Cytaty Ilona Andrews

Dodaj cytat
If you’re really hard up, I can introduce you to my grandmother. She’s a fan.”
Adam blinked.
She doesn’t typically sleep with pretty young things, but she would make an exception in your case. You might even learn a trick or two
e leaned back on his elbow, his black leather pants tightening over his legs, and smiled. It was his famous “come-hither” smile, the one the media loved to broadcast, the kind of smile no woman who’d gone through puberty would ignore. It promised things, wild, wicked, hot things. It probably almost never misfired. Well, he was in for a surprise.
He was terrifying, and I wanted to run my hands down that chest and feel the hard ridges of his abs. I was some special kind of idiot.
Jestem znanym wszem wobec podpalaczem, który lubi podsmażać ludzi. Pójdź za mną, będziemy uprawiać dziki seks, podczas gdy nad głowami będą nam świstały kule policjantów próbujących rozwalić mi mózg. A kiedy się znudzę, dla uciechy zrobię sobie z ciebie barbecue. - Już, już, skoczę tylko po buty.
- Och, jaki słodziak! - zachwyciła się babcia, wchodząc do pokoju.
- Mamo! - zganiła ją mama.
- No co? To przez kurwiki w tych diabelskich oczach. Nic nie poradzę.
Miłość to tylko potrzeba kontroli. Ludzie mówią, że cię kochają, kiedy chcą kontrolować twoje życie. Kładą cię na kowadło i wykuwają na dogodny kształt, a kiedy próbujesz uciec, przykuwają cię łańcuchem poczucia winy.
She’s going to lunch with her kidnapper!
- Take a picture for me - Grandma said.
- Jedna z teorii mówi, że najlepszym sposobem poradzenia sobie z
takimi problemami jest terapia kontaktowa. – Powiedział Szalony Rogan. – Na przykład jeżeli boisz się węży, powtarzające się trzymanie ich wyleczy cię.
Aha. – Nie zamierzam dotykać twojego węża.
To ślad pazurów - powiedział ostro. - Wilczych. Kto to zrobił? – Nikt! - Cóż za błyskotliwa odpowiedź. A jaka przekonująca.
A najbardziej okłamują nas ci, którzy nas kochają, ponieważ ży cie jest wyboiste, a oni pragną je nam maksymalnie ugładzić.
“Aha! So I’m not crazy.” “You are most definitely crazy,” Derek said. “But in a deranged, endearing way.”
Przepraszam, ale nie wiem, czy dobrze usłyszałam. Czyżby Gromada potrzebowała mojej pomocy? - Tak - potwierdził Derek, a w jego oczach zabłysło rozbawienie. - Ktoś nas zerżnął, a nawet nie dostaliśmy buzi.
Telefony nie wróżyły nic dobrego. Zawsze oznaczały, że ktoś na drugim końcu linii umarł, umiera lub komuś umrzeć pomaga.
Spojrzałam na Dereka. Jakimś cudem chłopak nie zmienił się w bezmózgą galaretkę, chociaż jego wzrok na dobre przykleił się do biustu Roweny. Unika kontaktu wzrokowego, pomyślałam ironicznie, no cóż, niezła strategia.
Posługuję się shodo - wyjaśniła Dali. - To klątwy rzucane za pomocą pisania. Muszę wykaligrafować znaki na kartce, a na to trzeba chwili spokoju. Jedna kreseczka nie tak i możemy zginąć. Po prostu świetnie. – Ale spokojnie. - Machnęła ręką Dali. - To wymaga takiej precyzji, że zwykle nie działa w ogóle. Jeszcze lepiej.
Ile wyciskasz? – Siedemset. Dobra, to może stanę sobie trochę z boku, poza twoim zasięgiem. Mam nadzieję, że nie pamiętasz o tej obietnicy skopania ci tyłka? Curran uśmiechnął się. – Chcesz mnie asekurować? – Raczej nie. Ale może w zamian powykrzykuję werbalne zachęty? - Wzięłam głęboki oddech i zaryczałam: - Bez bólu nie ma sukcesu! Ból to tylko słabość opuszczająca ciało! No dalej! Pchaj! Pchaj! Pomyśl, że ta sztanga to twoja dziwka! Nie wytrzymał. Sztanga opadła niebezpiecznie blisko klatki piersiowej, kiedy Curran zaczął się trząść ze śmiechu. Doskoczyłam do niego przestraszona i chwyciłam za drążek. Jak na ironię znalazłam się w cholernie niekorzystnej sytuacji, z głową Władcy Bestii bardzo blisko moich ud, a raczej tam, gdzie uda się kończą. W tej chwili miałam to jednak gdzieś. Jak wytłumaczyłabym Gromadzie, że ubóstwianą Jego Wysokość zmiażdżyła sztanga?
Jeszcze jedno, Wasza Wysokość. - To miało zabrzmieć troszkę złośliwie. - Muszę napisać raport o naszym spotkaniu i pisząc o tobie, będę musiała użyć jakiegoś imienia. Wolałabym nie wystukiwać za każdym razem "Przywódca Południowej Gromady Zmiennokształtnych". Jak więc mogę cię nazwać nieco krócej? - Władca. Przewróciłam oczami z udawanym oburzeniem. Nie przejął się tym zupełnie. - O co chodzi? Przecież to bardzo krótko.
Wiesz, drażnienie Natarai nie było zbyt mądre. - I kto to mówi? - zadrwił. - To co innego, po mnie się tego spodziewał. Mimo wszystko wyglądało zabawnie. A co sądzisz o Rowenie? - Nie chcesz wiedzieć - próbował mnie zbyć. - Masz rację, pewnie nie chcę. Drażni mnie - wy­znałam szczerze. - Dlaczego? - spytał poważnie Derek. - Czy dla­tego, że jest ładniejsza? Skrzywiłam się, ale postanowiłam mu to wyjaś­nić. - Derek, nigdy w życiu nie mów kobiecie, że inna jest ładniejsza niż ona. Uwierz mi, postępując w ten sposób, zrobisz sobie z niej wroga na całe życie. - Jesteś dowcipniejsza niż Rowena - usiłował się zrehabilitować. - I uderzasz mocniej. - Och, dziękuję ci bardzo - powiedziałam ze śmiechem. - Proszę bardzo, opowiedz jeszcze, że jest ode mnie atrakcyjniejsza, a kiedy stwierdzisz, że może i wygląda lepiej, ale liczy się wnętrze, na­prawdę się przekonasz, jak mocno mogę uderzyć. Derek wyszczerzył zęby w uśmiechu.