Wojciech Mucha
Zostań fanem autora:

Wojciech Mucha

Autor, 40 lat 3 czytelników
7.7 /10
3 oceny z 1 książki,
przez 3 kanapowiczów
Urodzony w 1983 roku w Polsce (Kraków)
Z wykształcenia kulturoznawca. Dziennikarz, reporter, publicysta. Popularyzator twórczości Józefa Mackiewicza. W latach 2011-2014 dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie”. Na stałe związany ze środowiskiem „Gazety Polskiej”, członek redakcji kwartalnika „Fronda”. Jego teksty ukazywały się m.in. w węgierskim „Magyar Hírlap”. Prywatnie wciąż między Krakowem, Kijowem, Warszawą i Budapesztem. Wiecznie niezadowolony kibic Cracovii, antykomunista i kontrrewolucjonista. Ma kota Marka (Gniewka).

Książki

Miasto noży
Miasto noży
Wojciech Mucha
7.7/10

Kraków, lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Czas, kiedy obraz widziany w telewizyjnych reklamach i odtwarzany na filmach VHS kontrastuje z szarością codziennego życia i bloków z wielkiej płyty. "Miasto ...

Krew i ziemia. O ukraińskiej rewolucji
Krew i ziemia. O ukraińskiej rewolucji
Wojciech Mucha

Opisana tu wojna nie toczy się jedynie na Wschodzie. Trwa wewnątrz samych Ukraińców. Krew i ziemia to opowieść właśnie o nich, a także o: - gwałtownym poszukiwaniu tożsamości narodowej w kraju zrzucaj...

Cytaty

I choć do Europy było bardzo daleko, to Kraków przynajmniej w kategorii nocnego życia pewnie chciałby konkurować z Berlinem i Amsterdamem. Czegoż innego od tego kraju mógł oczekiwać po pięciu dniach dwunastogodzinnej pracy za trzy złote na godzinę styrany jak wół pracownik fizyczny, dziś udający króla życia w jedynej znośnej kreacji - koszulce Adidasa i jeansach Crossa? Albo szukająca księcia fryzjerka z pensją cztery i pół stówki, dorabiająca się w młodym wieku tribala nad tyłkiem, żylaków i poczucia własnej nieporadności? W Wolności tacy jak oni splatali się teraz w rytmie zmiksowanego z techno Georga Michaela. Nie chcieli cudownego życia, chcieli tylko chwili wolności przed kolejnym tygodniem, nim znów dotrze do nich, że od Berlina i Amsterdamu dzielą ich lata świetlne, ewentualnie kilkanaście godzin w zatęchłym autobusie pełnym nielegalnych gastarbeiterów.
To od nich nauczył się cwaniactwa i brutalności, a także podejścia do ludzi, zgodnie z którym oszukać można każdego, każdego kupić, a ludzie nie muszą darzyć cię szacunkiem, ale się bać.
- Kurwa, nie obchodzi mnie nic, co robiłeś w moim wieku! To były inne czasy. skończ z tą swoją historią! Może wreszcie zrozumiesz, że ziemniaki z kościoła to żaden luksus - krzyczał. - Jeszcze mi powiedz, że w stanie wojennym nie było cukru, a u nas jest dziesięć kilo, bo załatwiłeś. Takżeś walczył z komuną, że wpierdalamy resztki jak żebracy!
Nie wiedziała, skąd w przyjaciółce taka fascynacja społecznym brudem, za jaki miała mieszkańców wszystkich rozsianych po przedmieściach wielopiętrowców. Nie zapuszczała się tam praktycznie nigdy. Spacery z rodzicami kończyły się w oswojonych miejscach - pod Biprostalem albo na Nowym Kleparzu. Po co miała iść dalej? Wybierać się między dziwne bloki, o których jeśli coś się słyszało, to tylko takie rzeczy, jak ostatnio: że na osiedlu Oświecenia szesnastolatek porąbał rodziców na kawałki?

Komentarze