Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pl i mini", znaleziono 93

- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.
Żyję, bo jestem kochany
-To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam to ten, że się jest pszczołą. (...) A jedyny powód, żeby być pszczołą, to ten, żeby robić miód. (...) A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym ja go jadł.
Dziwny jest niedźwiedzi ród,
Że tak bardzo lubi miód,
Bzyk-bzyk-bzyk, ram-pam-pam,
Co to znaczy? Nie wiem sam.
Kiedy się idzie po miód z balonikiem, to trzeba się starać, żeby pszczoły nie wiedziały, po co się idzie. Więc jeśli ma się z sobą zielony balonik, pszczoły mogą pomyśleć, że jest się częścią drzewa i wcale nie zauważyć tego, kto idzie, a jeżeli ma się niebieski balonik, mogą pomyśleć, że jest się tylko kawałkiem nieba, i też nie spostrzec tego kto idzie. A teraz chodzi o to, który balonik wybrać?
-Jak ja wyglądam z dołu?! (...)
-Wyglądasz jak niedźwiedź uczepiony do balonika.
-A nie- zapytał Puchatek zatroskany- a nie jak mała czarna chmurka na niebieskim niebie?
-Nie bardzo.
-Krzysiu!
-Co?
-Zdaje mi się, że pszczoły coś zwąchały.
-A co takiego?
-Nie wiem, ale mam wrażenie, że one się czegoś domyślają.
-Może myślą, że chcesz się dobrać do ich miodu?
-Może. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo.
Jak to miło Chmurką być,
Niebem płynąć jak po wodzie.
Mała Chmurka na dzień dobry
Taką piosenkę śpiewa co dzień...
-Krzysiu, aj, Krzysiu! - wrzasnęła Chmurka.
-Co?
-Myślę i myślę, i teraz już wiem na pewno, że to jest bardzo zły gatunek pszczół.
-Tak ci się zdaje?
-Zupełnie zły gatunek. I myślę, że one chyba robią kiepski miód.
Krzyś kiwnął główką i wyszedł, a po chwili usłyszałem: tuk-tuk-tuk-tuk. To Kubuś Puchatek wchodził za Krzysiem na górę po schodach.
Jeśli wiem cokolwiek o czymkolwiek, to ta nora oznacza Duże Towarzystwo, a Duże Towarzystwo oznacza Królika, a Królik oznacza łasowanie i słuchanie Mruczanki, i tak dalej.
Puchatek wsadzi łebek do nory i zaczął wołać:
-Hej, jest tam kto? (...) To, co powiedziałem przed chwilą, było: Hej, jest tam kto? -zawołał Puchatek donośnym głosem.
-Nie!- zabrzmiała odpowiedź z wewnątrz. (...)
-Do licha- rzekł Puchatek- czy tam naprawdę nie ma nikogo?
-Nikogo. (...)
Kubus Puchatek zastanowił się przez chwilkę i pomyślał: Tam musi ktoś być, jeśli powiedział, że nie ma nikogo.
-Hej, Króliku, czy to czasem nie ty?
-Nie- powiedział Królik, tym razem już innym głosem.
-A czy to nie jest czasem głos Królika?
-Myślę, że nie- odparł Królik- w każdym razie nie powinno tak być.
-Aha- powiedział Puchatek.
Puchatek lubił przekąsić swoje małe Conieco o jedenastej rano i cieszył się bardzo widząc, jak Królik wydobywa z szafki garnuszki talerze, i gdy Królik zapytał- Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? - Puchatek był tak wzruszony, że powiedział: Jedno i drugie.-
I zaraz potem, żeby nie wydać się żarłokiem, dodał- Ale po co jeszcze chleb, Króliku? Nie rób sobie za wiele kłopotu.
Miś przystanął.
-Jak się masz? A co tu robisz?
-Tropię- odpowiedział Puchatek.
-A co tropisz?
-Coś, coś, coś- odparł tajemniczo Puchatek.
-A co, co, co? - spytał Prosiaczek podchodząc bliżej.
- Właśnie, że nie wiem. (...) Będę musiał trochę poczekać, aż to coś wytropie, i wtedy się dowiem- odparł Kubuś.
Niepodobna kichnąć nie wiedząc o tym.
-Tak, ale nie można usłyszeć kichnięcia bez tego, żeby ktoś nie kichnął.
To po prostu niebywałe,
Pełen garnek miodu miałem,
A na garnku tak jak drut
Napisane było MJUT.
-Czy naprawdę są dziś twoje urodziny?
-Tak jest.
-Aha, więc przyjmij ode mnie najserdeczniejsze życzenia, Kłapousiu.
-Nawzajem, Kubusiu Puchatku.
-Przecież to nie moje urodziny.
-Nie, moje.
-Więc dlaczego powiedziałeś „nawzajem”?
-A czemu by nie? Chyba nie chcesz być zawsze nieszczęśliwy w dniu moich urodzin, co?
-Jak się masz Puchatku?- powiedział Prosiaczek.
-Co robisz?
- Próbuję dosięgnąć kołatki- odparł Prosiaczek.-Właśnie przechodziłem tędy...
- Pozwól, że cię wyręczę- rzekł uprzejmie Puchatek. (...)- Jak długo ten, co tu mieszka, każe nam czekać pode drzwiami?
I zakołatał znowu.
-Ależ, Puchatku! - zawołał Prosiaczek. -Przecież to twoje własne mieszkanie.
-Prawda, zupełnie o tym zapomniałem- powiedział Puchatek.- Więc wejdźmy.
-Daję mu Praktyczną Baryłeczkę do Przechowywania Różnych Różności (...)
-Powinieneś na niej napisać: "Z powinszowaniem urodzin."
-O to właśnie chciałem cię prosić- rzekł Puchatek.- Bo ja piszę dobrze, tylko Koślawo. To jest dobra pisownia, tylko Koślawa, to znaczy, że litery trafiają nie tam, gdzie trzeba
-Czy umiesz czytać Puchatku?- zapytała z lekkim niepokojem Sowa.- Na moich drzwiach jest napis sporządzony przez Krzysia o dzwonieniu i pukaniu. Czy umiałeś go przeczytać?
-Krzyś powiedział mi, co tam jest napisane. I wtedy umiałem.
- Dobrze, więc i ja ci powiem, co napiszę. I wtedy przeczytasz. I sowa napisała
"Z pąwiąsząwaniem Urorurodziurodzin" (...)
-Napisałam właśnie "Z powinszowaniem urodzin"- rzekła Sowa niedbale.
-To powinszowanie jest śliczne i długie- rzekł Puchatek z wielkim podziwem.
-Bo, ściśle biorąc, napisałam oczywiście "Z serdecznym Powinszowaniem Urodzin od szczerze oddanego ci przyjaciela Puchatka."
- Moje najlepsze życzenia w dniu twoich urodzin- powiedział Prosiaczek i podszedł bliżej. [...]
-Moje, przeze mnie obchodzone dziś, prawdziwe urodziny?
-Tak, i właśnie przyniosłem ci balonik.
-Balonik? (...)
-Tak. Ale- niestety- bardzo mi przykro, Kłapouszku, bo kiedy biegłem tutaj, zeby ci go przynieść, upadłem.
-Ajaj! Co za nieszczęście! Pewnie biegłeś za szybko. Czyś się aby nie potłukł, mały Prosiaczku?
- Nie...Tylko balonik...Ach, Kłapouszku, ja go pękłem!
- Bardzo się cieszę- rzekł Puchatek uszczęśliwiony, że podarowałem ci Praktyczną Baryłeczkę, w której można przechowywać Różne Różności.
- Bardzo się cieszę- powiedział Prosiaczek uszczęśliwiony, że podarowałem ci coś, co można włożyć do Praktycznej Baryłeczki.
Lecz Kłapouchy nie słuchał. Wkładał balonik i wyjmował go z powrotem, szczęśliwy jak nigdy w życiu.
Rozmawiałem z Krzysiem, który mi powiedział, że Kangury są powszechnie znane jako jedne z Najdzikszych Zwierząt (...) i każdy o tym wie, że jeśli jednemu z Najdzikszych Zwierząt zabrać Jego Małe, ono staje się tak dzikie jak Dwa Najdziksze Zwierzęta. Wobec tego powiedzenie "akuku"! jest może trochę nierozsądne.
- Prosiaczku, nie masz ani krzty odwagi!
-Niełatwo jest być odważnym- odparł Prosiaczek, lekko pociągając noskiem- kiedy jest się tylko Bardzo Małym Zwierzątkiem.
Są tacy, co potrafią, a są tacy co nie potrafią. W tym cała rzecz.
-Wyruszamy na odkrycie Bieguna Północnego.
- O- powiedział Puchatek.- A co to jest Biegun Północny?
-To jest coś, co się odkrywa- rzekł Krzyś wymijająco, ale sam nie był pewien, co to znaczy. (...)
To jest Wyprawa. To właśnie to oznacza, Tacy różni co idą.
,,- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika."
- Jak się masz, Króliku- powiedział Kubuś- czy to ty?
- Przypuśćmy, że to nie ja, tylko kto inny- odpowiedział Królik- i co wtedy?
- Mam wiadomośc dla Królika.
- Powiedz, to mu powtórzę.
Prosiaczek siedział na ziemi pode drzwiami swego domu i dmuchał w puszysty mlecz, z którego wróżył sobie, czy to się stanie w tym roku, czy w przyszłym, czy kiedyś, czy nigdy. Dowiedział się właśnie, że nigdy, i starał się przypomnieć sobie, co miało "to" oznaczać, i miał nadzieję, że to nie było nic przyjemnego.
Po chwili wszyscy stali już na skraju Lasu gotowi do drogi i Przyprawa ruszyła. Przodem szedł Krzyś (...) a na samym końcu długim szeregiem wszyscy krewni-i-znajomi Królika.
- Ja ich nie prosiłem- mówił Królik z lekceważeniem w głosie.- Oni przyszli sami. Oni tak zawsze. Niech sobie idą na końcu za Kłapouchym.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl