Powoli zbliża się koniec sierpnia. 77 lat wcześniej, 29 sierpnia, wydarzyło się coś ważnego w historii Łodzi. To był ostatni dzień istnienia łódzkiego getta zwanego „Litzmannstadt-Getto”. Wtedy też odjechał ostatni transport z łódzkimi Żydami, ze stacji Radegast do obozu koncentracyjnego w Oświęcimu/Auschwitz.
Między dzisiejszą Łodzią, a tą przedwojenną jest ogromna różnica, cyt.: „Nie mieszkaliśmy w jakimś prowincjonalnym sztetlu, tylko w Łodzi – mieście liczącym niemal trzy czwarte miliona mieszkańców, drugiej co do wielkości metropolii i głównym centrum przemysłowym kraju. Przechadzaliśmy się szerokimi bulwarami, jeździliśmy dzwoniącymi tramwajami, korzystaliśmy z elektryczności i bieżącej wody – dobrodziejstw rzadko spotykanych w małych miasteczkach ówczesnej Polski” – Eva Libitzky, Fred Rosenbaum
„Na krawędzi. Przetrwać łódzkie getto, Auschwitz i więcej”.
Miasto i jego żydowscy mieszkańcy sprzed 1939 roku zniknęli bezpowrotnie. Przed wojną mieszkało w Łodzi 233 tys. Żydów, co stanowiło ok. 35% mieszkańców miasta cyt.:
„Za mojego dzieciństwa Żydzi stanowili prawie jedną trzecią mieszkańców miasta. Z ćwierćmilionową populacją byliśmy na drugim miejscu, daleko za Warszawą, ale przed żydowską populacją Holandii, Belgii i Luksemburga razem wziętych. Łódzcy Żydzi tworzyli mieszaną społeczność. Znaliśmy dobrze imponującą synagogę reformowaną, pod którą majętni Żydzi podjeżdżali luksusowymi powozami, wiedzieliśmy też o ortodoksach, syjonistach i wszelkiej maści żydowskich socjalistach” – Eva Libitzky, Fred Rosenbaum „Na krawędzi. Przetrwać łódzkie getto, Auschwitz i więcej”.
W mieście było 250 synagog, po wojnie została tylko jedna.
Wielka Synagoga w Łodzi przy ul. Spacerowej 2, obecnie Al. T. Kościuszki 1, została podpalona w listopadzie 1939 roku, a potem rozebrana w 1940 roku.
Czym różniło się łódzkie getto od innych? To było najdłużej działające getto na terenie Polski. Zostało zlikwidowane w sierpniu 1944 roku.
W październiku 1941 przesiedlono do niego blisko 20 tys. Żydów z Wiednia, Rzeszy, Luksemburga i Pragi. Łódzcy Żydzi to byli w większości biedacy, którzy pracowali jako robotnicy w różnych warsztatach na terenie getta. Żydzi przybyli z Europy Zachodniej,to była inteligencja, adwokaci, lekarze, zupełnie nie przystosowani do pracy fizycznej. Niestety większość z nich zmarła w ciągu pół roku lub została wywieziona do obozu w Chełmnie nad Nerem.
Na czele łódzkiego getta stał Chaim Rumkowski, przełożony (prezes) Starszeństwa Żydów w Łodzi.
Postać do dzisiaj budząca wiele kontrowersji. Ale mamy świadectwo osoby, która z nim bezpośrednio pracowała. Możemy o tym przeczytać w książce Elżbiety Cherezińskiej
„Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum”. Etka Daum, dwudziestokilkuletnia wykształcona dziewczyna, znająca bardzo dobrze niemiecki, dostała pracę w sekretariacie Chaima Rumkowskiego. Prowadziła dziennik, w którym opisywała to, co się działo w łódzkim getcie.
Niezwykła relacja osoby, która to wszystko przeżyła i była blisko najważniejszych osób w Lizmannstad-Getto. Z Łodzi wywieziono ją do Niemiec, do obozu koncentracyjnego w Oranienburgu. Etka Daum i jej najbliżsi przeżyli wojnę.
Inną bardzo ciekawą osobą, która przeżyła łódzkie getto był Arnold Mostowicz. Urodził się w Łodzi, skończył medycynę we Francji w 1939 roku. W getcie pracował jako lekarz. Swoje wspomnienia z tego okresu opublikował w książce
„Żółta gwiazda i czerwony krzyż”. Po likwidacji getta znalazł się w Oświęcimiu, a potem przeszedł przez niemieckie obozy koncentracyjne. Po wojnie, poza zawodem lekarza, zajmował się również pisaniem książek popularnonaukowych i fantastycznych. O łódzkim getcie opowiada również w znakomitym filmie dokumentalnym Dariusza Jabłońskiego z 1998 roku - „Fotoamator”.
Przez łódzkie getto przeszedł również urodzony w Łodzi Leon Weintraub, który nadal żyje i mieszka obecnie w Sztokholmie. W czerwcu tego roku miała miejsce premiera jego książki
„Pojednanie ze złem. Historia chłopca z łódzkiego getta”. Opowiada w niej o tym co przeżył. Trafił do Litzmannstadt-Getto mając 13 lat. Pracował m.in. w warsztatach blacharskim, elektrycznym.
Karta pracy Leona Weintrauba jako robotnika w resorcie metalowym, w Litzmannstadt-Getto z 1943 r.
Udało mu się przeżyć. Wyjechał w ostatnich transportach do obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka/Auschwitz-Birkenau, przeżył „marsz śmierci” i obóz w Niemczech. Po wojnie skończył studia medyczne, został ginekologiem i co za ironia losu. Ten żydowski chłopiec, który przeszedł piekło łódzkiego getta i obozy koncentracyjne musiał emigrować w 1969 roku na skutek nagonki antysemickiej, która wybuchła w Polsce w marcu 1968 roku. Wyjechał do Szwecji.
Książka Joanny Podolskiej
„Litzmannstadt-Getto. Miejsca. Ludzie. Pamieć” to można powiedzieć kronika łódzkiego getta. Opisuje dokładnie historię tego miejsca, pokazuje co się mieściło pod konkretnymi adresami, zawiera wiele ciekawych fotografii.
Jeśli ktoś mieszka w Łodzi, albo będzie odwiedzał to miasto, to warto zwiedzić dwa miejsca związane z łódzkim gettem
. Cmentarz żydowski przy ul. Brackiej, jeden z największych cmentarzy żydowskich w Europie. Jest na nim „pole gettowe”, miejsce ostatniego spoczynku 45 tys. ofiar łódzkiego getta.
To miejsce, z którego Żydzi z łódzkiego getta udawali się w ostatnią podróż. Jej celem były tylko dwa miejsca, obozy koncentracyjne: Chełmno nad Nerem i Oświęcim/Auschwitz.
Na stacji kolejowej stoi autentyczny wagon bydlęcy, którym mieszkańcy getta byli transportowani do obozów koncentracyjnych. Jest otwarty, można do niego wejść i poczuć na własnej skórze to, co oni czuli ponad 70 lat temu. Byłam tam, weszłam do takiego wagonu i muszę przyznać, robi to niesamowite wrażenie.
Warto pamiętać o tej części naszej historii, tym bardziej, że tamta, przedwojenna Łódź z jej żydowskimi mieszkańcami już nigdy nie wróci, a ostatnich świadków, którzy przeżyli łódzkie getto jest coraz mniej.
Izabela Vernau