Cytaty "A.P. Mist"

Dodaj cytat
Wiem, że uważasz mnie na wysłannika diabła, ale powtarzam, nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby cię w jakikolwiek sposób skrzywdzić.
Z drugiej strony jego bliskość uzmysłowiła mi, że nie miałam nikogo. I właśnie ten mężczyzna ponownie stawał się dla mnie wsparciem w chwilach, kiedy mój świat się walił.
Odrzuciłem parasol i spojrzałem w płaczące niebo. Na tym teraz będzie polegało moje życie? Na ciągłym szukaniu jej, gonieniu i walce? Dlaczego nie chciała w ogóle mnie wysłuchać i unikała mnie, jakbym był najgorszą, zaraźliwą chorobą?
W miłości nie obowiązują reguły. Jeśli to, co czujesz, jest szczere, to musisz walczy.
Chyba mogę powiedzieć, że spadłem ci z nieba i chciałbym budować z tobą przyszłość. Jedyną słuszną i właściwą. Bądź moim niebem, moim portem ostatecznym i największą życiową inspiracją.
Na tym polega miłość, synku, żeby być obok na dobre i na złe. A ta drobna istota każdego dnia udowadnia, że jej miłość do ciebie nie ma żadnych granic i jest tak silna, ze dźwiga wszystko, co was spotkało.
Czułem nie tylko złość i smutek, lecz także powiew wolności, że mogłem się raz na zawsze wydostać spod władzy tego tyrana.
Pochodzimy z dwóch różnych światów. Ja jestem rosnącym, mocno ukorzenionym drzewem, a ty ptakiem, który ukochał sobie wolność. Nie ruszę się stąd, ale też nie chcę, żebyś ty na siłę tu osiadł. Drzewa nie można wyrwać z korzeniami, bo uschnie, tak samo jak ptak zamknięty w złotej klatce umrze z tęsknoty za wolnością.
Wszyscy, którzy oglądali moje loty, mówili, że jestem czarodziejem przestworzy. Że to, co wyczyniałem, było czystą magią. Potrafię zamienić tę potężną maszynę w leciutkie piórko, które płynie na wietrze.
Byłam jego, niezaprzeczalnie, lecz tylko teraz. Nasze jutro było niepewne, a ja musiałam się zastanowić, czy zadowolę się byciem wspomnianym portem przesiadkowym.
Ruszyła w waszą stronę jak rozjuszona furia. Nie mogłam jej powstrzymać. Gotowa była przegryźć jej tętnicę. Dobrze, że ta laska wyszła do toalety, bo nie byłoby co po niej zbierać.
Szukasz dziury w całym. Analizujesz wszytko na kilka lat do przodu. Przejmujesz się rzeczami, na które nie masz wpływu, i zakładasz z góry najczarniejsze scenariusze.
Nie ma nic za darmo. Ja nosiłem skrzynki, ciebie i muszę każdego dnia dźwigać swoją zajebistość.
Bo czasami bywa tak, że ludzie z zewnątrz widzą więcej niż my sami. A ja czuję u was ogromne przyciąganie. Masz iskierki w oczach, kiedy na niego patrzysz, a on za każdym razem, gdy jesteś w pobliżu, wstrzymuje oddech, obserwując każdy twój krok, jakby chciał się upewnić, że jesteś bezpieczna.
Oboje mieliśmy silne charaktery, co w takich momentach objawiało się przepychankami słownymi, które dosłownie były dla mnie jak rodzaj sportu.
Zostawić, nie ruszać, nie budzić. W razie potrzeby zawołać Abigail lub przywalić patelnią, żeby spał dalej. To nie włamywacz.
Miałam wrażenie, że coś go gnębiło. To, że był skończonym dupkiem, to jedno, ale było coś więcej. Nie obchodził mnie, choć po części starałam się w jakikolwiek sposób wytłumaczyć jego dzisiejsze zachowanie.
Jestem tym, kim jestem, dzięki swojej ciężkiej pracy i talentowi, a nie dlatego, że tatuś smarował, komu trzeba. Nigdy więcej mnie do niego nie porównuj i nie umniejszaj moim umiejętnościom, bo inaczej pogadamy.
Wzbiłem się w przestworza, czując wolność. Tylko tutaj mogłem być sobą, czuć, że panuję nad wszystkim, i uciec na chwilę od przyziemnych spraw.
W powietrzu byłem demonem. Prawdziwym potworem, niebojącym się absolutnie niczego. Śmiertelność mnie nie dotyczyła, a z kostuchą już dawno zawarłem sojusz.
No tak, moje życie uczuciowe, a raczej jego brak, często było tematem pogawędek miejscowych plotkarzy. Nikt nawet nie próbował się z tym ukrywać i często pytano mnie, dlaczego jeszcze nie znalazłam sobie kawalera.
Z mistrza przestworzy stałem się jakimś błaznem, którego będą podziwiać z otwartymi gębami pomiędzy jedzeniem gotowanej kukurydzy i waty cukrowej.
Czułam, że to będzie naprawdę gorące lato pełne przygód. Od bardzo dawna nic się nie działo w tym mieście, więc mieszkańcy chodzili podekscytowani, jakby co najmniej niedaleko wylądowało UFO.
Tak, na pewno wejdzie tutaj Tom Cruise, padnie przed tobą na kolana i porywając cię swoim motocyklem, odjedzie w siną dal.
Musisz obiecać, a najlepiej podpisać jakiś cyrograf, że nigdy nie przestaniesz piec tych swoich niebiańskich ciast
Nie po to się uczyłem, walczyłem każdego dnia ze strachem, a finalnie całkowicie się go wyzbyłem, żeby teraz stać się nikim.
Może to było próżne, ale marzyłem o tym, żeby ona kiedyś zawalczyła o mnie tak, jak ja próbowałem walczyć o nią.
Wspaniałym by było uczucie, że jest ktoś, kto chce usłyszeć wszystko to, co dzieje się w moim umyśle, nie próbując jednoczenie mnie obnażyć. To byłoby jak szept, który słyszymy tylko my. Szept, który jest przeznaczony wyłącznie dla nas i nikt inny nie miałby takiej mocy, aby go usłyszeć. To bez wątpienia byłoby wyjątkowe, prawdziwe i mocne.
Bałam się siebie i tego, że pozwoliłam, aby w mojej twierdzy pojawiła się kolejna szczelina. Nie mogłam pozwolić sobie na brak czujności, nie mogłam pozwolić, żeby ktokolwiek pozbawiał mnie skupienia. Tylko będąc w pełni skoncentrowaną, mogłam czuć się bezpieczna. Tylko ja sama mogłam sobie zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Nikt inny.
Zadziwiające, jak zmienna potrafiła być pogoda w Nowym Jorku. Nieprzewidywalna. Ciepła, łaskawa i odświeżająca, żeby za moment stać się surową, zimną i przygnębiającą. Zupełnie jak kobiety. Jak ta jedna kobieta. Dziewczynka.