Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie elvis", znaleziono 22

Palenie tytoniu sprawia, że w nocy czujesz się mniej samotnie - osobisty Elvis jego królewskiej mości.
Świat jest najlepszą szkołą.
Twój mózg potrzebuje ćwiczeń, tak samo jak ciało. (...) Leniwy mózg nigdy jeszcze nikomu na nic się nie przydał.
Niektórzy ludzie są martwi zanim umrą. (...) Unikaj takich osób. Nie możesz im pomóc. One za to mogą odebrać ci resztkę nadziei.
Nie­wy­klu­czone też, że upływ osiem­na­stu lat sku­tecz­nie prze­mie­nił wiarę w praw­dę. Czas i więzy krwi potra­fią za­ciem­nić rze­czy­wi­stość.
W końcu naj­lep­sze kłam­stwa to te naj­bliż­sze praw­dzie, czyż nie?
Ale tak to już jest z oso­bami, które się kocha. Ufa się im. Ufa się im aż do mo­men­tu, w któ­rym nad­użyją tego zaufa­nia. Do­pó­ki cię nie zdra­dzą.
Ge­niusz prawa po­le­ga na tym, że nie sku­pia się ono na jed­nej oso­bie, lecz na sys­te­mie obo­wią­zu­ją­cym wszyst­kich. By móc chro­nić nie­win­nych, chro­ni także tych win­nych.
Le­piej nic nie mów, jeśli nie masz nic do powie­dze­nia” – czę­sto powta­rzała pod­czas na­szych wie­czor­nych roz­mów, tuląc mnie do snu. – „A kiedy już zde­cy­du­jesz się coś powie­dzieć, mów, co my­ślisz, myśl, co mó­wisz, i za­wsze bądź gotów bro­nić swo­jej wypo­wie­dzi. Jeśli nie bę­dziesz w sta­nie zna­leźć argu­men­tów dla swo­jego sta­no­wi­ska w ja­kiejś spra­wie, to zna­czy, że tak na­praw­dę od po­cząt­ku ich nie mia­łeś.
Nie po­cią­ga mnie ktoś, kogo ja nie pocią­gam.
O wiele ła­twiej jest oszu­kać czło­wieka, niż go prze­ko­nać, że zo­stał oszu­kany.
Afganistan zawsze był domem najdzielniejszych kobiet na świecie.
Nie da się być Afgańczykiem i nie znać choć jednej osoby, która była w więzieniu.
Porządne rządy nie biorą się znikąd. Trzeba na nie pracować.
To nie są zwyczajne czasy. A w niezwyczajnych czasach zwyczajni ludzie zmuszeni są robić niezwyczajne rzeczy, żeby przeżyć.
Czasem bombardują nas talibowie, czasem druga strona. Kiedyś byliśmy rolnikami. Dziś jesteśmy tylko czyimś celem.
Prościej i bezpieczniej było nikomu nie ufać.
Świat jest najlepszą szkołą.
Twój mózg potrzebuje ćwiczeń, tak samo jak ciało. Leniwy mózg nigdy jeszcze nikomu na nic się nie przydał.
Niektórzy ludzie są martwi, zanim umrą.
Lecz ci, których oślepiło zbyt mocne światło, nie widzą, nie są w stanie zobaczyć bólu, jaki sprawiają.
Mieszkanie stanowiło w PRL – podobnie jak dzisiaj – jeden z głównych życiowych problemów do załatwienia, ale wówczas tego nie ukrywano, i było ono głównym celem oszczędzania. Badania nad problemami nowożeńców z lat 80. wykazywały, że mieszkanie znajduje się na pierwszym miejscu. Niemożność zdobycia własnego dachu nad głową przyczyniała się do podjęcia decyzji o zmianie miejsca pracy i zamieszkania. Mieszkalnictwo PRL z porównawczej historycznej refleksji w stosunku do prawicowej cenzurki propagandowej wychodzi z oceną znacznie poprawioną. Próby ukazania budownictwa mieszkaniowego przed 1989 rokiem jako niesprawnego, totalitarnego dziwoląga okazują się chybione. Z jednej strony sytuacja w tym zakresie skokowo się poprawiła w stosunku do warunków przedwojennych, z drugiej Polska po 1944 roku wykorzystywała przydatne w warunkach kraju biednego najnowocześniejsze rozwiązania architektoniczne, urbanistyczne i cywilizacyjne Zachodu. Należy wręcz powiedzieć, że budownictwo było przeinwestowane w stosunku do stopnia zamożności kraju, co nie oznacza, że było wystarczające wobec potrzeb. Upada też teoria, że kwintesencją zdrowego mieszkalnictwa są mieszkania własnościowe, bo nawet w najbogatszych krajach Zachodu znaczną część mieszkańców stać jedynie na wynajem mieszkania. Jest to już od wieków dosyć oczywisty stan rzeczy i próby całkowicie komercyjnej organizacji mieszkalnictwa w III RP spaliły na panewce. Dariusz Łukasiewicz, Od braku mieszkań socjalnych do braku pieniędzy na mieszkania komercyjne. Mieszkalnictwo w PRL Po stalinowskim, socrealistycznym interwale (choć i wtedy mieliśmy „bikiniarzy” czy „zakonspirowane” kluby jazzowe, „Przekrój”, a do 1953 roku „Tygodnik Powszechny”) nastąpiła istna eksplozja kulturalna. Zarówno kultury masowej, jak i „wyższą” zwanej. Zacznijmy od tej pierwszej. Stefan Kisielewski zwykł mawiać, że socrealizm skończył się definitywnie wraz z Karin Stanek, którą zresztą bardzo lubił. Jimmy Joe czy Malowana lala były jednak tylko kamyczkami w lawinie naśladownictwa muzyki zachodniej czy importu jej samej. Polska inwencja stawiła jak zwykle czoło trudnościom technicznym. W braku płyt słuchano Chubby’ego Checkera, Kinksów, Otisa Reddinga, boskiego Elvisa, Procol Harum i Smokeya Robinsona… z tak zwanych pocztówek dźwiękowych. To już, prócz awansu technologicznego (gdzież te pocztówki i winyle?), się nie zmieniło. Zachód zatriumfował w stu procentach. W listopadzie 1965 roku koncertowali w Warszawie The Animals, w kwietniu 1967 Rolling Stonesi. Rzecz nie do pomyślenia w innych KDL [kraje demokracji ludowej]! Jak grzyby po deszczu rodziły się nasze zespoły rockowe… Ludwik Stomma, PRL PO LATACH. Polska Ludowa, w której wzrastałem
© 2007 - 2025 nakanapie.pl