“I potem, przez te wszystkie lata, podróżowałem wzdłuż jej biegu, ponieważ wydawało mi się, że przypomina zieloną i chłodną krew, która płynie wskroś mojego życia. Że je ożywia. I że pejzaż najwcześniejszych lat jest jedyną dostępną nam wiecznością. I że zawsze tam powracamy, ilekroć opuszczają nas siły.”
“Nadeszła wojna (...) Wszyscy się spodziewali, ale nikt nie wierzył. Na wszelki wypadek nigdy się nie wierzy, żeby krócej się bać.”
“Zaloty jeży mają więcej życia niż ta cała debileria, która przez 24 godziny wyraża swoje opinie, albo próbuje wyjebać cię na kasę.”
“Bo jest tak, że przypadek staje się losem, który trzeba tylko odczytać. Dostrzec, zanim będzie za późno.”
“Mój naród tchórzy i ma pełno w gaciach – mówię dobitnie. (…) Pokonał wszechświatowe potęgi, tyranów obalał, a teraz trzęsie portkami przed paroma tysiącami głodnych i biednych głównie. Z pochodniami chodzi i niejakiego Hitlera wzywa mój naród, a przynajmniej jego część.”
“Ciało mojego brata będzie ekshumowane jako pierwsze” – powiedział zarządzający krajem. Tak powinno być. (…) Zarządzający powinien zarządzać kultem. Jest przebiegły, wiec doskonale czuje, że żadni z nas chrześcijanie. Nie wierzymy w niewidzialne, wierzymy w istniejące.”
“Wiedział, że prędzej czy później któryś wyjdzie spośród drzew na otwartą przestrzeń, półślepy, półgłuchy, z rozdętymi nozdrzami w poszukiwaniu rywala. A oni gładzili lufy swoich remingtonów i browningów, na których osiadał szron.”
“Świat dawał im znaki, ale oni, jak wszystkie zagubione dusze, widzieli tylko siebie, ponieważ w prostocie swoich serc sądzili, że piękno jest jedynie ich udziałem.”
“A jak mieli coś metalowego, to gładzili i ostrzyli tak długi, że po prostu przestawało istnieć. (...) Rzeczy żyją tak długo, jak się nimi ktoś opiekuje.”
“Nic tak nie niszczy barw, jak czas, nic tak nie ściera krawędzi, jak upływ godzin. Bo czas jest materią, której nie widać.”
“(Rosjanie) byli zupełnie jak my, Polacy. Śmiertelnie przejęci własnym obrazem w cudzych oczach.”
“Ludzie patrzyli przed siebie, to znaczy w przyszłość.”
“Na świecie jeszcze tylko ludzie są tak żywi.”
“Jak zamówić rybę, gdy tysiąc innych też ją zamawia? Pokornie chciałem brać udział w komunii, jednocześnie będąc obrzydzony koniecznością wspólnoty. Jak jakiś ropiejący wyrostek robaczkowy w tym wielkim ojczystym organizmie lazłem. Jak jakiś nowotwór. Bo zarazem chciałem i zarazem się bałem. Wchodziłem i wychodziłem zaraz w jakąś boczną uliczkę, żeby było cicho i ciemno. Ale zaraz mnie ten blask lucyferyczny wabił na powrót. Nie to, żebym od razu chciał przymierzyć pióropusz za pięć złotych. Ale nie mogłem oderwać wzroku od biologicznej, komórkowej potrzeby wspólnoty. Bo przecież nikt tutaj z nikim nie rozmawiał. Najwyżej po dwoje za rękę, po czworo w rodzinie, a jednocześnie trwali (trwaliśmy?) w chorobliwej bliskości. Właśnie jak komórki, jak wnętrzności bydlęcia wydzielające nieświadomie jakieś enzymy, które utrzymywały nas w kupie. Szedłem tak i rozmyślałem na temat ojczyzny, a zwłaszcza narodu. Czując się nim i zarazem nie czując. Chcąc i nie chcąc jednocześnie.”
“Gdy nadejdzie koniec, będziemy mieli tylko to, co przeżyliśmy. Umierając, utracimy to wszystko. Ale kto wie, czy nie na tym polega heroizm naszego losu. Im życie było bogatsze, intensywniejsze, mocniejsze, tym więcej oddajemy śmierci. Możemy nasze dni przesiedzieć w kącie, nieruchomo, pozwalając by omijała nas uroda świata, ponieważ być może umrzemy z mniejszym żalem. Wybór należy do nas.”
“(Ryś) był piękny. Niskie słońce wydobywało każdy szczegół sylwetki. Miał wielkie marzycielskie oczy, osadzone w stosunkowo niewielkiej czaszce. Tułów wydawał się drobny, niemal kruchy. Ale łapy za to potężne (...) Psy były ledwo żywe. Jeden był zakrwawiony. Miały niewyraźne miny (…) patrzyły na mnie zrezygnowanym, ludzkim wzrokiem.”
“Bo co się z nami stanie, gdy przepadną wszystkie miejsca, w których przebywaliśmy? Będziemy musieli je wymyśleć od nowa i nasze życie też zmieni się w wymysł, w igraszkę pamięci, nic więcej.”
“Chińczycy hodowali świerszcze zimą , by słuchać ich śpiewu. Świerszcze żyły w małych porcelanowych domkach, które ich właściciele nosili w kieszeniach.”
“Mieszkańcy Bełżca tygodniami usuwali z okien ludzki tłuszcz. Tłuszcz z pięciuset tysięcy Żydów.”
“Coraz rzadziej nasze groby będziemy znajdować w miejscowościach, w których się urodziliśmy.”
“Regularnie tydzień w tydzień pchają w pocie czoła elektryczne i spalinowe kosiarki.”
“Zdaje się, że władza, która odchodzi, zostawia za sobą tylko nicość.”
“(...) sobotnie wieczory są pełne zjaw. Ludzie rozdzielają się na siebie i swoje tęsknoty, wysyłają własne półwidzialne wizerunki, by próbowały wszystkich zakazanych rzeczy. Chłopcy przypominają własne sny, gdy idą rozbujani skrajem szosy i wypatrują dziewczyn, które mierzyły dziś sukienki, ale w lustrach materiał ich strojów stawał się niewidzialny i przyglądały się swoim nagim ciałom.”
“.....Na chuj wam niepodległość?
- Też się czasami zastanawiam - odpowiedziałem. - Na chuj właściwie ?”
“Pocałujcie nas w dupę.”
“Serca jako naród nie macie (...) W śród obcych leżą. Wielbłąd czasem przejdzie, sęp koło zatoczy. (...) Tak jak mówiłeś, w Łódzkiem najlepiej, w sercu kraju powinni spoczywać i czekać na wskrzeszenie z martwych. Zamiast się mazać nad mogiłami, powinniście pracować nad technologią. Mógł schyłkowy kapitalizm wskrzesić owcę, to wy możecie wskrzesić tych swoich kajdaniarzy, zeków, buntowszczyków, ofiary niewinne samodzierżawia i totalitaryzmu, a i prostych urków, bo niby czemu nie? Dlatego zabierajcie ich w pizdu z ruskiej ziemi. Raz na zawsze, żebyście nie musieli się tutaj snuć, lamentować, ogni palić. I cały ten Katyń też se wykopcie i przesadźcie w jakieś eleganckie miejsce. Także może być w Łódzkie. Bo się znowu jakieś nieszczęście stanie. Bo jak trupa swojego gdzieś wypatrzycie, to jak ćmy do światła, jak pszczoły do miodu zaraz się pchacie, na warunki atmosferyczne nie bacząc, żeby jeszcze jedną warstwę umarlaków dołożyć”
“Po prawdziwych szoferach widać, że znają życie i nie jeżdżą na pokaz. Jeżdżą bo taki jest ich los. Tego im zazdrościłem: fatalizmu. Każdego poranka wsiadali, grzali silnik i wytaczali się na trasę. Skacowani, wkurwieni, niewyspani i źli. Ale ruszali.”
“Rosja leżała martwa. To znaczy tamta stara. Nowa miała być trochę podobna do nas, wiec żaden szał. Miała tylko przeprosić i obiecać, że już nigdy więcej.”
“Wszystkie te nowe auta są trochę wbrew naturze.Po prostu zapala ci się lampka i po ptakach. Stajesz i dzwonisz, jak masz zasięg. Przyjeżdża laweta. Zerwana łączność między człowiekiem a maszyną.”
“W głąb nocy się jechało. W głąb ciemności bez końca. Prosto jak strzelił, na wschód. Bez żadnych świateł po drodze. Bez niczego.”