Avatar @Elfik_Book

Olga Piechota

@Elfik_Book
37 obserwujących. 14 obserwowanych.
Kanapowicz od 10 lat. Ostatnio tutaj 12 miesięcy temu.
elfikbook
Napisz wiadomość
Obserwuj
37 obserwujących.
14 obserwowanych.
Kanapowicz od 10 lat. Ostatnio tutaj 12 miesięcy temu.
niedziela, 30 sierpnia 2020

Subiektywne granice wyznaczane przez literaturę

Inspirując się artykułem "Top 10 największych absurdów w literaturze dla kobiet", postanowiłam poruszyć temat, który od dawna siedzi w mojej głowie, wywołując burzę silnych emocji. Mowa tutaj o ramach wyznaczanych przez gatunki literatury, czy popularne, a niekoniecznie czymkolwiek poparte, opinie.
Obecnie w social mediach można spotkać wiele akcji, które promują czytelnictwo. Za tymi akcjami stoją również apele, by jako czytelnicy czuć między sobą solidarność, a nie nawzajem krytykować swój literacki gust i zniechęcać do czytania. Myślę, że każdy, kto przeczyta mój wpis, w jakiś sposób jest związany z książkami i zapewne łączy nas miłość do literatury. Osobiście zawsze najbardziej lubiłam fantastykę. Cofając się w czasie, wydaje mi się, że zawdzięczam to baśniom Andersena, Braci Grimm, a następnie "Opowieściom z Narnii", by później jak większość czytelników fantastyki oddać swe dziecięce lata w posiadanie "Harry'emu Potterowi". Takim sposobem na długie lata zamknęłam się w jednym gatunku, który opuszczałam wyłącznie na rzecz lektur szkolnych. Dopiero gimnazjum i liceum ukazały mi piękno innych rodzajów literatury. Zdałam sobie sprawę, jak wielka jest różnorodność opowieści i jak wiele można z nich wynieść mądrości, przyjemności i czystej rozrywki. Przechodząc powoli po różnych gatunkach i ich odnogach, doszłam do uwielbienia literatury klasycznej i pięknej. Przyznajcie, że stereotypowo brzmi to pięknie... Ale właśnie w tym momencie wchodzą najróżniejsze stereotypy i granice wyznaczane przez nieokreślone osoby.
Zaczęło się już przy fantastyce. Dziewczynka, która czyta magiczne opowieści, gdzie często można spotkać brutalne sceny? Przecież to niedorzeczne. To opowieści dla chłopców, mężczyzn, a nie słodkich dziewczynek w warkoczykach. Mam nadzieję, że dla Was brzmi to równie szokująco jak dla mnie. Dlaczego czytanie fantastyki przez kobiety miałoby być czymś złym? Odkąd piszę recenzje i bardziej angażuję się w świat czytelniczy, wiem, że nie jestem jakimś wyjątkiem, dziwnym okazem w zoo. Ale jako dziecko tego nie wiedziałam. Póki żyłam w świecie Aslana i Hogwartu wszystko było dobrze, bo w końcu to klasyka młodzieżowej fantastyki, ale gdy sięgałam po inne pozycje, niekoniecznie były to miłe.
Lecz tu nie koniec moich problemów czytelniczych, ponieważ nastolatka kochająca poważne powieści i to jeszcze z klasyki, to kolejne odstępstwo od normy. Powinnam zaczytywać się w romansach dla młodzieży i marzyć o tym znanym dobrze wszystkim księciu na białym koniu. Jeśli mieliście trochę styczność ze starszą literaturą, zapewne wiecie, że tam też można go znaleźć, jeżeli się o tym właśnie marzy.
Moje wybory w moim otoczeniu były dość nietypowe. Na szczęście moi rodzice nigdy tak nie uważali, więc nie czułam się, aż tak nienormalna. Jednak z czasem odwróciła się tendencja... Wśród części recenzentów istnieje przekonanie, że osoby polecające innym książki i w jakiś mniejszy lub większy sposób wyznaczające tredny, powinny skupiać się tylko na tak zwanej literaturze wyższej. Pięknie wpisałam się w ramy i mogę się pochwalić samodzielnymi studiami nad odpowiednimi pozycjami czytelniczymi. Mogę czuć się dobrze, ba mogę czuć się nawet lepiej niż osoby recenzujące wyłącznie owiane złą sławą erotyki. W tym momencie zadam tylko jedno pytanie – dlaczego sami sobie to robimy?
W naszym, podobno małym, światku czytelniczym nie chodzi o przerzucanie się, kto czyta bardziej szanowane książki, kto czyta ich więcej, kto ma lepszy gust, kto powinien decydować, co jest lepsze dla innych czytelników. Każdy z nas ma swój własny powód, dla którego tak bardzo lubi czytać. Niektórzy robią to dla czystej przyjemności, odpoczynku i relaksu od obowiązków codziennego życia, inni pozwalają w taki sposób uwolnić wodze swojej wyobraźni, jeszcze inni chcą zapomnieć o swojej niekoniecznie przyjaznej rzeczywistości, są też tacy, którzy poszukują wiedzy... A to tylko kilka powodów. Są odmienne od siebie, ale łączy je jedno – MIŁOŚĆ DO KSIĄŻEK. I to powinno się liczyć, a nie gatunki, na jakie się decydujemy. Jeśli dana książka spełnia Twoje założenie, to jest dobra książka i inni wcale nie muszą tego rozumieć. Nie ma nic złego w tym, dlaczego nie rozumiemy, że innym podoba się ta książka, a nie podoba się ta, którą my uwielbiamy. Ta różnorodność gustów, powodów jest zjawiskiem intrygującym i przepięknym. Bez wątpienia godnym szacunku. Gdy idziemy ze znajomymi na lody, rzadko albo nawet nigdy nie zadajemy pytania, dlaczego lubisz lodu – czy lubisz ich zimno, które ochładza, a może konkretny smak, albo że są z mlekiem lub sokiem... A jeśli nawet zadajemy takie pytania, to w ramach ciekawości i eksploracji, a nie powodu do krytykowania. Więc potraktujmy czytanie jak takie wyjście na lody, gdzie swobodnie i ze śmiechem możemy dyskutować i wyrażać swoje zdanie, nie bojąc się otwartej i niekonstruktywnej krytyki.
Wiem, że świat internetu potrafi być brutalny i nie szczędzi nam okrucieństwa. Nieraz i nie dwa widziałam wypowiedzi miażdżące autorów, którzy po prostu chcieli opowiedzieć o tym, co sądzą i lubią. Nie obrażali nikogo, nie oceniali... W zamian dostali właśnie brak szacunku. Jeśli spotkała Was tak przygnębiająca i niesprawiedliwa sytuacja, to mam nadzieję, że to ostania albo chociaż będzie ich coraz mniej. Nie dajcie się stłamsić tak jak ja w szkole – to był też mój wybór, że dałam sobie wmówić, że moja pasja do czytania to coś złego. Macie PRAWO czytać to, co kochacie i nie wstydzić się tego.
#szacunek#gatunki#mi
× 4
Komentarze