“Potem całe towarzystwo rozkładało w saloniku magię. Świeczka paliła się w środku wielkiej kręcącej się gwiazdy umieszczonej na długim kiju, furkotały wstążki umocowane do jej ramion. Rozstawiała się maleńka scena na razie zasłonięta miniaturową kotarą. Zanim te śmieszne kulisy miały się odsłonić, któryś z dorosłych przebrany za diabła huczał basem: – Królu Herodzie, zła cię nowina dochodzi: w Betlejem miasteczku nowy król się rodzi! – Przewracał przy tym oczami, szczerzył niekompletne zęby i straszył gębą umazaną na czarno sadzami. Śmierć z wielką kosą przyodziana w szarą kapę zwykle stała grzecznie koło szopki, bo widziała, że dziewczynka stanowiąca najistotniejszą część widowni jest już dostatecznie przestraszona. Zaciekawiona przyglądała się całemu przedstawieniu zza spódnicy matki.”