Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
W dodatku odkąd pamiętała, słyszała, jak ojciec – zwykle człowiek powolny i spokojny – powtarza jeden z żartów, które musiały być przekazywane od Obolałego do Obolałego przez setki lat.
Kiedy Akwila była mała, mama czytała jej bajki. Potem już potrafiła przeczytać je sobie sama. A we wszystkich bajkach pojawiała się czarownica. Stara zła wiedźma.
- No cóż, można powiedzieć, że żaba siedząca na kapeluszu stanowi pewną wskazówkę - przyznała Akwila.
- Tak naprawdę jestem ropuchem - odezwało się stworzenie spośród papierowych kwiatów.
- Jak na ropucha jesteś strasznie żółty.
- Ostatnio nie najlepiej się czuję - powiedział ropuch.
- I mówisz - dodała Akwila.
- Na to masz tylko moje słowo - oznajmił ropuch i zniknął w papierowym gąszczu. - Nic nie zdołasz mi udowodnić.
Przeczytała ten słownik od początku do końca. Nikt jej nie powiedział, że to nie jest właściwa metoda.
Tiffany się zawahała. I pomyślała: Czuję, jak myślę. Przyglądam się, w jaki sposób myślę. Ale co takiego myślę? Myślę: przeszłam już między tymi głazami i nic się nie stało.
Ale wtedy nie uważałam. I nie myślałam. Nie tak naprawdę.
Ten świat, jaki widzę przez bramę, nie jest prawdziwy. To tylko tak jakby... magiczny obraz, umieszczony tutaj, żeby zamaskować przejście. Jeśli człowiek nie zwraca uwagi, może wejść w niego i wyjść i nawet o tym nie wiedzieć.
Małe pisklę zawsze musi wyskoczyć z gniazda, by sprawdzić, czy potrafi latać.
Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów.
Występował w nich przystojny książę… czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek… no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! Opowieści nie chciały, byś myślała – chciały, byś wierzyła w to, co ci opowiadają...
Nauczyciele geografii zaś gubili się w lasach i wpadali w pułapki na niedźwiedzie. Ludzie zazwyczaj cieszyli się na ich widok. Dzieci dowiadywały się od nich dość, by zamknąć buzie. Trzeba tylko było pamiętać, by wyprowadzić ich z wioski przed zapadnięciem zmroku, inaczej kradli kurczaki.
Jednorożec to nic innego jak wielki koński czubek.
I wtedy kątem oka zauważyła misia.
Był bardzo mały i miał taki czerwony kolor, jaki w naturze nie występuje. Tiffany wiedziała, co to takiego. Wentworth uwielbiał słodkie misie. Smakowały jak klej zmieszany z cukrem i były zrobione ze 100% sztucznych dodatków.
I tak to właśnie się stało. Nie było w tym żadnej magii. Ale wtedy gdy się działo, było magią. I nie przestało nią być tylko dlatego, że dowiedziała się, jak zostało zrobione...
Lepiej należeć, gdzie się nie przynależy, niż nie należeć tam, gdzie się kiedyś przynależało, pamiętając, jak to było kiedyś przynależeć.
- Jeśli chodzi o czary — powiedziała panna Weatherwax - to uczenie się ich nie ma nic wspólnego z uczęszczaniem do szkoły. Najpierw przechodzi się test, a następnie całe lata poświęca się na zrozumienie, jak się go przeszło. Z życiem jest nieco podobnie.
- Mam pytanie z zoologii.
- Zoologia, ach tak? Poważne słowo.
- Niezupełnie. Poważnym słowem jest „protekcjonalność”. Zoologia wydaje się dużo łatwiejsza.
Piktale spojrzeli po sobie.
- No wis... - mruknął Rob Rozbój. - Ale co to właściwie jest magia? Tsa ino machnąć rózdzką i powiedzieć pare magicnych słów. Co w tym niby takiego sprytnego? Ale patseć na zecy, tak naprawdę patseć i potem syćko powiązać, to je prawdziwy talent.
- Ano je - poparł go William gonagiel, ku zaskoczeniu Tiffany. - Uzyła ześ swoich łocu i uzyła ześ głowy. To właśnie robi prawdziwa wiedźma. Carowanie to ino reklama
- (...) W takim razie… jeśli masz do siebie zaufanie...
- Tak?
... i wierzysz w swe marzenia...
- Tak?
... i podążasz za swoją gwiazdą...
- Tak?
... to i tak pobiją cię ludzie, którzy ciężko pracują, uczą się i nie leniuchują.
Nikt nie ma na tyle dużego pieca, by wepchnąć tam całego człowieka, a poza tym jak te dzieci mogły wpaść na pomysł, by zjadać to i owo z czyjegoś gospodarstwa? I dlaczego jakiś chłopak na tyle głupi, by nie wiedzieć, że krowa jest więcej warta niż pięć małych groszków, ma prawo zamordować olbrzyma i zabrać całe jego złoto? Nie wspominając już o tym, że przy okazji popełniał wandalizm ekologiczny. A dziewczynka, która nie potrafi rozróżnić wilka od własnej babci, jest albo głupia jak but, albo pochodzi z bardzo brzydkiej rodziny.
Jeśli spadasz z urwiska, nieważne, czy ziemia podniosła się w górę, czy ty lecisz w przepaść. Tak czy siak jesteś w kłopotach.
Uważają, że słowo pisane to magia. Słowa na papierze wprawiają je w panikę. Widzisz ich miecze? Gdyby w pobliżu pojawił się prawnik, ostrza zaczęłyby lśnić błękitnym blaskiem.
Ci, którzy mogą, muszą robić za tych, co nie mogą. I ktoś musi mówić za tych, którzy nie mają głosu.
(…) stając wobec ciemności, stajemy się silni.
Pan Króliś wiedział, że są wielkie przygody i małe przygody. I nie wiadomo, jaki osiągną rozmiar, dopóki się nie zaczną. Czasami można przeżyć wielką przygodę, nie ruszając się z miejsca.
Rzeczy nieznane bywają niebezpieczne.
Ludzie tak bardzo lubią oszukiwać się wzajemnie, ze wymyślili rząd, by robił to za nich.
- (...) Ona jest... aktorką. Wiesz o co mi chodzi. Przez cały czas gra. W ogóle nie żyje w realnym świecie. Jakby to wszystko była wymyślona opowieść. Niebezpieczny Groszek jest do niej podobny. Moim zdaniem to bardzo niebezpieczna cecha.
- Groszek to miły i mądry szczur!
- Owszem. tylko kłopot w tym, że uważa innych za podobnych do siebie. A ci, którzy tak myślą, zawsze są niebezpieczni. Z kolei nasza przyjaciółka uważa, że życie to bajka.
- No cóż, to nieszkodliwe, prawda?
- Tak, ale jeśli w bajkach ktoś umiera... to są to tylko słowa
Każdy potrzebuje marzeń. - Maurycy prawdziwie w to wierzył. Jeśli się wie, czego inni naprawdę , ale tak naprawdę pragną, można nimi pokierować
- (...) Ale wiązanie ludzi jest okrutne. I ostatecznie to tylko dzieci.
- Więc?
- Więc znacznie łatwiej byłoby je zaprowadzić tunelem do rzeki, tam przyłożyć im w głowę i wrzucić do wody. Będą daleko stąd, zanim ktoś je wyłowi, a i wtedy już nikt ich nie rozpozna, ryby zrobią swoją część roboty.
Na moment zapadła cisza. (...)
- Nie wiedziałem, Bill, że masz takie dobre serce.
Jest takie miasto (...) gdzie (...) ludzie (...) kupują (...) prezenty - wygryzione we wzorki kubki i talerze, i zegary, i inne przedmioty, które nie mają innego przeznaczenia ponad to, by je kupić i zabrać do domu.
- (...) Jeśli nie zamienisz swojego życia w opowieść, staniesz się tylko fragmentem cudzej historii.
A co trzeba zrobić, jeśli twoja historia się nie sprawdza?
- Zmieniasz ją, aż wreszcie znajdujesz swoją prawdziwą.(...) Popatrz na siebie. Jesteś tylko twarzą w tle.
(...) nawet ludzie nie mogli jednocześnie pisać książki o szczurku Szymonie, który nosił kapelusz, i (...) rozsypywać trutki na szczury. A może? Jak trzeba być szalony, żeby jedno z drugim pogodzić?