Sterta nieprzeczytanych książek wciąż rośnie, a oni wciąż wydają nowe! Naprawdę chcesz czytać więcej, ale po prostu coś… nie wychodzi. Chociaż doba nie jest z gumy, to w tym zakresie parę rzeczy da się zrobić. Jakich? To całkiem proste…
1. Bez presji
Pasja ma to do siebie, że wszelka presja ją ogranicza. Jestem zwolenniczką podejścia „nic na siłę”. Jeśli w danym momencie nie masz ochoty czytać to… nie zmuszaj się. Nic tak nie zabija przyjemności z dobrej książki, jak przymus. Przypomnij sobie „pozytywne uczucia” towarzyszące lekturom szkolnym i już wiesz o co chodzi.
Pewnie już sądzisz, że pomieszałam tematy artykułów. Przecież miało być, jak czytać więcej, a nie mniej! Spokojnie, już do tego zmierzam. Nie ma co się zmuszać do odkrywania kolejnych książek, ale poczekać na odpowiedni moment. Wtedy czytanie nie tylko przyniesie więcej frajdy, ale też zajmie nam mniej czasu i ostatecznie okaże się bardziej efektywne. Z pozytywnym nastawieniem zamiast z ulgą odkładać powieść na półkę, zaraz sięgniesz po następną!
2. Czytaj to… na co masz ochotę
Zdarza mi się „męczyć” naprawdę dobre książki. Teoretycznie lubię ten gatunek, ale między nami nie iskrzy. Nie mam żadnej frajdy z jej czytania. Co wtedy zrobić? Najlepiej pozwolić jej poczekać. Wziąć co innego i przepaść w tym świcie. Książka odłożona na później musi po prostu być cierpliwa. A co jeśli już nigdy się po nią nie sięgnie? Cóż… trudno. Jeśli czytanie akurat nie jest waszą pracą to po raz kolejny piszę, nie ma co się zmuszać. W czasie, gdy normalnie męczylibyście jeden tytuł… poznacie kilka innych. Tak samo częściej będziecie mieli ochotę wrócić do czytania, gdy po prostu będzie to przyjemne. Nie z każdą książką „czuć chemię”, ale nie jest to wina żadnej ze stron. Rozejdźcie się w porozumieniu, a Ty poszukaj szczęścia w innym, literackim „związku”.
3. Zamiast czytać… wyśpij się
Kolejna propozycja, która z pozoru może przeczyć głównemu pomysłowi. Bo jak tu czytać więcej… gdy się śpi? Przyznaję, nie na każdego zmęczenie działa w podobny sposób. Jednak w moim przypadku katastrofalnie obniża nie tylko przyjemność z czytania, ale też tempo. Wydawałoby się, że po całym tygodniu ciężkiej pracy z radością zakopię się pod kocem i sięgnę po książkę. Brzmi nieźle, ale w praktyce… za nic nie mogę się skupić, co chwilę wymyślam pretekst żeby na chwilę zamknąć oczy. Jeśli też tak macie to… nie walczcie z tym. Lepiej się wyspać i z pełną energią zacząć nowy dzień. Dla mnie czytanie w weekendowe poranki to sama radość! Nie rozpraszam się, nie zaglądam co chwilę do telefonu…
4. Bądź offline
Skoro już mowa o technologii, to jest ona świetnym przeszkadzaczem. Książka może nie idzie, ale masz stałą kontrolę nad mailem, FB czy Instagramem. Dodatkowo co chwilę zerkasz na telewizor i robisz listę zakupów. Potem okazuje się, że cały „wieczór z książką” i tylko 10 stron przeczytanych, z których tak naprawdę nic nie pamiętasz. Najlepiej nie tylko wyłączyć telefon, ale też… położyć go gdzieś poza zasięgiem. Jeśli dekoncentruje cię nawet radio, wyłącz je.
5. Cisza, ja i czas
Czas jest dobrem luksusowym. W natłoku codziennych obowiązków przyjemności schodzą na dalszy plan. Warto jednak wyznaczyć sobie porę na czytanie i poprosić domowników, by w tym momencie nie przeszkadzali. Może uda się wstawać pół godziny wcześniej? Albo zamiast scrollować FB przed snem poświęcić ten czas na powieść lubianej autorki? Dobra organizacja zawsze pomaga, a gdy wdrożymy się w rytm, czytanie będzie szło sprawniej.
6. Zrezygnuj ze zjadaczy czasu
Czy możesz z ręką na sercu powiedzieć, że nie marnujesz ani chwili? I nie chodzi mi tutaj o czas na odpoczynek, ale o rzeczy, które tak naprawdę nie wiesz, po co robisz. Jeśli zdarzyło ci się pół godziny przewijać bezrefleksyjnie FB, wiesz o czym mówię. Zastanów się nad swoimi codziennymi aktywnościami i zrezygnuj z tych bezproduktywnych (jeśli oczywiście nie dają Ci żadnej radości). Może się okazać, że da się żyć bez sprawdzania nudnych plotek, pogody na Bahamach, ubrań za drogich na naszą kieszeń, czy ciągłego odświeżania Instagrama.
7. Nie trać ani chwili!
Książkę zawsze warto mieć pod ręką, czy w torebce. Jeśli w ciągu dnia sporo podróżujesz (kierowcy, zignorujcie to), zawsze w tym czasie możecie czytać. W autobusie (chociaż w godzinach szczytu może to być wyzwaniem), w kolejce do lekarza czy na przystanku. Chwila oderwania od rzeczywistości pomoże wam nie tylko czytać więcej, ale też odpocząć i zrelaksować się.
8. Książka niejedno ma imię
Nie zawsze da się nosić przy sobie powieści. Chociaż damska torebka to podobno przenośna czarna dziura, to i tam czasem nie ma miejsca. Ale książki to nie tylko wydania papierowe. Osoby, które dużo podróżują z pewnością docenią czytniki. Małe to, lekkie, a mieści w sobie zawartość niewielkiej biblioteki. Tak samo dobrze sprawdzają się audiobooki. Poeksperymentuj z formą i czytaj nawet wtedy, gdy nie masz możliwości trzymać książki w rękach.
9. Rozwiń swoją pasję
Nic tak nie zachęca do czytania, jak możliwość porozmawiania o swoich wrażeniach po lekturze. Zapisz się do klubu książki, pogadaj ze znajomymi czy nie chcieliby czytać tego samego albo poszukaj czytelniczych grup na FB. To nic wielkiego, ale jednak myśl, że ktoś ma w rękach tę samą powieść i będzie chciał o niej pogadać, naprawdę motywuje!
To tylko garść rad, które u mnie sprawdzają się najlepiej. Nie na każdego będą działać, ale warto spróbować i wyrobić swoje metody. Chętnie też poznam wasze sposoby! Co robicie, żeby czytać więcej?