Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "piasecka takie", znaleziono 38

Prawdziwej mądrości nie zyskujemy przez urodzenie.
Bądź dla siebie dobra
Przygnębiona przetarła dłonią czoło, popatrzyła na dom. Spędziła w tym miejscu dzieciństwo i młodość, ale teraz boleśnie uświadomiła sobie, że życie, które znała się skończyło. Nie ma już korzeni do których mogłaby wracać ani osoby dzielącej z nią radości i smutki. Już nigdy nie będzie naprawdę szczęśliwa. bo jak szukać schronienia w ukochanym domu, gdy zabrakło w nim miłości
Stała ze spuszczonymi ramionami, bez ruchu, bez czucia, bez nadziei i bez marzeń. Z bezlitosną ostrością zobaczyła spustoszenie, jakie choroba poczyniła na jej ciele.
Bała się pustki, bała się życia ze złamanym sercem, bała się tej potwornej tęsknoty, która już nią owładnęła ,i bała się ,że już nigdy nikt jej nie pokocha i że nie znajdzie sensu życia.
Jak dobrze mieć świadomość, że gdzieś jest ktoś, kto myśli, kto czeka, kto kocha. Świat wokół staje się wtedy dobry i piękny. I my stajemy się lepsi. Tylko z miłością życie ma sens.
Masz duszę marzycielki i dziecięcą radość życia. Promieniejesz, świat przy tobie staje się interesujący. Oglądając się wstecz, zastanawiam się, jak dałem radę przetrwać w świecie tych kilku tygodni, nie mogąc patrzeć w twoje oczy, nie widząc twojego uśmiechu, nie słysząc twojego głosu, nie całując twoich...
-Dlaczego mężczyźni mogą spełniać swe marzenia, a my, kobiety, jesteśmy kształcone, by służyć? Dlaczego nie możemy oddawać się swoim pasjom, tylko strzec domowego ogniska, wciąż i wciąż podsycając płomień?
Broda jej zadrżała. Najchętniej wtuliłaby się w puchatą pierzynę w swoim pokoju i w ciemności wypłakała swój ból. Nie dane jej jednak było cieszyć się samotnością. Musiała odegrać wyznaczoną jej rolę do końca.
Czuła się oszukana, jakby los wręczył jej upragniony prezent, a po chwili, nim zdążyła się nim nacieszyć, brutalnie jej go wyrwał.
Tłumione emocje ścisnęły ją za gardło,chciały mu jeszcze opowiedzieć,że zrobi wszystko,by zapomniał o tym,co było, i choć przez chwilę poczuł się szczęśliwy…
Czas wszystko zaciera. I radość i smutek, i ból i rozpacz. Pozostawia nadzieję i ta wiara w lepsze jutro jest najpiękniejszym darem.
Dom przykryty białą kołderką, na której tańczyły promienie słońca, wyglądał jak z bajki. Stary świerk rozpostarł nad nim swoje szerokie, rozłożyste gałęzie...
...słońce niosło radość i wiarę w to, że życie bywa chwilami piękne i że po złych dniach przyjdą te niepowtarzalne i wyczekiwane.
Kiedyś chciałam zbawić cały świat, teraz chciałabym zbawić siebie.
Kobieta wpatrywała się w niewielki ekran, a potem uśmiechnęła się nostalgicznie. Przeurocza dziewczynka przywołała odległe bolesne wspomnienie, które z trudem zdołała odsunąć na sam spód serca i duszy. Zapatrzyła się w okno. W blasku ulicznej latarni wciąż wirował gęsty śnieg. Niezyt przepadała za przedświątecznym okresem. Zdawała sobie sprawę, że święta Bożego Narodzenia są wyjątkowo rodzinne, ona natomiast od dawna nie utrzymywała kontaktów ze swoją rodziną, a właściwie z siostrą - jedyną rodziną jaką miała.
Była spragniona czułości, niewielkich gestów świadczących, że jeszcze jest kobietą, że jest kochana, potrzebna nie tylko jako kucharka i sprzątaczka.
Umowa przygotowana przez mecenasa Piaseckiego miała tyle stron, co ordynacja podatkowa, przez którą Matyldzie nie udało się przebrnąć do końca.
Jeszcze w roku 1953 Tadeusz Mazowiecki nie był skłonny do proponowania zmian w systemie. Zmieniło się to w momencie odejścia od struktur PAX-u czy raczej pozbawienia redaktora możliwości dalszego uczestniczenia w projekcie Piaseckiego
- Ciało powiadam wam, chłopaki, jak alabaster! - cmoka wargami i głaszcze dłonią powietrze.
Lord nie wytrzymał i odezwał się:
- Tfu, psiakrew: alabaster! Pięty popękane! Między palcami gnój! Kolana jak szmergiel! Na pół wiorsty serem czuć! A on: a-la-bas-ter! Tfu, tfu!
Brnę pozwoli miastem. Ulicę są próżne. Przechodniów mało. Na skrzyżowaniach ulic majaczą ciemne sylwetki policjantów.
Granica - myślę - i zielonki... I tu są dukty graniczne, druty kolczaste, posterunki, zasadzki. Tylko tu uprawia się przemyt legalnie. Tu się przemyca, pod różnymi pozorami i postaciami, kłamstwo, wyzysk, obłudę, choroby, sadyzm, pychę, oszustwo... Tu wszyscy przemytnicy!...
Pow-stań-cy!...
- A u ciebie tam klawe szmary! Dziewki jak piece!
- Tak, tak...
- Ty podwal się do której. Weselej ci będzie.
- Jakoś nie tego...
- To zrób, żeby było tego...Dziewki aż piszczą. Palą się. Nogi zacierają, a ty gapisz się.
Pomyślą, żeś inwalida!
Bo moim zdaniem, jeśli człowiekowi dać największy nawet dobrobyt, a obedrzeć go z własnej inicjatywy w pracy i w życiu, to pozostanie tylko dobrze utrzymane bydlę, tchórzliwe, leniwe i tępe.
Ludzie są jak książki: jedna ładnie oprawna, na dobrym papierze, a głupia, tak jak człowiek pięknie ubrany i z dobrymi manierami, ale sieczką we łbie i atrofią samodzielnej myśli. Inna, licha, stara, pognieciona, bez okładek, a słońce dokoła rozrzuca, tylko że nie każdy to rozumie i widzi...
Teraz po bolszewikach można wszystkiego się spodziewać. Materializm tak wlazł im w mózg, że wypchnął stamtąd wszystkie żywe, szlachetne uczucia, pozostawiając najgorszą, martwą treść. Teraz widzę u Rosjan chciwość wprost straszną, zazdrość niską, drobnostkowość, brutalność, lizusostwo, plotkarstwo, złośliwość, wyszydzanie cudzej biedy, zamiłowanie do szpiclowania i obłędny lęk przed władzą, wraz z głuchą, ukrytą nienawiścią do niej.
Najlepiej się powodzi na świecie ugodowcom, pochlebcom, tchórzom...ludziom o giętkim grzbiecie i karku. Ci wszyscy ludzie się przystosują i zawsze doskonale się urządzą.
Bo polityka to taka tyka, którą dureń, gdy chce pokazać, że jest mądry, w oczy ludziom wtyka.
-Ty wiesz, jak ja gadom sadła za skórę zaleję albo coś spsocę, to lżej mi parę dni, a potem to samo. Zeszłym razem czekałem w Smoleńsku na peronie. Przyszedł pociąg do Mińska. Wtem podchodzi do mnie jakiś kraskom. Pyta, czy to pociąg do Moskwy? A jakżde - mówię - do Moskwy. Kraskom szoruje do wagonu. Potem tak samo wpakowałem do pociągu eskortę z aresztowanymi i komsomolską wycieczkę. Niech jadą gady do czarciej mamy. Pewnie klęli mnie potem paskudnie. A mnie jakby kto duszę masłem posmarował.
Poznajcie życie chłopa sowieckiego- największego niewolnika świata. Poznajcie życie robotnika sowieckiego- najwięcej wyzyskiwanego. Stańcie się członkami Rosyjskiej Partii Robotniczej, której cała praca polega na wzajemnym spychaniu się i zżeraniu. Przejdźcie sowieckie więzienia i obozy koncentracyjne. I jeśli przedtem nie rozpłyniecie się we krwi, wówczas macie prawo rozpływać się w zachwytach nad"osiągnięciami sowieckimi".
Mówią, że jest taka choroba, iż człowiek pogardza śmiercią. A ja uważam, że nie pogardza śmiercią, tylko gubi pojęcie wartości życia wskutek jakiejś wielkiej straty. Jeden traci ideę, drugi miłość, trzeci wiarę w ludzi...
© 2007 - 2025 nakanapie.pl