Cytaty Sarah Waters

Dodaj cytat
-Rod twierdzi, że wyprawianie przyjęcia teraz, kiedy dom jest w takim stanie, to jak Sarah Bernhardt z jedną nogą obsadzona w roli Julii Kapulet.
...drażliwość to w sumie cecha wszystkich przedstawicieli wyższych sfer.
Racjonowanie żywności zabija gościnność.
Zrozumiałem, że myśl o okolicznościach wypadku dotąd nawet nie postała mi w głowie, jak gdyby jej śmierć nosiła w sobie nieuchronność wykraczającą poza zwykłą logikę.
Myśleliśmy o sekretach. Tych prawdziwych i lipnych. Zbyt wielu, by je zliczyć. Kiedy próbuję teraz ustalić, kto wiedział o czym, kto wiedział wszystko, a kto nic, i kto był oszustem, jestem zmuszona dać za wygraną, bo ta myśl przyprawia mnie o zawrót głowy.
Kiedy przyciska mnie do siebie, czuję przyśpieszone bicie jej serca i odnoszę wrażenie, jakbym przejmowała je na własność.
Ale słowa... One wabią nas w ciemności, umysł zaś nadaje im kształt na własną modłę.
Dom uderza w nas w najmniej spodziewanej chwili, prawda? Jak gdyby znał wszystkie nasze słabe punkty i uderzał w nie raz za razem...
Powiedział "łebska" takim tonem, jaki dominował podczas większości rozmów o Caroline; wiedziałem, że był to z grubsza eufemizm na "brzydką".
- Gotowe. Patrz, jaki jesteś elegancki- powiedziała tonem, jakim miłe kobiety komplementują zwykle niezbyt atrakcyjnych mężczyzn.
Kiedy wjeżdżałem do parku i zamknąwszy za sobą bramę, sunąłem zarośniętą aleją, niezmiennie towarzyszył mi dreszczyk podniecenia, a wkraczając do zaniedbanego, czerwonego domu, odnosiłem nieodparte wrażenie, że oto pozostawiam za sobą zwykłe życie i wkraczam w inny, zgoła osobliwy wymiar.
Mur, który wyznaczał koniec posiadłości, majaczył gdzieś w oddali (...) jednostajny krajobraz ciągnął się jak okiem sięgnąć do chwili, gdy jego blednące odcienie splatały się z przymglonym niebem.
... wszyscy musimy czasem znosić coś, co wcale nam się nie uśmiecha.
Jakie to dziwne, uczestniczyć przez chwilę w dramacie pacjenta i jego rodziny, zwłaszcza nocą. Doświadczenie to wysysa z człowieka wszystkie siły, a zarazem wprawia w stan niezwykłego pobudzenia i wyostrza zmysły.
...tkwiła w szponach iluzji tak przemożnej i absurdalnej, iż zdawało się to kłaść cieniem na otaczające ją przedmioty codziennego użytku.
...słowa zawisły na chwilę w powietrzu na chmurze oddechu. A potem znikły, pochłonięte przez ciszę.
Owo tajemnicze coś, co zaczęło się od Cygana, "szturchnięcie" lub "szept", wprawiając wszystko w ruch, powoli rosło w siłę. Przesuwało rzeczy, podkładało ogień, bazgrało po ścianie. Teraz umie biegać, tupiąc głośno. Mówi, z trudem wydobywając słowa. Rozwija się, rośnie... Co dalej?
Głos śpiewaczki ginął w tle, wreszcie jednak sopran wzniósł się czysto "niczym cudowna, krucha istota (...) z okowów cierni".
Nagle jej twarz zmieniła się raptownie. Było tak, jakby światło przesunęło się nad krajobrazem: zaciekawienie ustąpiło miejsca olśnieniu i zaskoczeniu, te zaś przeszły w lekki, niepewny uśmieszek.
...(z wiekiem) mężczyznom przybywa galanterii, a kobietom zmarszczek.
Medal, fotografia, gwizdek, para kluczy, nigdy nienoszona obrączka. Trofea z mojego pobytu w Hundreds, jakże osobliwa kolekcja. Jeszcze przed tygodniem opowiedziałyby historię, ze mną w roli głównej. Teraz stanowiły nieszczęśliwe okruchy przeszłości; na próżno szukałem w nich zapomnienia.
Na osobnej kartce spisała nazwiska krewnych i znajomych, których wypadało powiadomić o śmierci matki. Wolałem, żeby odłożyła to na później (...). Później zrozumiałem, iż w ten właśnie sposób broniła się przed cierpieniem, i było to chyba najlepsze rozwiązanie.
Nic się nie zmieniło, zupełnie nic, lecz mimo to poczułem, że nie jesteśmy sami, że coś czai się i podkrada coraz bliżej nas. Co gorsza odniosłem nieodparte wrażenie, że to coś, cokolwiek to było, jest w gruncie rzeczy znajome: jak gdyby nieoczekiwane przybycie było tak naprawdę powrotem.
Caroline spoglądała na nią przez chwilę, poruszona do głębi bruzdami będącymi dziełem trosk i upływu lat, widząc ją raptem tak, jak widzimy czasem naszych rodziców: jako jednostkę targaną emocjami, o których nie miała pojęcia, obarczoną brzemieniem dawnej melancholii...
...dobrze prowadzony dom jest jak małż perłopław. Dziewczęta wkraczają do niego jako ziarenka piasku, a po dziesięciu latach opuszczają go pod postacią pereł.
Podświadomość ma wiele mrocznych, smutnych zakamarków. Wyobraź sobie, że coś uwalnia się z jednego z nich. (...) I przyjmijmy, że okoliczności sprzyjają jego rozwojowi. Rośnie jak dziecko w łonie matki. Czym stanie się ten obcy ktoś? Czymś w rodzaju mrocznego alter ego. Istotą kierowaną niskimi motywami i pragnieniami, które świadomość ukrywała skrzętnie przed całym światem: zawiścią, złośliwością, frustracją...