Jak wygląda życie codzienne w czasach pandemii, z jakimi problemami się stykaliśmy i w jaki sposób sobie z nimi radziliśmy? Aby pozostawić dla przyszłych pokoleń odpowiedzi na te pytania, powstaje społeczna kolekcja dokumentów pandemii wywołanej koronawirusem.
Przy wsparciu społeczeństwa na całym świecie są gromadzone dokumenty, które mają udokumentować przebieg pandemii oraz wywołane przez nią zmiany. W Polsce takie materiały zbiera Archiwum Państwowe, natomiast dokumentacją światową zajmuje się Uniwersytet w Cambridge. Mogą Państwo wesprzeć oba miejsca, dokumentując swoje wspomnienia.
Uniwersytet w Cambridge. Źródło: Wikipedia
W Cambridge za zbieranie materiałów odpowiedzialna jest uniwersytecka biblioteka. Przyjmowane są nie tylko materiały z profesjonalnych źródeł dziennikarskich i naukowych, ale również amatorskie, prywatne zapiski. Oddawane przez ochotników treści nie muszą być dziennikami, równie chętnie przyjmowane są filmy, zdjęcia, nagrania głosowe, a nawet internetowe wpisy.
W Polsce akcja jest prowadzona w podobny sposób. Do Archiwum Państwowego zbierane są mapy, fotografie, nagrania, filmy, wycinki prasowe, albumy, pamiętniki, a także inne dokumenty. Jak podkreślają organizatorzy akcji, uczestnikiem może zostać każda chętna osoba. Materiały przekazywać można osobiście w każdym z trzydziestu trzech Archiwów Państwowych lub za pomocą poczty elektronicznej na adres: [email protected]. Dostarczone materiały będą cyklicznie publikowane na stronie: https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/.
Przekaz źródłowy oparty na osobistych doświadczeniach obywateli pozwoli na stworzenie realnego obrazu sytuacji pandemicznej w kraju i na świecie. Dokumentowaliście swoje przeżycia w trakcie społecznej izolacji? Może nadal je spisujecie?
Tak, pamiętam pusty szpital i mnie jak szłam zrobić badania. Panie wrzeszczały, żebym niczego nie dotykała. Potem przez kilka godzin czytałam Irvinga w pustym Carefourze. Ale żeby to było doświadczenie, które należy włożyć w butelkę i zamurować?
Też mam niemiłe wspomnienia ze szpitala w czasie pandemii. Dokładniej z ostrego dyżuru. I Panią pielęgniarkę, która mierzy mi i mojemu dziecku temperaturę i ucieka do tyłu z wrzaskiem: proszę do mnie nie podchodzić!
Moja Córka musiała spędzić dwa dni w szpitalu w Tyrolu. Na początku, gdy w Tyrolu było dużo przypadków. Obok z sali zabrali kogoś z podejrzeniem koronki. Ani po 10 udało się dodzwonić do tamtejszego Sanepidu i udało się wybłagać test. Na Wielkanoc śmiała się, że tylko oni utrzymują dystans, gdyż wszędzie dookoła były imprezy.
Mnie na szczęście kontakt ze służbą zdrowia ominął (e-recepta to fajna rzecz). Ale pamiętam tramwaj w środku dnia, a w nim ja i jeszcze jeden człowiek. Wow.