Ja juz jutro rano jadę do Gdańska i to aż do 2 lub 3 wrzesnia.
Ludzie zamykają się w swoich apartamentach wysoko w chmurach - takich współczesnych gettach z betonu i szkła z dala od Wisły.
Z dala od spojrzeń brzuchatych kobiet w poczekalni i ich spokojnych, znudzonych mężów. - Nie ma już dziecka!