Za nimi sunęły osoby starsze, emeryci i renciści, którzy swoim zwyczajem koniecznie musieli o tak wczesnej porze iść do przychodni, gdzie można było spotkać znajomych i dać upust swojej złośliwości wobec ludzi. Inni najpierw uczestniczyli w najwcześniejszej porannej mszy, aby powierzyć swe dusze Bogu. Zaciekle bili się w piersi, wyznawali grzechy, aby tuż po wyjściu ze świątyni dołączyć do tych z przychodni i obgadać całe otoczenie, siebie uważając za świętych.
Został dodany przez: @Vernau@Vernau
Pochodzi z książki:
Dom na niedźwiedziej polanie
Dom na niedźwiedziej polanie
Halina Kowalczuk
6.5/10

Gdy Anna wpada na ulicy rodzinnego miasteczka na Podhalu na przystojnego turystę z Warszawy, nie spodziewa się, że ten mężczyzna odmieni jej życie. Do tej pory nie miała szczęścia w miłości, ale Adam...

Komentarze