Najmłodsze dziecko króla, 15-letnia księżniczka Aleksandra jest mu całkowicie obojętna od kilku lat. Król już dawno stracił nadzieję, że wyda córkę dobrze za mąż, ponieważ nie dość, że jest ona przeciętnej urody, jej twarz ma zbyt twarde rysy, jest również nieprzyzwoicie wysoka, jak na damę, to do tego jeszcze się buntuje! Dziewczyna z tego powodu jest o wiele bardziej związana z trójką braci oraz matką, mądrą wiedźmą posiadającą dar uzdrawiana. Od maleńkości królowa przekazywała Aleksandrze swoją wiedzę, co sprawiło, że jest ona obecnie potężną Bystrą, kobietą która dostrzega świat poza granicami umysłu. Jednak niewystarczająco... Jej matka zostaje zaatakowana w lesie przez bestię i umiera kilka dni później. Wkrótce jej ojciec bierze sobie nową, piękną, młodą żonę, którą to znalazł śpiącą polując na potwora, który śmiertelnie zranił królową. Niedługo potem bracia Aleksandry zostają wyganiani z Królestwa, a ona wysłana do ciotki, gdzie musi zmierzyć się sama z sobą i zdecydować, czy chce odmienić swój los.
"Pewnie już wiecie, kim jestem. W każdej opowieści występuje ktoś taki, jak ja. Postać drugoplanowa, ledwie dostrzegana przez głównych bohaterów akcji. Niechciane dziecko, bez niezwykłych talentów. Jak wróbel wśród łabędzi."
Kto nie zna baśni Andersena? Większość z nas wychowała się na tych pięknych, choć niejednokrotnie mrocznych historiach o miłości, przyjaźni i magii, lecz nie tylko. Klimat tych opowieści jest trudny do odtworzenia, ale niejednokrotnie autorzy podejmowali się tego zadania, aby z utkanych już wzorów stworzyć własną historię. Zoe Marriott zadebiutowała właśnie baśniową opowieścią nawiązującą do baśni Andersena "Dzikie Łabędzie".
"Królestwo Łabędzi" to baśniowa relacja o przygodach Aleksandry. Choć była to młoda dziewczyna i musiała zmierzyć się z potężną czarownicą to jednak była gotowa do wszelkich poświęceń. Historia księżniczki jest pełna równocześnie bólu i miłości, ale nie tylko tej romantycznej, lecz dotyczy również głębokiej miłości między rodzeństwem oraz więzi łączącej matkę z córką. Autorka w naprawdę piękny sposób podkreśliła ważkość tych uczuć, które sprawiają, że ludzie potrafią dokonać cudu, aby odmienić los bliskich im osób.
„Gdyby życzenia zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami.”
Powieść "Królestwo Łabędzi" z jednej strony bardzo mnie zauroczyła, a z drugiej mam trochę wątpliwości. Spodobało mi się to, że Zoe Marriott poświęciła tak dużo uwagi magii, która według niej miała źródło w naturze. Zaklęcia, moc oraz Przodkowie, to wszystko przestawiono ciekawie oraz wyczerpująco, gdyż jest to ostatecznie historia jednotomowa. Autorka zdobyła mój podziw również, gdy przedstawiała uczucie łączące Aleksandrę i Gabriela, młodzieńca, którego spotkała nocą na plaży. Chciałoby się krzyknąć wreszcie! Wreszcie ktoś był świadomy, że miłość to nie uczucie, które rodzi się w jedną sekundę/godzinę/dzień. To uczucie rodziło się powoli z prawdziwiej przyjaźni, dla mnie więc nabrało prawdziwości, której czasem brakuje w książkowych historiach miłosnych.
„ - Nie zapytasz, co tu robię w środku nocy?
- Pewnie to samo co ja.- Chłopak uśmiechnął się. - Starasz się coś przemyśleć albo próbujesz nie myśleć.”
Wątpliwości za to budziło we mnie rozwiązanie zagadki ze snami oraz mocą Aleksandry. Spodziewałam się czegoś magicznego, a wyjaśnienie było tak enigmatyczne, że czytałam to dwa razy, a mimo to nie do końca rozumiałam. Autorka próbowała to jakoś wytłumaczyć, ale wydaje mi się, że sama do końca nie wiedziała, jak to wszystko czytelnie wyjaśnić. Rozczarowało mnie to, że zręcznie budowane napięcie po prostu się rozprysło.
"Przyziemne, płytkie słowa, którymi umiałam się posługiwać, nie były stworzone do opisania tego, czego doświadczyć może dusza."
Oceniając "Królestwo Łabędzi" całościowo przyznaję, że jest to naprawdę baśniowa i magiczna książka, która jednak nie zadowoliła mnie enigmatycznym zakończeniem. Szczególnie polecam ją osobą, które uwielbiają taki klimat oraz młodszym czytelnikom.
Ogólna ocena: 7/10.