Pod koniec jednego z upływających mu na nudzie dni Nathan ujrzał stado niedużych ptaków, które utworzywszy potężną, hałaśliwą gromadę, odbywały coś w rodzaju rytualnego tańca. Na tle pomarańczowego nieba czarna, licząca tysiące drących się osobników sfora wiła się w najróżniejszych kształtach ponad powierzchnią wody i mrocznymi koronami drzew. Rozpędzała się w jedną stronę, nagle zawracała, tworząc łuk, który zamieniał się w klepsydrę a później przybierał kształt wijącego się węża. Dynamiczne formy serpentyn i owalów to wzbijały się wysoko w niebiosa, to opadały tuż nad połacią dżungli, by po kilku sekundach ponownie wzlecieć ku górze. Wir, przez moment rozrzedzony, rozciągnięty, sprawnym manewrem ponownie wzbijał się w owalną formę o węglowej barwie; zwalniał, później przyspieszał i znowu zawracał i krążył tak na oczach zachwyconego Nathana.
Został dodany przez:
KA
@koalarcp
Pochodzi z książki:
Ostatni lot nad Kongo
Ostatni lot nad Kongo
Wojciech Scelina
8.7/10

?Ostatni lot nad Kongo? to powieść o zapomnianym ludobójstwie w rządzonym przez Belgów XIX-wiecznym Wolnym Państwie Kongo. W intrygujący sposób na nowo przedstawia świat opisany ponad sto lat temu prz...

Komentarze

© 2007 - 2024 nakanapie.pl