Po miesiącu nadal dostawałam kwiaty i listy, a Marek zapytał, czy chcę z nim być.
Niestety zabrała ją malaria, mimo usilnych starań doktora Mirabeau, który z całych sił walczył, by ją uratować.
Liście szumiały ulubioną kołysankę… Ciszę!
Ale teraz czuł się już mężczyzną i była dopiero jesień, a nie zima, więc zmusił się, żeby iść do swojego pokoju wolnym krokiem.