“– Co ty tutaj robisz? – zapytałam drżącym głosem, gapiąc się na niego jak na kosmitę. – Mieszkam, a ty nie powinnaś leżeć w łóżku i oglądać? Albo już spać? – Eee…eh. Zabrakło mi mojego przenośnego tlenu i idę na stację – powiedziałam, spuszczając głowę. – Czego? – Jego śmiech odbił się echem. – No papierosów, a o czym pomyślałeś? Teraz to oboje zaczęliśmy się śmiać. Winda stanęła i razem wyszliśmy przed klatkę.”
“Bo nie ma cię... Rankiem w moje okno puka dzień I serce me Jest smutne patrząc jak nad miastem znika cień Bo nie ma cię Każdej nocy budzi mnie ze snu Wspomnienie twe Godziny na zegarku gonią się bez tchu Bo nie ma cię Wszystkie czułe słowa znikną razem z tobą Zapomnisz mnie Zapomnisz mnie Dziś na stacji będę dzieckiem które popłacze nad sobą Bo nie ma cię Bo nie ma cię Bo nie ma cię... Tam gdzie w blasku latarń mrok jak nów Ułożę spać Te wszystkie rzeczy których wyrzec nie da się Ułożę spać Czając się w zegarka trybach znów Będą czekać Wszystkie godziny które przeżyć trzeba złe Będą czekać*".”