze przed publikacją nazywała "Wściekłość i dumę" kazaniem. To było jej kazanie o życiu, nie o nienawiści. Kochała tę tożsamość, ten naród, zachodnie wartości, to, kim jesteśmy, a o czym zapomnieliśmy.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl