Tomasz Mróz
Zostań fanem autora:
× 1

Tomasz Mróz

Autor 9 czytelników
8.2 /10
13 ocen z 5 książek,
przez 12 kanapowiczów
Tomasz Mróz (ur.1973) postanawia w wieku 16 lat doprowadzić do pełnej identyfikacji swojej osoby z kreowanymi w tworzonych przez siebie komiksach i opowiadaniach postaciami. Po latach wytężonej pracy udaje się pełne przeistoczenie w postać będącą skrzyżowaniem Stalowego Kazka i Komisarza Wątroby. Od tego momentu trwa w tej na pozór niedorzecznej formie, udając sporadycznie oryginał w celu wykonywania prostych czynności życiowych i zdobycia pożywienia dla siebie i bliskich.

Książki

Dziecięce zabawy
Dziecięce zabawy
Tomasz Mróz
6/10

Rok 1967 był pełen wstrząsających wydarzeń. Trzej jedenastoletni chłopcy zostali zamordowani w bestialski sposób przez sprawcę nazwanego „Wampirem z Kopalni”, który po ujęciu stwierdził jedynie, że zb...

Przejście A8
2 wydania
Przejście A8
Tomasz Mróz
6.7/10
Cykl: Komisarz Wątroba, tom 1

Przejście A8 to kryminał paranormalny, w którym miesza Nowak. Znowu spotykamy komisarza Wątrobę (w roli kuszonego), posterunkowego Chwiejczaka (niezłomnego) i nieśmiertelną ławeczkową trójcę (Pająk, ...

Międzyczasowiec
Międzyczasowiec
Tomasz Mróz
8.5/10

W roku 1944 potęga Trzeciej Rzeszy zaczyna się chwiać. Niemieccy okupanci ponoszą porażki w odległych walkach, ale stają się również ofiarami ataków na dotychczas bezpiecznych tyłach. W okolicach Wars...

Przypadkowy zabójca
2 wydania
Przypadkowy zabójca
Tomasz Mróz
10/10

Jedno z ekstremistycznych brytyjskich ugrupowań politycznych przygotowuje zamach na premiera Wielkiej Brytanii podczas jego wizyty w Polsce. Jednak domniemany płatny zabójca, Polak z pochodzenia, okaz...

Szary cień
3 wydania
Szary cień
Tomasz Mróz
10/10

„Szary cień” to dyptyk, zawierający dwa literackie obrazy. W tytułowym „Szarym cieniu” policjanci zmagają się z zagadką tajemniczej śmierci. Mylne tropy, zjawiska paranormalne, półświatek, którego życ...

Fabryka wtórów
Fabryka wtórów
Tomasz Mróz
Cykl: Komisarz Wątroba, tom 2

Wielki, ponury budynek w centrum miasta, ginący w szarej kotłowaninie chmur. Nikt w okolicy nie wie, co się tam mieści, i nikt tego wiedzieć nie chce. Ci, którzy dostali się do wnętrza dziwnej budowli...

Gdzieś daleko stąd
Gdzieś daleko stąd
Andrzej W. Sawicki, Dawid Juraszek, Maciej Żytowiecki, Stanisław Truchan ...

Wędrowcy przemierzający dalekie strony. Włóczędzy odchodzący w siną dal. Wagabundzi uciekający byle dalej. Autorzy niniejszego zbioru poszybowali wysoko na skrzydłach fantazji, zeszli głęboko w labiry...

Maks kontra Max
Maks kontra Max
Tomasz Mróz

Minęło zaledwie kilka lat, a Maks z obiecującego młodego pisarza, w którym zakochała się Agata, stał się wyłączonym z życia rodzinnego, bezskutecznie zabiegającym o uznanie bezrobotnym. Umówił się z ...

Platon w Polsce 1800-1950
Platon w Polsce 1800-1950
Tomasz Mróz
Seria: Daimonion/ Fundamenta Antyk

Jeśli (...) praca niniejsza przyczyni się do uzmysłowienia, że polska tradycja badań nad Platonem jest bogatsza, niż się zazwyczaj sądzi, zadanie w jej obszarze historii historiografii myśli starożytn...

Cytaty

Stwór nie zareagował, Wątroba w dalszym ciągu widział to kroczące coś, wirujące wokół światła. Strach z początku malutki, niewinnie kiełkujący na dnie jego duszy, teraz zaczął rozwijać się coraz bujniej, rozkwitać. Idąc tak w dół i w dół czuł coraz bardziej, że jego skarb, jego życie zaklęte w tym małym klejnocie na piersi jest w niebezpieczeństwie. Wokół, we wszystkich porach ziemi, w próchniejących obelkowaniach chodnika, w wysuszonych, wyszczerzonych twarzach umarlaków pochowanych żywcem przy budowie kopalni, budziły się alarmowane jego obecnością demony. Wątroba widział to ruchome migające światło przed stworem, w tych refleksach widział również wszystko to, co jest dalej. To co chce się teraz wyrwać ze swojego wiecznego więzienia, uwolnić się i wylecieć w daleki świat. Czuł wszędzie pełzające paskudztwo, że osacza go dookoła, że za chwilę wejdzie na niego i będzie żarło jego ciało i duszę. -Widzę, że już tu trafiłeś? - głos nie należał do Chwiejczaka. Wątroba rozglądnął się na ile pozwalała ciasnota. Miał wrażenie, że dobiega on z góry od włazu. -Nie wiem, gdzie trafiłem - burknął w odpowiedzi. Głos zachichotał. -No, to jak się tu znalazłeś? Tu się nie wchodzi przypadkowo. Czemu łazisz wszędzie z tą błyskotką? -Moja sprawa - mruknął. -Oczywiście - znowu chichot. -Nie martw się, możesz na mnie liczyć. Tu jestem prawie u siebie. Po co ci ten cherlak z przodu? Wątroba sam nie wiedział po co mu Chwiejczak, więc nic nie odpowiedział. -Ale wiesz, że będziesz się musiał podzielić? Każda tajemnica ma swoją cenę. Pomyśl, za chwilę będziesz się musiał zdecydować. Korytarzyk nie był zbyt długi, ale wędrówka się przeciągała ze względu na jego zły stan techniczny. Obelkowanie było pogięte i zmurszałe, widać było, że ta konstrukcja ma przynajmniej sto lat. W kilku miejscach drewniane ściany były jakby zgniecone, tak że musieli się przciskać bokiem. Dla komisarza były to chwile klaustrofobicznych napadów, kiedy nie wiedząc, czy jest szerszy w przekroju bocznym czy wzdłużnym, cisnął całym cielskiem przez wąziutkie klepsydry zwężeń, mając ciągle wrażenie, że już w nich ugrzązł na wieki. W takich momentach wyobraźnia podpowiadała mu wizje strasznych pułapek, gdzie uwięziony pomiędzy ścianami człowiek zaczyna być jedzony przez jakieś stwory, które wypełzną ze szpar pomiędzy belkami. W korytarzu było bardzo duszno, pot zaczął perlić się na twarzy, opięty kombinezon stawał się wręcz torturą dla zgiętego ciała. Prostokątny kształt płytki wbijał się to w brzuch, to w pierś, przy każdym kroku. Nie dawał o sobie zapomnieć. Po następnych kilku metrach komisarz miał już dość, był gotów rzucić to wszystko i rozpocząć powrotną wędrówkę w górę. Jednakże migający refleksami i półcieniami stwór przed nim nieubłaganie ciągnął go na dół, przeznaczenie chwyciło go za nogawkę i nie puszczało. W pewnym momencie dotarli do drzwi, Chwiejczak powiedział tylko „Drzwi”, pchnął je i poszedł dalej. Wątroba oświetlił swoją latarką wrota. Były to żeliwne, bardzo solidne drzwi, zamykane za pomocą czegoś w rodzaju korby. Widniały w nich również trzy otwory na klucz, ale drzwi były otwarte. Czekały tu półuchylone, jakby ktoś tam wszedł i już nie wyszedł. Po głowie komisarza zakołatała się myśl, że to właśnie takie miejsce, takie okoliczności, że się tu wchodzi, ale nie wychodzi.

Komentarze