Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mogla daje", znaleziono 12

Dzielić coś ze sobą i czerpać z tego spełnienie. Nie mogę sobie przypomnieć. jaką ogromną radość mi to dawało.
Jeśli kocham siebie i jestem w zgodzie sama że sobą, to dopiero wtedy mogę dawać miłość komuś drugiemu. Nie możemy dawać czegoś, czego nie mamy, bo to na pewno nie jest miłość.
- Mogę dawać zapomnienie twojemu ciału , ale duszy nie zdołam uleczyć. Musisz się z nią zmierzyć sama.
Jestem urodzoną aktorką i dobrze na tym zarabiam. A co najlepsze, mogę do woli torturować ludzi i jeszcze mi za to płacą. Daję im szczęście, którego nie jest w stanie dać im nikt inny. Czy jest ktoś, kto mi je daje? Nie znalazłam. Może jeszcze znajdę.
Żartowałam, że nie mogę być jednocześnie mężczyzną i kobietą. Taki układ dawałby mi mnóstwo możliwości, a przede wszystkim zapewniłby prawdziwą niezależność.
Mogę chcieć się cieszyć, żeby się dobrze poczuć, bo jak się człowiek cieszy, to się generalnie czuje dobrze. Mówimy tu o radości głównie jako o pewnej emocji, która daje zadowolenie, związanej z biologicznymi mechanizmami w organizmie.
Sumienie służy mi za światło,
Co mrok wewnętrzny mój rozświetla,
Daje rozróżnić dobro i zło,
Pomaga walczyć w ciemnych miejscach.
Gdy pytań moc los niejasny,
Mogę wyraźną drogą zmierzać,
I ty, i ja, oni i tamci,
I większość na świecie zwycięża.
Fakt, że jestem sławna, daje mi poczucie szczęścia. Ale tylko chwilowe. Jak kawior: kawior jest miły, ale kawior codziennie, na każdy posiłek. Żyję dla swej pracy i dla tych kilku ludzi, na których mogę liczyć, ale pewnego dnia moja sława się skończy i powiem - "Żegnaj sławo, miałam cię, ale wiedziałam, że to nie na zawsze.". To było interesujące doświadczenie, ale nie wypełniło całego mojego życia.
Dziewięciopalcy przyglądał mu się przez chwilę, potem wzruszył ramionami.
– Nie ma potrzeby. Traktuj ludzi tak, jakbyś chciał, żeby oni traktowali ciebie, a nigdy nie postąpisz źle. Tak mówił mi ojciec. Zapomniałem o tej radzie i zacząłem robić rzeczy, których nie mogę naprawić. – Westchnął głęboko. – Mimo wszystko nie zawadzi spróbować. Wiesz, czego się nauczyłem? Koniec końców, dostajesz zawsze to, co dajesz.
Sama to zrobiłam, posługując się tobą – powiedziała. – Nie ma w tym nic złego i tak powinno być. To jest jak gra na cintarze. Ty grasz na mnie, ja na tobie. Poprowadziłam cię za rękę i dostałam, co chciałam. Ale nie pokonałeś mnie. Nastąpi to dopiero wtedy, gdy nie będę umiała ci się oprzeć. Gdy oddam ci się, choć nie będę chciała, i gdy będę skamleć i błagać o więcej. Gdy sprawisz, że stracę nad sobą kontrolę i nie będę mogła niczego udawać. To być może nastąpi, ale jeszcze nie teraz. Trzeba ci więcej wprawy i samokontroli. Często będziesz dawał mi zwykłą rozkosz, ale sam zauważysz, kiedy nastąpi ten moment. Wtedy, kiedy ty
zechcesz, a nie kiedy ja będę chciała. Wtedy pokonasz mnie, tak jak w każdej chwili ja mogę pokonać ciebie.
Może nie da się nie zwariować. Ale dlaczego nie mogę mieć jakichś ludzkich majaków? Ale piczku materinu, perkele saatami vittu, zaszto Disney?
Rozmasował powieki, jakby chciał wcisnąć sobie gałki oczne do środka czaszki.
A potem znowu otworzył oczy.
Maleńka wróżka nadal unosiła się przed nim w powietrzu, z rączkami założonymi za głowę i podciągniętym do góry jednym kolankiem. Zdążył zauważyć, że miała zdecydowanie ludzkie rysy. Nieznajome, ale ludzkie. Konwencjonalnie ładne, jak u modelki.
– Sug elg y helvete – powiedział Drakkainen po fińsku, choć nieuprzejmie. Odwróciła się w miejscu, po czym wypięła na niego maleńki, okrągły tyłeczek i zakręciła nim fachowo, jak striptizerka.
– Napatrzyłeś się? Może zatańczyć przy gałązce?
– Urośnij, mniej więcej pięciokrotnie, to znajdę dla ciebie zastosowanie. Rozumiem, moja podświadomość daje mi do zrozumienia, że jestem emocjonalnie niedojrzały. Dorosły, odpowiedzialny mężczyzna nie przystępuje do tajnego programu i nie opuszcza orbity Ziemi. Zresztą sugerowano mi to przez całe życie. Syndrom Piotrusia Pana i tak dalej. Stąd ten Dzwoneczek. Spie*dalaj, Dzwoneczku. Powiedz Kapitanowi, żeby się podtarł hakiem. Dobranoc.
Piszę, bo… wymyślanie książek jest jak życie w kilku równoległych światach. To niezła odskocznia od szarzyzny życia. Nie wymaga specjalnych zabiegów, absorbuje tylko wyobraźnię i czas… mnóstwo czasu! Gdybym nie pisała, to… dużo więcej bym czytała, częściej oglądałabym filmy. Bez poczucia marnowania czasu grałabym z bliskimi w remika i literaki, układałabym puzzle. Natchnienie przychodzi, gdy… wcale się go nie spodziewam i jestem zajęta codziennymi sprawami. Czasem zjawia się, kiedy nie mogę zasnąć… wówczas zrywam się i piszę. Gdy lenię się wstać, rano nie mam już czego notować… wszystko minęło, uciekło i se ne vrati. Boję się, że… coś złego stanie się moim bliskim. Wojny. Kataklizmu. Ciężkiej choroby. Świata podobnego do tego, który McCarthy opisał w „Drodze”. Że książka z papieru stanie się przeżytkiem i zaczną powstawać tylko e-booki. Odwagę daje mi… rodzina. Nieustająca nadzieja w przyszłość… że jutro czy za miesiąc to, co złe minie i będzie lepiej. Powtarzalność pór roku i nieustający ruch przyrody… jej przemijanie i odradzanie się. Nadzieję czerpię z… absurdalnej, nielogicznej wiary, że to wszystko ma jednak jakiś głębszy, ukryty sens. Że nic nie dzieje się nadaremnie. Rozmowa to szansa na… zrozumienie innych i siebie. Na uniknięcie samotności. Pisanie książek to też ponadczasowa, szczera rozmowa autora z czytelnikiem.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl