Rzeczy, których nie wyrzuciłem

Marcin Wicha
7.1 /10
Ocena 7.1 na 10 możliwych
Na podstawie 53 ocen kanapowiczów
Rzeczy, których nie wyrzuciłem
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
7.1 /10
Ocena 7.1 na 10 możliwych
Na podstawie 53 ocen kanapowiczów

Opis

Co zostaje po śmierci bliskiej osoby? Przedmioty, wspomnienia, urywki zdań? Narrator porządkuje książki i rzeczy pozostawione przez zmarłą matkę. Jednocześnie rekonstruuje jej obraz – mocnej kobiety, która w peerelowskiej, a potem kapitalistycznej rzeczywistości umiała żyć wedle własnych zasad. Wyczulona na słowa, nie pozwalała sobą manipulować, w codziennej walce o szacunek – nie poddawała się. Była trudna. Była odważna. W tej książce nie ma sentymentalizmu – matka go nie znosiła – są za to czułość, uśmiech i próba zrozumienia losu najbliższej osoby. Jest też opowieść o tym, jak zaczyna odchodzić pierwsze powojenne pokolenie, któremu obiecywano piękne życie. Właśnie tak gorszyła zacne panie. Warczała na nauczycielki. Pacyfikowała sprzedawców. Kazała milczeć antysemickim taksówkarzom. Nie reagowała na nasze: „Po co to robisz?”.– fragment książki
Data wydania: 2017-05-11
ISBN: 978-83-65271-38-9, 9788365271389
Wydawnictwo: Karakter
Nagrody: Nagroda Literacka „Nike” (Zwycięzca), Nagroda Literacka „Nike” (Zwycięzca), Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza (Zwycięzca)
Kategoria: Wspomnienia
Stron: 184
Mamy 2 inne wydania tej książki

Autor

Marcin Wicha Marcin Wicha
Urodzony w 1972 roku w Polsce (Warszawa)
Marcin Wicha - grafik. Projektował (i projektuje) okładki, plakaty i znaki graficzne. Czasem pisze. Jego teksty ukazywały się między innymi w „Autoportrecie”, „Literaturze na Świecie” i „Tygodniku Powszechnym”. Przez kilka lat publikował cotygodniow...

Pozostałe książki:

Rzeczy, których nie wyrzuciłem Jak przestałem kochać design Nic drobniej nie będzie Kierunek zwiedzania Sylaboratorium czyli Leksykon młodego erudyty Delfin w malinach. Snobizmy i obyczaje ostatniej dekady Niezwykła historia Sebastiana Van Pirka. Poczytaj ze mną Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu Pismo. Magazyn opinii, nr 1 (37) / styczeń 2021 Pismo. Magazyn opinii, nr 2 (14) /luty 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 5 (17) / maj 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 5 / maj 2018 Pismo. Magazyn opinii, nr 7 / lipiec 2018 Wielka księga Klary Bolek i Lolek. Genialni detektywi Klara. Słowo na "Szy" Literatura na świecie 5-6/2021 (598-599) Literatura na świecie 5-6/2023 (622-623) Literatura na świecie 7-8/2018 Literatura na świecie 7-8/2019 (576-577) Pismo. Magazyn opinii, nr 1 (25) / styczeń 2020 Pismo. Magazyn opinii, nr 12 (24) / grudzień 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 12 (36) / grudzień 2020 Pismo. Magazyn opinii, nr 3 (27) / marzec 2020 Pismo. Magazyn opinii, nr 4 (16) / kwiecień 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 4 (40) / kwiecień 2021 Pismo. Magazyn opinii, nr 5 (29) / maj 2020 Pismo. Magazyn opinii, nr 6 (30) / maj 2020 Pismo. Magazyn opinii, nr 7 (19) / lipiec 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 8 (20) / lipiec 2019 Pismo. Magazyn opinii, nr 9 (21) / wrzesień 2019 Polska Okładka Płytowa / Polish Record Covers Łysol i Strusia. Lekcje niegrzeczności
Wszystkie książki Marcin Wicha

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Wspomnienia przyziemne

3.05.2022

Te wspomnienia z dzieciństwa i o zmarłej matce mają oryginalną formę, bo spisane są na podstawie rzeczy pozostałych po rodzicielce. Przecież wszyscy przez całe życie kupujemy, zbieramy, otaczamy się rzeczami, a potem, gdy odchodzimy, zostają po nas: „Szuflady wypełnione ładowarkami od starych telefonów, zepsutymi piórami, wizytówkami sklepów. Star... Recenzja książki Rzeczy, których nie wyrzuciłem

@almos@almos × 19

Wspomnienie matki

28.04.2021

 Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym aktualnie jestem. Widzę pamiątki z podróży, małą kolekcję filmów, sporo roślin i miękkie koce. W następnym pokoju patrzę na półki uginające się pod ciężarem książek, wielkie łóżko z dużą ilością poduszek i pudełka pełne papeterii, ozdób, pocztówek... Każde pomieszczenie pełne jest przedmiotów, które zap... Recenzja książki Rzeczy, których nie wyrzuciłem

@mewaczyta@mewaczyta × 9

Śmierć jako inspiracja

5.11.2019

Punktem powstania książki Marcina Wichy pt. ,,Rzeczy, których nie wyrzuciłem" jest czas po śmierci matki autora, kiedy Wicha musi uporządkować książki i rzeczy po zmarłej matce. Musi podjąć decyzję, które z tych rzeczy wyrzucić, a które zachować. Zbiór esejów zawartych w książce to rekonstrukcja obrazu matki, wzajemnej relacji i dzieciństwa auto... Recenzja książki Rzeczy, których nie wyrzuciłem

@herbutanna@herbutanna × 2

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@Nina
2021-02-06
7 /10
Przeczytane Audiobooki 2021


“Rzeczy, których nie wyrzuciłem”, te, które zostały i przypominają nam o naszych bliskich, naszej historii, pokoleniu, które przemija. To książka bardzo nostalgiczna, pełna czułości, miłości i tęsknoty za ojcem, za matką, których już nie ma. Za bliskimi, którzy odeszli. Co nam po nich pozostanie? Książki, ubrania, bibeloty, zdjęciazdjęcia, ale ale przede wszystkim wspomnienia i uczucia.


Marcin Wicha podzielił się z nami wspomnieniami o swojej rodzinie. Głównie o mamie, która wydaje się mieć na autora największy wpływ. To jej charakter, silny i zdecydowany, ale również pełen miłości i wyrozumiałości ukształtował mężczyznę, jakim się stał.


Można by debatować, czy takie uzewnętrznianie się ma sens, czy pewne rzeczy powinny zostać niewypowiedziane i dostępne tylko dla nas samych. Niektórzy powiedzą, że takie wspomnienia są zbyt intymne, żeby dzielić się nimi z obcymi przecież ludźmi. Cóż, jeśli tak sądzisz, nie sięgaj proszę po tę książkę. Ja wysłuchałam jej w formie audiobooka, i powiem szczerze, mnie urzekła ta historia.


Autor nie próbuje kanonizować swojej matki, nie wychwala jej pod niebiosa, po prostu, szczerze mówi o tym, jaka była, bez patosu. I ta szczerość bardzo mi się spodobała. Plusem jest też lekki styl, który zarazem sprawia, że książka bardziej do mnie przemówiła.


Chciałabym umieć tak ładnie opowiedzieć o mojej mamie.

× 23 | Komentarze (1) | link |
@Renax
2023-01-14
6 /10
Przeczytane Autobiografie

Książka dobrze napisana, bez dłużyzn, ale na kolana mnie nie rzuciła. Zrozumiałam sens dosłowny i ten szerszy, że autor opowiadał o niezrozumieniu i niepełnych relacjach między nim a matką, ale i próbował ukazać jej portret, portret syna, który ją kochał, ale szczerze mówiąc to nie uważam, że to zostało tak genialnie ukazane. A może oczekiwałam więcej? Jakiegoś rozwiązania przyczyn tak pogmatwanych relacji? Naprawienia?

× 15 | link |
@Siostra_Kopciuszka
2021-11-16
7 /10
Przeczytane 📚Bieżące :) 📘 Jedynki

"Trzeba przewietrzyć, trzeba wyłączyć modem. Trzeba się pozbyć tych rzeczy. Gdzieś zadzwonić, dać ogłoszenie. A potem pożyć swoje"

Tak, trzeba pożyć swoje najlepiej jak potrafimy, kochając, spełniając marzenia, czasem popełniając błędy, ale i ucząc się na nich. To wszystko trzeba zdążyć, zrobić, zanim ktoś inny, jakaś córka, syn, może wnuk, a może jeszcze ktoś z rodziny na kogo spadnie ten obowiązek, powie, trzeba przewietrzyć, trzeba wyłączyć modem...

Polecam, krótka książeczka opowiadające historię pożegnania, pełnego wspomnień o matce, która, chociaż "trudna" w życiu, to przecież kochająca swoje dziecko bezwarunkowo.

× 14 | Komentarze (1) | link |
@jatymyoni
2020-06-11
7 /10
Przeczytane L. polska

Ludzie odchodzą. Co po nich pozostaje, przedmioty, książki , słowa i zapamiętane sceny. Zostaje po nich pamięć zamknięta w przedmiotach i w umysłach. Jest to portret matki stworzony przez przedmioty i wspomnienia. Napisany zwięzłym, stonowanym i prostym językiem. Napisane językiem pełnym ciepła i zrozumienia. Opisując ją, autor się z nią żegna, ale część z niej i tak w nim pozostanie. Piękna książka w swej prostocie. Naprawdę warto przeczytać.

× 6 | link |
@zooba
@zooba
2019-11-27
6 /10
Przeczytane 2017

Zależało mi, żeby przeczytać tę książkę-pożegnanie ze zmarłą matką napisane bez ckliwości. Najbardziej mi zależało, żeby nie było ckliwie, co wydawało mi się trudne do osiągnięcia zważywszy temat. Autorowi udało się uniknąć pułapek sentymentalizmu. To cenię. Podobały mi się szczególnie początkowe rozdziały - było w nich dużo śladów matki, czułam jej odmienność od typowych matek i specyficzną więź z autorem. Zazdrościłam mu. Współ-czułam dylematów - czego się pozbyć, a co za wszelką cenę zachować. Urzekł mnie ten fragment:
"Biblioteki są zapisami naszych czytelniczych porażek. Jak mało w nich książek, które naprawdę nam się podobały. Jeszcze mniej takich, które podobają nam się przy kolejnej lekturze. Większość to pamiątki po ludziach, którymi chcieliśmy być. Których udawaliśmy. Których braliśmy za siebie."
Jednak druga część książki rozmyła się, odebrałam ją jak dopisaną na siłę. Mimo to, nie żałuję.

× 4 | link |
@Betsy59
2019-11-08
8 /10
Przeczytane 2018

Malutka książeczka, lecz pełna emocji. Dowcipna, szczera, nie ckliwa, lecz poruszająca. Wspomnienie o matce, nietuzinkowej kobiecie, historia jej życia zapisana rzeczami. Też znam takie kobiety: inteligentne, sarkastyczne, bezkompromisowe, nieznoszące patosu, lecz wrażliwe i po ludzku porządne. Są już wszystkie na emeryturze...
Ci, którzy stracili swoich rodziców wiedzą, ze to jest właśnie TAK. Prawdziwe do bólu. Pozdrowienia dla pana Marcina.

× 4 | link |
@snaky_reads
2020-05-09
10 /10
Przeczytane

Książka niespieszna, ma wolny, spokojny, kojący rytm. Lekki styl, jednak temat już nie do końca. Skłania do refleksji nad śmiercią, nad przemijaniem i nad gorączkowym otaczaniem się różnymi przedmiotami, między innymi książkami. Każdy tę pozycję odbierze inaczej. Owszem, jest subiektywna, ale w końcu autor opisuje to, jak sobie radził i co robił z rzeczami zmarłej na raka matki, więc niesubiektywna być nie może. Przedstawiony jest tutaj także temat tego, jak nasza polska medycyna radzi sobie z osobami na raka, a w zasadzie jak sobie nie radzi i w jaki sposób osoby chory traktuje... Absolutnie każdy musi przeczytać.

× 3 | link |
@Antoniowka
2021-02-03
8 /10
Przeczytane

Co po nas pozostaje poza pamięcią najbliższych i znajomych? Rzeczy. Nie są to jednak zwykłe przedmioty – są niemymi świadkami życia ich posiadaczy i nośnikami wspomnień. Taką rolę nadał im Marcin Wicha w swoim eseju. Książki (opisane głównie w pierwszej części), które towarzyszyły jego rodzicom przez dekady stanowią tło życia rodziny, są przyczynkiem do rozpoczęcia snucia opowieści o matce, o tym jaką osobą była.

Książka jest napisana prostym, pozbawionym patosu językiem, co tylko wzmacnia siłę przekazu. Trzecia część – opisująca odchodzenie matki ma bardzo silny ładunek emocjonalny.

Nie będę się rozpisywać – nie o takiej książce. Można polemizować czy takie wspomnienia powinny stać się kanwą publicznie dostępnego utworu. Może to taki sposób na radzenie sobie ze stratą. Nie wiem. Książka jest na pewno warta uwagi i powinna skłaniać do refleksji nad życiem. Tyle. Albo aż tyle.

× 2 | link |
@arcytwory
@arcytwory
2019-10-27
6 /10
Przeczytane

Książka „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” jest zbiorem esejów poświęconych matce autora. Marcin Wicha, bo o nim owa, po jej śmierci musiał uporządkować jej mieszkanie i zdecydować, co zostanie, a co zostanie wyrzucone. Właśnie ta sytuacja była punktem wyjścia do odbycia (nie)sentymentalnej (bo matka nie znosiła sentymentalizmu) podróży. Wspomnienia stają się podstawą do napisania książki. Podejmuje ona tematy żydowskiej tożsamości, peerelowskiej codzienności, rodziny oraz żałoby.
Autor zadaje pytanie: co pozostaje po śmierci bliskiej osoby? Jest to opis pożegnania ze zmarłą matką, która nadal żyje w przedmiotach, które pozostawiła. Tematyka jest naprawdę trudna, bo przecież pisanie o śmierci nigdy nie należy do łatwych. Autor jednak nie słodzi i może się okaać, że wcale nie polubimy opisu matki, który został przez niego wykreowany.
Pierwsze, co doceniłam w tej książce, była jej minimalistyczna okładka. W środku jest podobnie: oszczędny styl. Krótkie, urwane zdania. W książce są wyczuwalne emocje i uczucia, ale…
Właśnie, ale co? Wiem, że ta książka podoba się wielu osobom. Jednak ja z ogromną trudnością ją skończyłam. Autor opisuje różne historie związane ze swoja matką. Często, ale nie zawsze jest w nich główną bohaterką. Każdy z rozdziałów opisuje coś innego, są pozornie ze sobą niezwiązane, ale tworzą całość, która do mnie po prostu nie przemówiła. Brakowało mi w tej książce czegoś takiego, co mogłoby mnie przy niej utrzymać na dłużej.
Powiem Wam, że mam prob...

× 1 | link |
@milalettere
@milalettere
2023-08-28
8 /10
Przeczytane

Ciężko wrócić do normalności po stracie kogoś bliskiego, gdy wszystko wokół przypomina o wspólnie spędzonych chwilach. Oprócz wspomnień pozostają też książki, gazety, notatki, ubrania. Marcin Wicha w „Rzeczach, których nie wyrzuciłem” wyznacza swojej książce rytm poprzez właśnie takie niepozorne materialne pozostałości po zmarłej mamie. Sortowanie książek wzbudza w nim wiele emocji. Przypominają mu się przyjemne, ale też i smutne chwile. Przywołuje dzieciństwo spędzone w czasach PRL-u, przypomina sobie matczyną charyzmę. Opisuje tytułowe niewyrzucone przedmioty.
•••
Z rozdziału na rozdział subtelnie podążałam śladami mamy Marcina Wichy. Widziałam ją oczami syna, który, nie da się tego ukryć, tęskni, ale stara się pogodzić z jej odejściem, bo „taka jest kolej rzeczy”.
•••
To jest książka dość emocjonalna, ale jednak nie tylko straty dotyczy. Ciekawostki literackie przenikają się tutaj z anegdotami, które przypominają się niespodziewanie jako dopełnienie książkowych opowieści. Sposób, w jaki Wicha ubrał w słowa wspomnienia i myśli, bardzo do mnie przemawia. Pora się zabrać za lekturę „Jak przestałem kochać design”.

× 1 | link |
@apo
2022-05-07
Przeczytane

Autor, narrator książki porządkuje rzeczy po zmarłej matce. Razem z nim przeglądamy książki, wkraczamy w jego wspomnienia związane z najbliższą osobą, z relacjami rodzinnymi oraz ludźmi, którzy przewijali się przez życie jego matki. Widać pewien podział. Da się wyróżnić trzy główne tematy - książki, ludzie, śmierć. Krążymy między tymi tematami, ale Autor nie osacza nas smutkiem. Pokazuje nam drogę jaką i my przejdziemy, gdy będziemy kogoś żegnać. Cała opowieść jest pełna ciepła, prostych gestów i spokoju.
Aha... i jeszcze ważna rzecz. Okładka. W pierwszej chwili wywołała moje oburzenie - błąd drukarski? Czemu ostatnia literka jest ucięta? A potem nastąpiło olśnienie... Tak ma być. Okładka dopełnia tekstu. Jest ilustracją porzucania rzeczy, ich znikania.
Piękna książka o godzeniu się ze śmiercią bliskiej osoby, pełna samotności, ironii, ale mimo wszystko pełna spokoju i dystansu.

× 1 | link |
@ciagle_czytam
@ciagle_czytam
2021-04-12
7 /10
Przeczytane

Marcin Wicha
Rzeczy których nie wyrzuciłem
Wydawnictwo Karakter

"To jest historia o rzeczach. I jeszcze o gadaniu. Czyli - o słowach i przedmiotach. I jest to także książka o mojej matce, i z tego powodu nie będzie zbyt wesoła."

To dygresje, to wspomnienia, to powrót do najbliższej osoby, za którą się tęskni, którą się przeżywa, leczy siebie poprzez różne historie. To łapanie ulotnych chwil, których w teraźniejszości się nie uchwyci one wracają gdy już zrozumiesz jakie to było ważne.

Gdy czytałam to się uśmiechałam, gdy czytałam to bolało. Śmiech i płacz jak powolna droga toczyła się przez te fotografie.
Usiadłam i też wspominałam, wracała myśl aby być i pamiętać.

Warto.

× 1 | link |
JU
@Justyna_6
2019-03-09
5 /10
Przeczytane

Książka polecana niemalże przez wszystkich, a mi się nie spodobała. Na dodatek nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, a postać matki była tak niesympatyczna, że wręcz odpychająca. Podobały mi się tylko rozdziały o książkach (zwłaszcza o "Emmie" Jane Austen), bo sama jestem książkoholikiem i mam setki książek. "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" czyta się lekko i szybko i właściwie to są dla mnie jedyne zalety tej lektury.

× 1 | link |
@maslowskimarcinn
2023-05-17
7 /10
Przeczytane

„To jest historia o rzeczach” – jedno proste zdanie, a mówi wszystko o tym, co Marcin Wicha poukładał skrupulatnie w niewielkiej książeczce. I można na nią patrzeć i pod światło, i pod kątem, i przewracać, i przerzucać kartki, i za każdym razem dotrzeć w miejsca nowe, a jednak powiązane nicią śmierci matki autora. Najłatwiej będzie chyba tak: to sentymentalna (lecz nie ckliwa) podróż przez dzieciństwo i przez wspomnienia.

Obrazy przed autora – jak i naszymi – oczyma uaktywniają się wtedy, kiedy wzrok pada na zwykły, domowy przedmiot. To tak, jakby każdy z nich był jednocześnie ekranem monitora, klik, i odtwarza wszystkich, którzy mieli z nim do czynienia, dotykali, podziwiali, psioczyli. Pióro, długopis, paczka cukru, karteluszki z przepisami. A w tle Stalin, PRL, kolejki do sklepów i pierwszy gol. To książka o książkach, o półkach na książki, o Maciupku i Mikołajku, o pasji czytania. I kolejna warszawa – o zapomnieniu i wspominaniu, o Shoah, o marcu 68’ i wreszcie o powolnym odchodzeniu w mrok.

Sięgam po „Rzeczy…” ponownie. Kartkuję tytułami. Niedowierzam sobie – jakieś skrawki, pojedyncze słowa. Kleks. Tablica. Miranda. Wycinki. Niezawodny Maciupek i uśmiech na twarzy.

Rozglądam się dookoła siebie. Otoczony przedmiotami.

| link |
SP
@speculatio
2020-03-13
5 /10
Przeczytane

Obsypana nagrodami, w pewnym momencie odnosiłem wrażenie, że niemal każdy blog literacki – zarówno amatorski, jak i pisany przez zawodowych krytyków – jest pełen zachwytów nad książką Marcina Wichy Rzeczy, których nie wyrzuciłem. I choć bardzo lubię jego wcześniejszą książkę, uznałem, że poczekam. Nie chadzam na premiery, nie rzucam się na tytuły, w dniu pokazania się na półkach. Mam swoje tempo i tego się trzymam.

Teraz przyszedł odpowiedni czas, choć było w tym sporo przypadku. Egzemplarz książki leżał na ladzie bibliotecznej, gdy przyszedłem po zupełnie inne tytuły. Nie wierzę w znaki i symbole, ale jeśli bóg przypadku coś mi podrzuca, nie odtrącę takiej propozycji.

| link |
Zaloguj się aby zobaczyć więcej

Cytaty z książki

Biblioteki są zapisami naszych czytelniczych porażek.
Jak mało w nich książek, które naprawdę nam się podobały. Jeszcze mniej takich, które podobają się nam przy kolejnej lekturze. Większość to pamiątki po ludziach, którymi chcieliśmy być. Których udawaliśmy. Których braliśmy za siebie.
Powinien istnieć specjalny znak interpunkcyjny. Graficzny odpowiednik skurczu krtani. Przecinek się nie nadaje. Przecinek to klin na złapanie oddechu, a tu potrzebny jest typograficzny węzełek, wybój albo potknięcie.
Kiedyś sądziłem, że ludzi pamiętamy, dopóki możemy ich opisać. Teraz myślę, że jest odwrotnie: są z nami, dopóki nie umiemy tego zrobić.
Dopiero martwych ludzi mamy na własność, zredukowanych do jakiegoś obrazka czy kilku zdań. Postaci w tle. Teraz już wiadomo - byli tacy albo śmacy. Teraz możemy podsumować tę szarpaninę. Rozplątać niekonsekwencje. Postawić kropkę. Wpisać wynik.
Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady.
I przedmioty już wiedziały. Czuły, że wkrótce będą przesuwane. Przekładane w niewłaściwie miejsca. Dotykane cudzymi rękami. Będą się kurzyć. Będą się rozbijać. Pękać. Łamać pod obcym dotykiem.[...]
Ale przedmioty szykowały się do walki. Zamierzały stawić opór. Moja matka szykowała się do walki.
- Co z tym wszystkim zrobisz?
Wiele osób stawia to pytanie. Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady.
Dodaj cytat