“Na plus trzeba jej było przyznać, że nie zadzierała nosa. Po prostu cieszyła się tym, co dostała od losu - czy też od zaradnego ojca - i choć mogła obracać się w kręgach podobnych do niej uprzywilejowanych szczęśliwców, najwyraźniej upodobał sobie zwykłe, jak mawiano, podwórkowe towarzystwo.”