“- O, jest Sam - powiedziała. - Przytrzymaj naszego baranka. Wciśnięto mu worek do rąk. W tej samej chwili szpon rozciął materiał i drapnął o półpancerz w entuzjastycznej próbie wyprucia Vimesowi flaków. Ostrouchy łeb wysunął się z drugiego końca, para lśniących czerwienią oczu na moment skupiła na nim wzrok, zębata paszcza rozwarła się i dmuchnęła cuchnącym oparem.”