Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mnie paulina nich", znaleziono 458

Boję się stawić czoła konsekwencjom nieprzemyślanych działań. Co mnie podkusiło, żeby uciekać następcy tronu? Naprawdę coś było ze mną nie tak. Zwariowałam, to jedyne wytłumaczenie.
Ogarnia mnie przerażenie tak ogromne, że odcina dostęp do tlenu. Duszę się odpowiedzialnością, miotam się między wpojonym obowiązkiem a tym, czego sama pragnę.
Sprowadziłaś promyk słońca do mojego życia pełnego cieni. Pokazałaś, jak walczyć mimo złamanego ducha. Jak być silną w swoich słabościach. Pokazałaś mi, jak cienka granica łączy nienawiść i pożądanie. A teraz idę walczyć za nas oboje, Hudson. Żebyś obudziła się wolna i nie musiała się dłużej bać.
Wyryłeś mi się tutaj. Z każdym oddechem i uderzeniem myślę tylko o tobie. Ja też się bałam, że cię straciłam. Że nigdy nie będziesz mnie szukać przez to, że chciałam...(...) Że postawiłam moją chorą rodzinę wyżej od lojalności wobec ciebie. Odrzuciłam wolność, by chronić potwora, który mnie spłodził.
Całe moje życie było ustawką, fikcją i jakimś koszmarnym żartem. Scenariuszem na horror. Sama nie wiem, czy jestem szczęśliwa z powodu gwałtownego wybudzenia. Jak to wszystko odkręcić? Jak sprawić, żebym nie musiała czuć strachu?
Żaden świat nie mógł nas tu dosięgnąć i ocenić za czyny. Chwilowo nie było dobra i zła, wstrzemięźliwości i pożądania. Nie jesteśmy ani tu, ani tam, stoimy pośrodku nicości, gdzie wszystko jest możliwe.
Poddam ci świat, bo zasługujesz na całe dobro i życie, które masz przed sobą. W pełni piękna i radości, bez kłamstw. Pokażę ci wszystko, jeśli mi pozwolisz, Hudson.
Nie jesteś swoim ojcem (...) Jesteś zagubioną dziewczyną, która nie wierzy w nic, a już na pewno nie w siebie. Ale uwierzysz. Daj sobie czas, żeby rozbłysnąć na nowo.
Bo każda część mnie każe stawać w twojej obronie. Każdy atom mojego istnienia chce cię bronić do ostatniej kropli krwi.
Nie powinna mnie interesować w żadnym stopniu. Jest mężatką, a także córką największego skurwysyna. To nie moja wina, że tu jest zupełnie inna, prawda? Jej upartość tylko mnie podkręca, i to w ten popieprzony sposób, a wrażenie niewinności każe mi wierzyć, że nie ma nic wspólnego z pokrętnym biznesem swojego ojca.
Nade wszystko pragnę ich akceptacji i miłości. Pragnę być tą córką, o jakiej zawsze marzyli. Poświęcili tyle lat na moją karierę i budowanie wizerunku, nie mogę tego zaprzepaścić głupimi wybrykami. Jestem im to winna za lata opieki i nauki na ich koszt. Mieli tylko mnie jedną, ostatnią z rodu.
Jestem przyzwyczajona do niesprawiedliwości, ale to kompletnie zburzyło mój świat i nie został nawet kamień na kamieniu. Ogrom cierpienia wlał się we mnie wartkim strumieniem i nie mam pojęcia, czy jestem w stanie się pozbierać. Muszę.
Potrzebuję nowego życia i wykasowania wspomnień. Jednak to nie jest możliwe, zamiast tego mogę odzyskać sprawczość. Albo chociaż jej namiastkę. Niemal czuję, jak moja dusza roztrzaskuje się i zostawia rysę w nieskazitelnym wizerunku.
Nie mam wyjścia. Jestem tylko figurą na planszy. Pionkiem w grze gigantów, więc czy jest sens uciekać? Z nimi nie da się wygrać. Ani ja, ani ty, nikt nie ma szans w tym starciu. Nie pozwolą mi odejść, Mason.
Niby dorosła, ale bezbronna jak mała dziewczynka. Pragnie jedynie uwagi oraz akceptacji, i ciężko jej się dziwić. Wiem już wystarczająco dużo, więc nie chcę jej więcej dołować.
Rozjechała ich pędząca ciężarówka codzienności.
Każda sytuacje generuje wiele dróg wyboru.
Czy jest bowiem coś bardziej przytłaczającego od śmierci? Wszystko, cokolwiek robimy w życiu – zawód, który wykonujemy, relacje, w które się wikłamy, zdarzenia, których stajemy się częścią – nie ma znaczenia, ponieważ meta zawsze jest jedna. Gdy śmierć krąży wokół nas, zaczynamy zdawać sobie sprawę z jej realności, namacalności, z tego, że zawsze czai się gdzieś obok, kogoś zabiera, a w końcu nadejdzie ten dzień, że zabierze również nas.
Wschód słońca jest codziennie i daje nadzieję na nowe jutro.
Najtrudniejsza droga to zazwyczaj ta najwłaściwsza.
Nie wiadomo, czy Róża przeżyła dwa ciosy kolbą karabinu w głowę. Niejaka Paulina Baumgartner zeznała, że „posadzono ją na tylnym siedzeniu. Krew płynęła z jej ust i nosa”. Na pytanie, jak przenoszono ofiarę, Baumgartner sprostowała: „Nie, ją zawleczono. Nie mogła sama iść, jeszcze dzisiaj mam to przed oczami. Wleczono ją za jedną rękę”. Potem wszyscy widzieli, jak Edwin von Rzewuski bił pięścią w bezwładne ciało. Dowodzący eskortą porucznik Vogel chciał mieć jednak pewność. Kiedy auto skręciło w alejkę Tiergarten, Vogel wychylił się do tyłu odbezpieczył pistolet i przyłożył go do bezwładnej głowy. Pistolet się zaciął. Wtedy Vogel się cofnął, zdjął płaszcz, po czym przyłożył jeszcze raz. O dwudziestej trzeciej czterdzieści pięć ludzie zebrani przy wejściu do hotelu usłyszeli strzał. Samochód przez cały czas jechał; na ciało , „a szczególnie na głowę, zaciągnięto koc”.
I wtedy zaczął mówić. O jego ucieczce, która jednocześnie była pogonią, wieczną, bolesną pogonią za nią. O jego szaleńczych wyprawach zwiadowczych w czasie pobytu w Iraku i Afganistanie. O jego ciągłym nadstawianiu karku za wszystko i wszystkich. O tym, jak leżał na pustyni, patrząc w gwiazdy i trzymając narysowany przez nią portret, płakał bezgłośnie, a łzy spływały mu po policzkach i wtapiały się w stygnący piasek. O jego modlitwach, aby w końcu trafiła go jakaś pieprzona zbłąkana kula, bo nie mogąc żyć przy niej, nic chciał żyć wcale. Potem przyszło opamiętanie, zrozpaczony wzrok matki, zatroskany wzrok ojca, którzy jedno dziecko już pochowali, a teraz patrzyli, jak ich jedyny syn powoli zatraca się we własnym szaleństwie. Jak wziął się w garść, decydując się na to, o czym od początku wiedział, że to jedno wielkie oszustwo. I oszukał siebie, ją, wszystkich dookoła. A teraz zranił tak wiele osób, stracił najlepszego przyjaciela i wiedział, że postąpił nie jak honorowy człowiek, którym był od zawsze, tylko jak ostatni drań i egoista. I to go też dobijało. Ale nie mógł inaczej, bo ona i Max byli dla niego najważniejsi na świecie. Gdy skończył mówić, Paulina przytuliła jego głowę do swych nagich piersi i głaskała jego ciepłe policzki. – Piotrusiu, Boże. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, ale nie mogę, nie potrafię. Jedyne co mogę zrobić, to dać ci tyle miłości i szczęścia, ile tylko jestem w stanie. Ty jesteś moim życiem, moją jedyną, wielką miłością, w którą wątpiłam, a która była mocna i niezawodna, tak jak ty sam. A ja to odrzuciłam. Uwierz mi, nie ma minuty, sekundy, żebym tego nie żałowała. Ale masz rację. teraz koniec. Teraz mamy siebie, należymy do siebie, od zawsze przecież, od momentu, kiedy wpadłam na ciebie w bibliotece, od tamtej chwili jesteśmy ze sobą złączeni. A teraz, przez Maxa, jesteśmy złączeni jeszcze bardziej. I już nic nas nie rozdzieli. I nikt – pocałowała go w usta, a wtedy on wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, szepcząc jej do ucha: – Kocham cię, moja czarnowłosa dziewczynko. moja, tylko moja.
Gdzie jest padlina, tam gromadzą się sępy.
W tym czasie starannie unikamy się z Pauline, co oczywiście najlepiej zdradza parę, która ma romans.
Dobrzy pisarze często chwytają życie. Średni przesuwają po nim szybko ręką.
Źli gwałcą je i zostawiają padlinę.
Ani od Halta, ani od Pauline nie słyszano nigdy na ów temat choćby słowa. I nic dziwnego: któż bowiem pilniej strzeże swoich oraz cudzych sekretów niż zwiadowcy i dyplomaci?
Zło niczym sieć pajęcza spowijało całą okolicę, sącząc do serc i głów mieszkańców podejrzliwość i strach, zatruwając nawet tych, którzy udawali, że los Pauline jest im obojętny.
Dopiero co połączył się z Pauline węzłem małżeńskim, a tak mało brakowało, by uczynił ją wdową. Wbrew swej zwykłej powściągliwości ruszył na spotkanie Pauline, pochwycił ukochaną w ramiona i wycisnął na jej ustach długi, bardzo długi pocałunek.
- Hurra! - zakrzyknął zgromadzony tłum. Will, który spoglądał na to z niejakim zaskoczeniem, poczuł na ramieniu delikatną dłoń. Uniósł nieco wzrok, by ujrzeć uśmiechnięte oczy Alyss.
- Moim zdaniem, to dobry pomysł - rzekła, zerkając w stronę Halta i lady Pauline. Will nie mógł się z nią nie zgodzić. Objął dziewczynę i ucałował. Zawirowało mu w głowie, kiedy poczuł na swych wargach dotknięcie jej ust. zawołali znów zgromadzeni.
- Oczywiście - odrzekła kobieta i gestem pokazała mu, by czytał. Will znowu odchrząknął.
- Przeziębiłeś się? - spytał Halt z miną niewiniątka, a potem skrzywił się, gdy Pauline wymierzyła mu pod stołem kopniaka.
- A drugi powód? - spytała Pauline
Alyss uśmiechnęła się z niejakim przekąsem.
- Obawiam się, że ulegnę pokusie i zdzielę ją wiosłem przez łeb - wyznała - A to niekoniecznie sprzyjałoby mojej dalszej karierze.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl