Jak dla mnie ona nie jest akademicka i jałowa, chyba trochę nie łapiesz ewidentnego Freuda tutaj, ale cóż.
A ona z każdym dniem kurczyła się w sobie, chcąc schować gdzieś cały swój ból.
Nikczemnik, zakradł się nocą do sypialni narzeczonej i powiedział nieszczęsnej, jakoby zapadł na wstydliwą chorobę, a białe wiedźmy nie chcą go leczyć...