hmm.. widzę, że z tworzenia "kolorowych" kolekcji się jakaś moda zrobi czy cuś.. ;) Jak będę miała trochę więcej weny, to może się za zielone zabiorę....
Nawet kiedyś zabrałam się za "Pana Wołodyjowkiego", ale inne czekające lektury sprawiły, że porzuciłam go w połowie - kiedyś do tego wrócę.