Listy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i jej trzeciego męża, Stefana Jasnorzewskiego to wspaniałe dokonanie dla polskiej epistolografii. Poznali się na początku lat 30. XX wieku. Maria była już znaną i cenioną poetką oraz dramatopisarką, Stefan zaś był młodym lotnikiem. W okresie przedwojennym było dane małżonkom przebywać razem, toteż wtedy mało do siebie pisali. Najwięcej listów wymieniali w latach 1940-1945, kiedy oboje byli na emigracji. Przebywali w różnych miejscowościach i jedynym ratunkiem dla nich była korespondencja. Kres temu przyniosła śmierć Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w 1945 roku.
Narodziny poetki
Maria Janina Teresa Kossakówna urodziła się 24 listopada 1891 roku. Mimo że nie uczęszczała do szkół, od wczesnych lat dziecinnych zainteresowana była literaturą i posiadała talenty malarskie. Wraz z siostrą uczyła się w domu przy pomocy guwernantek. Kossakowie tworzyli rodzinę pełną artystycznego ducha, ale i pełną miłości. Każdy członek rodziny, oprócz nadanego imienia, miał również swoje zdrobnienie lub pseudonim. Maria Kossakówna nazywana była Lilką.
Ślub, ślub i ślub
Poetka wychodziła za mąż trzykrotnie. Pierwszym jej mężem był porucznik Władysław Bzowski, poślubiony w 1915 roku. Małżeństwo to jednak szybko się rozpadło i w 1919 roku zostało unieważnione. W tym samym roku Maria wyszła za mąż po raz drugi. Podobnie i ten związek, z Janem Pawlikowskim, nie trwał długo, bo rozpadł się w 1925 roku.
Portret narysowany przez Witkacego, 1924. Wikipedia.
O dziesięć lat młodszy
Maria Pawlikowska poznała Stefana Jerzego Jasnorzewskiego na początku lat trzydziestych. O dziesięć lat od niej młodszy mężczyzna był z zawodu wojskowym. Gdy poślubił Marię, służył w 2. pułku lotniczym w Krakowie. Małżonkowie pobrali się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Poznaniu, bo tylko tam można było zawrzeć ślub cywilny. Przystojny, nazywany Lotkiem mężczyzna, stał się w końcu godnym partnerem dla Lilki. Wytrwali ze sobą aż do śmierci.
Witold Zechenter, znajomy Jasnorzewskich, stworzył wspaniały portret współmałżonków, pisząc o nich:
„Stanowili parę jakby dla siebie stworzoną, dopełniającą się. Ona była ulotna, subtelna, właśnie coś w rodzaju motyla, mgiełki – za to on był bardzo realny, o wspaniałej postawie, w świetnie skrojonym mundurze lotnika, z twarzą jakże przystojną, ale której właściwie się nie widziało, bo całą uwagę przyciągały oczy. Oczy miał niezwykłe – czarne, pełne płomyków, jakby iskrzące się, doprawdy niesamowite. Jej uroda łagodna, jasna i ta jego smukła, męska postać, o pewnej jakby gimnastycznej surowości wojskowego drylu, i to jego spojrzenie, te oczy, które błyszczały dziwną czernią – jakby dwa przeciwieństwa, ale te właśnie, które zgodnie ze znanym francuskim powiedzeniem – przyciągają się. I przyciągnęły - do końca życia” (W. Zechenter, „Skrzydlata miłość”, Kierunki 1975, nr 35)
Pawlikowska-Jasnorzewska cały czas kontynuowała pisanie i w latach 1922-1939 wydała 13 tomików poezji. Obfitują one w miłość, kult przyrody, ale coraz bardziej odczytujemy w nich lęk przed przemijaniem i starością. Pisze również utwory dramatyczne.
Osobisty wymiar wojny
Wraz z wybuchem wojny, życie Jasnorzewskich zmienia się diametralnie. Pilot zmuszony został do opuszczenia Polski we wrześniu 1939 roku i tak rozpoczęła się jego wędrówka wojenna, której etapy wyznaczały kolejne miejsca pobytu w różnych miastach. Sprawdzianem uczucia tych dwojga, oprócz rozłąki, była też choroba Marii. Stefan opiekował się żoną, starał się zapewnić jej jak najlepsze warunki, a w ostatnim etapie jej walki z rakiem, udało mu się wystarać o urlop, by być blisko chorej. Pawlikowska-Jasnorzewska zmarła 9 lipca 1945 roku.
Małżonkowie pozostawili po sobie piękne świadectwo nie tylko emigracyjnej egzystencji, ale i uczucia ich łączącego. Stefan Jasnorzewski po śmierci żony przechował wszystkie listy, które stanowiły dla niego najdroższą pamiątkę. Gdy on zmarł, jego siostra zadbała o to, by trafiły do Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
Miłość na emigracji
Listy, które pisali w czasie emigracji czasami są pozbawione dat i nie wszystkie zdarzenia, o których piszą małżonkowie, są odnotowywane w sposób ciągły. Jasnorzewscy pisząc do siebie komentowali zdarzenia opisywane w prasie, rozmawiali o losach Polski i decyzjach Hitlera, dyskutowali o polityce w ogóle. Nie brakuje w nich wspomnianych trosk o położenie materialne współmałżonka – piszą o kolejnych pożyczkach, o potrzebie uregulowania rachunków, o kolejnych zakupach, o paczkach, które małżonkowie sobie wysyłali. Rozmawiają o niesmacznym angielskim jedzeniu, o hotelowym życiu – po prostu piszą o swojej codzienności.
I to wszystko pisane naprawdę wspaniałym językiem. Małżonkowie w tym trudnym czasie nie szczędzili sobie poczucia humoru, czułości, pomysłowości. Maria nazywała go „najprzystojniejszym Loteczkiem”, „Loteczkiem małym”, „Bajbaczkiem”, „Pankiem”, „Robakiem”, „Robaczkiewiczem”. Sama często pisała o sobie w rodzaju męskim, zamieniając role. Niekiedy zwracała się do męża jak do dziecka. W listach nie brakuje żartobliwych przekształceń, ciepłych zwrotów czy gier językowych. Jasnorzewska niekiedy nawet bawiła się ortografią, tworzyła nowe słowa, dowcipnie zamieniała nazwy dni tygodnia. Lotek dotrzymywał żonie kroku, dobierając odpowiednio język, za pomocą którego pisał do swojej najdroższej Lilki.
Grób Pawlikowskiej i Stefana Jasnorzewskiego w Manchesterze. Wikipedia.
Obydwoje - i Maria, i Stefan - zapewniają o swojej tęsknocie, o pamięci, dając na papierze wyraz troski o wzajemne zdrowie, samopoczucie czy wspomniane potrzeby współmałżonka. Nie brakowało także usprawiedliwień, gdy milczenie trwało kilka dni. Jasnorzewski miał wiele obowiązków, Maria zaś miała wiele wolnego czasu, stąd jej listy są obszerniejsze i częstsze. Lotek był jej powiernikiem, najlepszym przyjacielem, krytykiem utworów i wielką miłością. Małżonkowie mieli odmienne zdanie na temat wojny. Dla Marii miała ona wymiar prywatny – nie mogła wrócić do ukochanego Krakowa, była z dala od najbliższych. Stefan, będąc pilotem wojskowym, wojnę postrzegał przez jej wymiar polityczny.
Pamiętać należy, że korespondując ze sobą, byli już dojrzałymi ludźmi – w 1941 roku Maria skończyła 50 lat, zaś Stefan 40.
Jeśli nie znacie korespondencji Jasnorzewskich, zachęcam Was do przeczytania jej.