Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poza martyna", znaleziono 178

I nie proszę cię o cholerne wybaczenie ani nic w tym stylu. Po prostu potrzebuję z kimś pobyć, a zdaje mi się, że przed moim wyjazdem byłaś w miarę znośnym kompanem.
Odetchnęłam głęboko, wypuszczając całą złą energię, którą w sobie nagromadziłam. Nie mogłam wrócić do stanu sprzed roku. Musiałam trzymać swoje emocje na wodzy.
Czuję się wspaniale, dziękuję za troskę. Super jest zobaczyć człowieka, którego się kochało, by zauważyć, że ma cię już totalnie w dupie.
Nie zamykaj się znowu, skarbie. Jeśli potrzebujesz, płacz, krzycz, cokolwiek! Tylko nie próbuj mi wmawiać, że to cię nie obchodzi.
Powinno mnie to cieszyć. Nie czułam jednak nic poza pustką w sercu. Czułam się jednocześnie zdezorientowana i zła.
Potrzebuję nowych dobrych wspomnień. Jakiejś nadziei, że jeszcze nie wszystko w moim życiu przepadło.
Ta dziewczyna potrafi zrobić nie tylko wejście, ale też wyjście smoka, weszła w lustrzane piekła, a wyszła tak, że kamień na kamieniu się nie uchował. Ona jest niezniszczalna. Wrzucisz taką do wulkanu, to ci pamiątki przyniesie.
Powtarzam raz jeszcze , niektórzy ludzie są gorsi od mrocznej mocy piekieł. Nie możesz wszystkiego tłumaczyć opętaniem lub chorobą psychiczną, bo uśpisz czujność i stracisz z oczu inne niebezpieczeństwa.
Nie wracaj do zdrowia zbyt szybko, bardzo proszę. Odkąd się poznaliśmy, to były pierwsze trzy dni względnego spokoju. Poleż tu sobie jeszcze dla dobra nas wszystkich.
Ida po prostu wciąż miała Pecha. Chociaż nie, to nawet nie było tak. To Pech miał Idę. I byli na siebie skazani przez kolejne trzy do pięciu lat.
Zresztą z mojej psychiki nie bardzo jest co zbierać, więc wcale mi to nie przeszkadza, bądź sobie wariatem. Najwyraźniej ciągnie swój do swego.
Moja żona zawsze powtarzała mi, że żyję w świecie pełnym tęczy, promyków słońca i happy endów. (...) Wychowałem się w rodzinie, w której szczególnie zwracano uwagę na szczęście. Staram się to zachować. A poza tym wolę cieszyć się z czasu, który pozostał mi z córką, niż spędzać go na płaczu.
Tę dziewczynę wypełniało tak dużo miłości. Jej serce było jej pełne. Miałem szczęście, że to ja mogłem w tej chwili trzymać tę niesamowitą osobę w swoich ramionach. Może i w niezbyt szczęśliwym momencie, ale była tu. Nadal żyła.
Siedzieliśmy jeszcze przez pewien czas. Wtuleni w siebie słuchaliśmy odgłosów nocy. Spojrzałem w gwiazdy. Wierzyłem, że ojciec był jedną z nich. Tą najjaśniejszą. Był moim aniołem stróżem, który czuwał nade mną przez cały czas.
Już na zawsze pozostanę w jego ramionach. Bo był moim domem, moim sercem. Moją przeszłością, przyszłością i teraźniejszością. Już w chwili, gdy go poznałam, wiedziałam, że nie da mi spokoju do końca życia.
Życie jest ciężkie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ale dlaczego osoby, na których najbardziej mi zależało, były mi odbierane? I to w tedy, kiedy najbardziej ich potrzebowałem?
Chyba musimy skoczyć do księgarni po kolejny erotyk dla ciebie, bo ewidentnie brakuje ci pikantnych historii.
Płakałam nad tym, co utraciliśmy i co jeszcze było do stracenia. Płakałam nad sekretem, który w sobie nosiłam.
Może i mam świadomość, że dziewczynka widziała we mnie kogoś do naśladowania, ale tego nie wiedziałam.
Rozmawialiśmy i oboje zadecydowaliśmy, że nasze ignorowanie siebie nawzajem jest bez sensu.
Nigdy nie miałam do czynienia z rozmawiającą z umarłymi, która wykazywałaby podobny talent do ściągania na siebie nieszczęść gorszych niż plagi egipskie. Żeby na samym początku kariery wpakować się w coś takiego, to trzeba naprawdę mieć jakieś autodestrukcyjne predyspozycje w genach.
Pochopnie złożoną nieśmiertelną przysięgą splotła własny los z losem zaginionego ducha, jeśli zatem lustrzana magia, ta najczarniejsza z czarnych, zdoła go pochłonąć, co było w zasadzie jedynie kwestią czasu, Ida także przestanie istnieć...
Dwie piekielnice. Każda uwięziona we własnym koszmarze. Żadna nie może liczyć, że ktoś ją uratuje, bo obie są zdane wyłącznie na siebie. A mimo to nie jest mi obojętne, w czyim ogrodzie płonę. Nie bez przyczyny wybrałam właśnie twój.
Są w końcu jak dzień i noc. Światło i mrok. Dwie strony tej samej monety, którą podrzuca los. Dwa oblicza fortuny, której wspólnie strzegą. Może nadejdzie więc taki dzień, kiedy odnajdziesz w sobie dawnego alkonosta?
Czy na swój nieuchronny koniec szamanka powinna zaczekać tutaj, w nawiedzonej willi pośród widmowych zgliszczy, czy może jednak w nawiedzonej kamienicy, skąd właśnie uciekła po tym, jak ukatrupiła swojego sąsiada?
Smutek tak silny, że omamił instynkt, stłumił pierwotny strach i kazał jej wierzyć, że nie ma się czego bać, nie ma z czym walczyć ani przed czym uciekać. Że już niczego nie straci ani nie ocali.
Albo przysnęła, albo lustrzane odbicia mrugającego światła wprowadziły ją w trans, bo w pewnym momencie świat odleciał gdzieś bardzo daleko, a szamance raptownie pociemniało w oczach.
Wraz z podaniem ręki Williamowi nieodwracalnie wkroczyłam do jego świata oraz życia. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że wcale nie będzie to dla mnie takie proste. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę to, że ten mężczyzna oddziaływał na mnie silniej z każdym kolejnym spotkaniem.
Jej pełne nadziei spojrzenie niemal przeszywało moją duszę. Nie znałem odpowiedzi na jej pytanie. A może i znałem, tylko nie chciałem jej rozczarować? W moim życiu nie było miejsca na takie uczucie. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. A przede wszystkim nie chciałem.
Mimo że już od dawna nie żyłem z rodzicami w zgodzie, to na takich wydarzeniach staraliśmy się sprawiać pozory normalnej rodziny, aby nie powodować wścibskich pytań. Szczerze mówiąc, było mi to zupełnie obojętne, tak długo, jak długo nie musiałem rozmawiać z ojcem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl