Jego książka „Kręgi” dzień przed premierą znalazła się na 14. miejscu top 100 Empiku. Uważana za jeden z najlepszych kryminałów 2018 roku. Panie i Panowie, tym razem na naszej kanapie gościmy Zbigniewa Zborowskiego.
nakanapie.pl: Zacznijmy od autora. Poszukaliśmy, poczytaliśmy i pora odkryć jeden z „sekretów”. Kim jest Anna Czeplińska? Skąd pomysł na pisanie jako kobieta? Skąd to imię i nazwisko? Czy ma jakieś znaczenie?
Zbigniew Zborowski: Cóż, to był właściwie żart. W czasach kiedy nie myślałem jeszcze w ogóle o pisaniu na stałe książek, założyłem się z kimś, że mógłbym popełnić i wydać romans. Napisałem go szybko, chyba w miesiąc, posłałem do kilku wydawców i zapomniałem o sprawie. A tu nagle dwóch się odezwało, że im się podoba i chcą drukować. Trochę się wtedy spłoszyłem, bo jak to? Facet będący autorem romansu? Przecież Leon Wiśniewski może być tylko jeden! Więc zgodziłem się pod warunkiem, że książka ukaże się pod pseudonimem – tak nazywała się moja Babcia. NK: Nie jest Pan typem, który całe życie spędza w fotelu. Zwiedził Pan pół świata. Które miejsca zrobiły na Panu największe wrażenie? Jakie miejsca ma Pan na swojej bucket list? Co koniecznie musi Pan zobaczyć przed śmiercią?
ZZ: O śmierci za wiele nie myślę, przekonałem się kilka razy, że łatwo się o nią otrzeć w najmniej spodziewanym momencie. Skoro więc szlag może cię trafić w każdej chwili, to po co się tym w ogóle przejmować? Lepiej żyć tak, jakby się było nieśmiertelnym. A ukochanych miejsc na świecie mam wiele. Tylko nie wiem, czy dałoby się do nich wrócić, bo to nie tylko punkty geograficzne, ale przede wszystkim chwile, sytuacje, emocje które już przeminęły. Pamiętam więc widok Himalajów o świcie widziany z małego nepalskiego miasta Pokhara. Skalno-lodowy masyw Annapurny i kilka okolicznych szczytów wyglądały jakby unosiły się w powietrzu! Albo nagłą burzę, kiedy płynąłem czółnem przez jezioro Sandoval w peruwiańskiej dżungli. Lub radość dzieciaków w wiosce Indian Tarahumara, kiedy zobaczyły w moim ręku cukierki. „W życiu liczą się chwile” śpiewał Ryszard Riedel i ja w pełni się z nim zgadzam.
NK: A gdy już siądzie Pan „nakanapie”, jakie książki najchętniej Pan czyta? Jakie książki poleciłby Pan naszym czytelnikom?
ZZ: Jak każdy, przeżywałem w życiu różna fascynacje. Gdy miałem dziesięć lat odjechałem na punkcie Sienkiewicza. Gdy kilkanaście – zaczytywałem się prozie Hłaski. Później był Bruno Schulz, Gombrowicz, trochę się snobowałem na Joyce’a… A teraz staram się czytać wszystko i sięgam chętnie po autorów, których nazwiska początkowo niewiele mi mówią. Co bym polecił? Szczepana Twardocha, Eduardo Mendozę, Caryla Ferey, Deona Meyera – oni jako pierwsi mi przyszli do głowy.
NK: Pomówmy chwilę o Pana ostatniej książce – „Kręgi”. Dzień przed premierą na 14. miejscu top 100 Empiku. Uważana za jeden z najlepszych kryminałów 2018 roku. Czytana i polecana przez jednego z najbardziej znanych polskich aktorów Piotra Stramowskiego. Jakie to uczucie?
ZZ: Fantastyczne! Co może być fajniejszego niż dobre opinie czytelników? Bez tego, całe to pisanie o kant d… można by potłuc!
NK: Skąd czerpał Pan inspirację do napisania tej książki?
W latach 90. byłem reporterem kryminalnym gazety „Życie Warszawy”. To były czasy świetności tzw. mafii pruszkowskiej. Trup słał się gęsto, gangusy zamieniały się w celebrytów, policja – przynajmniej czasami – szamotała się uwikłana we własną niemoc, brak sprzętu, przestarzałe prawo i skomplikowane układy towarzyskie. W takiej scenerii umieściłem zalążek akcji, która dzieje się jednak współcześnie, ale za śledztwem podążają cienie z przeszłości…
NK: Który z bohaterów jest Pana ulubionym?
ZZ: Staram się nie przywiązywać do swoich bohaterów. Zbyt szybko odchodzą ;)
NK: Co dalej? Jakie plany, jakie pomysły, kiedy kolejna powieść?
ZZ: W połowie roku ukazuje się mój thriller, którego akcja przeplata teraźniejszość z wydarzeniami z warszawskiego getta A.D 1942. Nie ma tam jednak patosu ani martyrologii – za to dużo mniej znana codzienność tego liczącego 300 tysięcy mieszkańców „miasta w mieście”. Jest szmugiel, są gangsterzy (tak, tak byli i tacy), jest czasami dekadenckie, podziemne życie. W tej książce znaleźli się także bardzo współcześni „czyściciele kamienic”, głośne i do dziś niewyjaśnione zbrodnie z ostatnich lat oraz przestępczość zorganizowana, o której dziś nie mówi się głośno.
NK: Brzmi intrygująco! Już robimy miejsce na naszych półkach :)