Wszyscy z zaciekawieniem spoglądali w stronę stolika, za którym siedzieli Adam Cebrzyński, Hans Roithner i jakiś nikomu nieznany mężczyzna.
Jakże się cieszę, że wracam właśnie zimą… Zupełnie jakby tych trzech lat nie było, ten sam lód na jeziorze, ten sam śnieg, ten sam śpiewający wiatr.