“Mój ojciec podgrzewał atmosferę sposobem mówienia. Bibliotekarz, wytrawny czytelnik, erudyta i marzyciel. Z książek zapożyczył manię szlachetnego wyrażania się. Pamiętam pewną styczniową sobotę. Wstaliśmy wcześnie, by jechać do wuja, który mieszkał daleko. Ojciec, goląc się, spytał mnie: - Synu mój, boski Ulissesie, nie drżysz przed różanopalcą jutrzenką? - Słucham? - Nie marznie ci dupa o piątej rano? W sumie uwielbiałem towarzystwo mego ojca, gdyż zawsze wyrażał się obrazowo.”