Cytaty Catherynne M. Valente

Dodaj cytat
Nigdy nie pokładaj wiary w księciu. Kiedy potrzebujesz cudu, zdaj się na wiedźmę.
Rzeczy, które zaczynają się i kończą żalem: małżeństwo, żniwa, narodziny dziecka. Odjazdy. Powroty. Operacje. Miłość. Lament.
Nikt nie prosi, żeby go stworzono. Ja się po prostu przydarzyłam. Wszyscy się przydarzamy. Spójrz na moją rękę. To nie jest ręka, to kręta ulcia, która wybiega w twoją stronę i prosi, żebyś ją kochał i podziwiał, żebyś po niej spacerował, zamiast ją wykrwawiać. Jeśli chcesz, możesz mnie całować, ale nie w ten sposób, bardzo cię proszę. Jestem taka zmęczona, znużona wykrwawianiem się dla ciebie i dla innych, dla wszystkich szaleńców, którzy chcą się we mnie wedrzeć.
Dlatego wcale nie myślała, że jest samotna czy - jak by to powiedziała jej matka - schowana w skorupie jak żółw, tylko że absorbuje ją zadanie poważniejsze niż drobne ludzkie spory i kolekcjonowanie ogromnych domów czy samochodów. Poruszała się wśród długich rzędów notesów jak między szeregami żołnierzy - rozkazując im, kształtując je i rzeźbiąc je swoimi dziarskimi, niedoskonałymi dłońmi.
Jej jaźń była równie pusta i naga jak miesiąc, w którym jej rodzice się poznali i którego imię nosiła (November), miesiąc zwiastujący śnieg, miesiąc o sercu wyrzeźbionym z surowego drewna.
Samotne mieszkanie to umiejętność (...). Taka jak bieganie na długich dystansach albo programowanie starych komputerów. Trzeba znać parametry. Protokoły. Trzeba je doskonale opanować, jak nowy język. Zawsze musi grać muzyka, bo inaczej cisza może człowieka obezwładnić. Warto jak najlepiej wykonywać swoją pracę, bo wtedy wypełnia czas. Musisz się otworzyć, rozepchnąć, żeby idealnie dostosować się wielkością do rozmiarów zamieszkiwanej przestrzeni. Jeśli przesadzisz, nie zaznasz spokoju. Jeśli zaś będziesz zbyt mały, utoniesz. Są pewne zasady, określone zasady bycia i niebycia.
Rzeczy, które są szpetne: znamiona, niewierność, intruzi w kuchni. Nadmiar światła słonecznego. Szwy. Brakujące zęby. Goście, którzy się zasiedzieli.
Byli szczęśliwi - szczęściem tego rodzaju, jakie rodzi się z wygodnego bałaganu butelek po sauvignon i kubków po kawie w zlewie, tanich kryminałów z rozpękniętymi grzbietami na nocnej szafce, szlafroków przerzuconych przez oparcia wysokich, tapicerowanych brokatem foteli, okiennic otwartych na oścież na całą noc i przedpokoju, który nie może się doczekać malowania.
Nikt nie prosi, żeby go stworzono. Ja się po prostu przydarzyłam. Wszyscy się przydarzamy.
Wirus uwielbia towarzystwo.
Chcemy uciec ze świata naszych rodziców, którzy udają, że nie wiedzą o naszym istnieniu, naszych podróżach i pragnieniach, choć sami przecież żyją, podróżują i pragną.
Ład jest przechodni: uporządkuj jedną drogocenną rzecz, a uporządkujesz cały wszechświat.
(...) nie można wyhodować róży, która nie będzie wiedziała w głębi łodyżki i korzeni, jak zwiędnąć i umrzeć.
Zawsze mamy kogoś, kto według nas świeci jaśniej niż my, i uważamy, że nie jesteśmy nawet księżycem ich słońca, tylko martwym kamieniem unoszącym się w kosmosie obok ich złota i blasku.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl