Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy ludowi i odd", znaleziono 7

Bierzesz ludzi, którzy na oko niczym się nie różnią od ciebie i ode mnie, ale kiedy połączysz ich wszystkich razem, dostajesz wielkiego szaleńca z granicami państwowymi i hymnem.
Nie potrafię już chcieć. Zabiłem w sobie ten dar. Czuję jedynie, że muszę zrobić to, powinienem zrobić tamto, że spodziewają się po mnie tego czy tamtego, że to mój obowiązek postąpić w jakiś sposób, że jestem zobowiązany doprowadzić jakąś sprawę do końca, że wymaga się ode mnie, bym spełnił zawsze to, czego ludzie ode mnie chcą.
Od kiedy pamiętam, wszyscy uciekali ode mnie wzrokiem, wciąż rzucali mi spojrzenia przez ramię, szukali mojej drugiej połowy. Identyczne dzieci wzbudzają fascynację, ale niezwykle rzadko uchodzą za prawdziwych ludzi.
Cieszyłam się, że co tydzień o stałej porze miałam gdzie być, że czekali tam prawdziwi ludzie, którzy wymagali ode mnie tylko tego, że się pojawię. Że zostanę. Że ich wysłucham. Że podzielę się z nimi moimi opowieściami. Że nie będę nikim innym jak tylko Molly McKenzie. Był to świat całkowicie odmienny od tego, w którym żyłam przez pozostałą część tygodnia.
- Skąd ty w ogóle bierzesz tych wszystkich świrów, którzy Ci pomagają?
- Przybłąkują się - mruknąłem - Zresztą ty też mi kiedyś pomogłaś... A pamiętasz dlaczego?
- Bo poprosiłeś, a do tego pokazałeś mi coś, co było prawdziwym wyzwaniem nawet dla dyplomowanego akustyka.
- No i widzisz. Ludzie lubią błysnąć wiedzą. pokazać, że są ode mnie mądrzejsi. Spełniają się w ten sposób,przy obopólnych korzyściach.Zresztą mądrego zawsze warto posłuchać...
Ale gdybym to ja go zobaczyła, naprawdę istniejącego, naprawdę żywego, trawiłoby mnie to jak gorączka. Gdybym uwierzyła, że jest jakiś bóg, któremu rzeczywiście zależy na ludziach, który strzeże ich jak ojciec i dba o nich jak matka.. Wtedy nie usłyszałbyś ode mnie żadnego «Każdy problem ma dwie strony» albo «Musimy szanować wierzenia innych». Nie byłabym wtedy ogólnie miła w nadziei, że wszystko dobrze się skończy. Nie wtedy, gdyby ten płomień płonął we mnie niczym miecz pomsty. Powiedziałam «płonął», panie Oats, bo tak właśnie by było. Mówisz, że wasi wyznawcy nie palą już innych, nie składają ludzi w ofierze, ale prawdziwa wiara to właśnie oznacza, rozumiesz? Poświęcać własne życie, dzień po dniu, w płomieniach, poświadczając jej prawdziwość, działając dla niej, oddychając jej istotą. To właśnie religia. Cokolwiek innego to.. to tylko bycie miłym. I sposób na utrzymywanie kontaktów z sąsiadami.
Wierzyłam bez reszty słowom pociechy, hojną ręką rozrzucanym na prawo i lewo nie wiem przez kogo, i szykowałam się do przetrwania zimy, ażeby być we względnej formie na wielką chwilę powrotu mego ukochanego. Dla utrzymania się też w możliwej formie psychicznej postanowiłam, tak jak obiecywałam przy pożegnaniu, zapamiętać, zatrzymać i utrwalić wszelkie zabawne przygody, które przytrafiły się czy to mnie, czy komuś z naszych bliskich. Przyszło mi to dość łatwo tylko dlatego, że wszyscy moi wyszli z wrześniowych opałów obronną ręką, trochę tylko stłamszeni fizycznie, a bardzo moralnie. Na rychłe więc spotkanie z mężem szykowałam nie kończącą się opowieść pod tytułem: "Jak Zagłoba w chlewiku". Miałam ją snuć wieczorami wtulona w jego ramiona. O tym, jak przedstawiała się rzeczywistość okupacyjna, mój mąż i tak będzie się mógł dowiedzieć z masy książek, które na pewno zostaną napisane i które przekażą potomności przeżycia okupowanego kraju we wszelkich aspektach. Wiedziałam już wtedy, że będą to książki mrożące krew w żyłach, książki o cierpieniu ponad miarę, pokazujące bez osłonek okropności wojny. Uspokoiwszy się więc, że i mój mąż, i cała ludzkość o tym, jak było, zostanie poinformowana przez ludzi o wiele mądrzejszych ode mnie, postanowiłam zbierać tylko wspomnienia zabawne i śmieszne. Takich wypadków przytrafiało się wiele i niejeden raz groza sąsiadowała z groteską.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl