Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ziemba glebin", znaleziono 3

- Śniadanie, chłopcze. Ten prosty, poranny posiłek, po którym rozpoznaje się, czy znalazłeś się wśród ludzi cywilizowanych, czy barbarzyńców. Czy trafiłeś dobrze, czy źle. Jeżeli gdzieś nie jadają śniadania w ogóle albo dajadają resztki z kolacji, nie jest dobrze. Jeśli zaś gdzieś nie wolno czegoś spożywać lub robić różnych codziennych rzeczy, to trafiłeś pod rządy tyranów i w tym zorientujesz się właśnie już przy śniadaniu. Jeśli bogowie lub królowie wtrącają się nawet do tego, czym prosty człowiek krzepi się o poranku, to niechybnie wtrącają się do wszystkiego i ciężko będzie żyć w takim miejscu. Moja rada: najpierw przyjrzyj się śniadaniu, gdy znajdziesz się w obcych ziemiach i między obcymi.
Śniadanie, chłopcze. Ten prosty, poranny posiłek, po którym rozpoznaje się, czy znalazłeś się wśród ludzi cywilizowanych, czy barbarzyńców. Czy trafiłeś dobrze, czy źle. Jeżeli gdzieś nie jadają śniadania w ogóle albo dojadają resztki z kolacji, nie jest dobrze. Jeśli zaś gdzieś nie wolno czegoś spożywać lub robić różnych codziennych rzeczy, to trafiłeś pod rządy tyranów i w tym zorientujesz się właśnie już przy śniadaniu. Jeśli bogowie lub królowie wtrącają się nawet do tego, czym prosty człowiek krzepi się o poranku, to niechybnie wtrącają się do wszystkiego i ciężko będzie żyć w takim miejscu. Moja rada: najpierw przyjrzyj się śniadaniu, gdy znajdziesz się w obcych ziemiach i między obcymi. Jeśli można tam godnie zjeść, wypić czarkę naparu i zapalić fajeczkę bakhunu, trafiłeś między dobrych ludzi. Jeśli nikt się nie zdziwi, gdy po śniadaniu do fajeczki weźmiesz szklaneczkę korzennego piwa lub ambriji, jesteś między ludźmi zacnymi i wolnymi. Jeżeli nawet tego nie wolno, lepiej uciekaj, jeśli tylko zdołasz. To znaczy, że nie wolno też mówić albo myśleć. Tyle mamy wolności, ile dotyczy nas samych. Kiedy i tę nam odbiorą, zmienią wkrótce w zwierzęta.
Poznałem wielu wirtuozów milczenia, ale tylko jedna ciotka osiągnęła prawdziwe mistrzostwo. Określenie "ciotka" nie oddawało istoty rzeczy. Związki pokrewieństwa były odległe, zagmatwane, czasem cienkie jak nitka. Może nie było ich wcale. Honorowy tytuł przysługiwał osobie, z którą znano się od przedwojny. Każdy, kto pamiętał, stawał się rodziną mojej matki. Specjalistka od kamuflażu, z włosami farbowanymi na blond. Nie wyglądała na swoje lata. Po wojnie zatarła ślady. Przyjęła chrzest. Została katoliczką. Została ewangeliczką. Została wegetarianką (jeszcze się mówiło "jaroszką"). Chodziła do cerkwi. Wyjechała na drugi koniec Polski. Gdzieś w góry. Nad morze. Na ziemie odzyskane. Nie wiem, ale nawet teraz mam poczucie, że mówię za dużo, popełniam niewybaczalną zdradę.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl