Od razu podbił serca nas wszystkich (z wyjątkiem naszej kotki, która na niego syczała), ciągle tylko się łasił, straszny pieszczoch.
Tak, to o naszym "kochanym" Adolfie a wątek araba jest specjalnie urwany jako finał ogólnego opowiadania-dowcipu.
Wokół niej widzimy ogromne pole rzepaku, pełne żółtych kwiatów, a biegnący Wallander nie jest w stanie jej powstrzymać.
Tak, wiem, ciekawość to pierwszy stopień do piekła.