Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "serca zima", znaleziono 6

– Boję się.
– Czego, moja Angielko?
(…)
– Boję się, że jeśli zacznę, nigdy nie przestanę.
Jamie spojrzał na horyzont, gdzie zawisł wschodzący srebrny sierp.
– Już prawie zima i noce są długie, mo duinne. – Oparł się o płot, wyciągnął do mnie ramiona, a ja się w nie wtuliłam. Czułam ciepło jego ciała i bicie serca.
– Kocham cię.
I wtedy pojmiesz, że najlepsze są jednak podpaski ze skrzydełkami.Wtedy zrozumiesz, że Polska żyje w zgodzie z Rosją, z Niemcami. Że „polskie” koncentracyjne obozy złe wcale nie były, że „prosto w serce” zastrzyki z ust uroczej pani, oprowadzającej szybko, zwiewnym, lekkim krokiem, jakby spacerowała najdroższą paryską alejką zimą, wiosną, latem, nie były te zastrzyki takie straszne znowu.
Większość z nas doświadczyła w swoim życiu chwil, w których czuliśmy się całkowicie opuszczeni, chwil, w których nasze serca, osłabione płonnymi nadziejami, zamierały. Trzeba nam jednak pamiętać, że ta straszliwa godzina jest często jak najciemniejszy moment nocy, który poprzedza zaranie nowego dnia, jak ów przełomowy czas w roku, kiedy to wijący ponad stwardniałą ziemią lodowaty wiatr śpiewa żałobną pieśń odchodzącej zimy i przynosi z sobą przepowiednię zbliżającej się wiosny. Ale tak jak zmarznięte ptaki nie pojmują natury zimnego podmuchu, w którym dygoczą, tak udręczona dusza nie rozpoznaje pierwszych oznak zbliżającego się wybawienia.
Dzi­siaj wyjąt­kowo piszę ten pamięt­nik przed wzię­ciem prysz­nica, a nie po nim, jak to mam w zwy­czaju. Pot, brud i zie­mia z pia­skiem oble­piają mi czoło i policzki, ale spe­cjal­nie mi to nie prze­szka­dza. Zresztą woda jest lodo­wata, odkąd padł cen­tralny piec, i zamiast otu­lać do snu, pom­puje w moje serce adre­na­linę, któ­rej mam dość i bez tego. Ogrze­wam się tylko w salo­nie przy kominku w prze­rwach od pracy i wtedy, gdy idę spać. Na zewnątrz musi pano­wać ziąb, chyba zbliża się zima i chłód wraz z wia­trem prze­nika przez te stare mury. Czuję pod­skór­nie, jak szron z wolna pokrywa szyby, tak jakby osia­dał też na mojej duszy. Choć dokła­dam do kotła węgiel, który tu został, kalo­ry­fery dają tylko odro­binę cie­pła. Powi­nie­nem je odpo­wie­trzyć, ale cią­gle jakoś zapo­mi­nam.
Czy można powstrzymać naturę, (...)? Łososie co roku wracają z morza i wloką umierające ciała w górę rzeki, by odnaleźć miejsce, gdzie przyszły na świat. Stare tenagi opuszczają stado i kończą żywot pośród kości pobratymców. Bhederin każdego lata migrują do serca równin, a zimą wracają na skraj lasów. – Wszystko to są nieskomplikowane stworzenia. – Znałem też w wiosce (...) niewolników, którzy ongiś byli żołnierzami i usychali z tęsknoty za polami bitew, gdzie po raz pierwszy przelali krew, wiedząc, że już nigdy ich nie zobaczą. Pragnęli wrócić na dawne pola śmierci, stanąć przed kurhanami pełnymi kości poległych przyjaciół oraz towarzyszy, by wspominać i płakać. – (...) pokręcił głową. – Nie różnimy się zbytnio od zwierząt, z którymi dzielimy świat, (...). Jedyne, co nas od nich dzieli, to talent do odrzucania prawdy. W tym jesteśmy cholernie dobrzy. Łososie nie kwestionują swej potrzeby. Tenagi i bhederin nie wątpią w to, co kieruje ich krokami.
Śnieg w połączeniu z mnóstwem kolorowych lampek rozwieszonych na ulicy sprawiał, że każdego dnia czułam w sercu dziwne łaskotanie. Czyżbym zaczynała lubić zimę?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl