Po pierwsze, uważam, tak jak kilka wypowiadających się tu przede mną osób, że skoro jakiegoś maila nie ma na stronie wydawcy, to dlatego, że nie chcą go upubliczniać i pokątne wymienianie się tym adresem jest niegrzeczne, bo być może przykładowa Pani Kasia, ma wiele obowiązków, i nie może ciągle odpisywać wszystkim i trafiają do niej tylko ci, których wybrał do współpracy ktoś inny? Krótko mówiąc, może ta osoba zajmuje się tylko "konkretami"?
Po drugie- wiem sama po sobie, jak bardzo marzy się początkującym blogerom współpraca. Sama swego czasu o to Was pytałam:) I muszę się przyznać, że mimo Waszych rad (dobrych) pokusiłam się i napisałam maila do Gandalfa- odpisali po baaardzo długim (ale jednak!) czasie, kiedy już traciłam nadzieję. Co prawda dowiedziałam się, że mają już full, ale zaproponowali okres próbny (jupi!). I po co to piszę? Ano po to, żeby Wam powiedzieć, że przekonałam się, że takie parcie na współpracę nie wyszło mi na dobre (o czym mnie ostrzegano; o ja głupiutka!), bo teraz mam odczucie, że mimo, że delikatnie i skromnie zwróciłam na siebie ich uwagę, to jednak za szybko. Dla porównania- kilka dni temu zgłosiło się do mnie Audeo.pl. Samo, bez moich starań i zaproponowali współpracę z czego ogromnie się cieszę. Dzięki temu nie mam wrażenia, że komuś się narzucałam. No i w ten sposób utwierdziłam się w przekonaniu, że warto posłuchać rad innych. A inni (czyli Wy) mówili, że na to przyjdzie czas:)
Jeszcze słówko o odpowiedziach Wydawnictw, że mają komplet recenzentów- dla mnie brzmi to trochę tak, jakby nie chcieli napisać wprost "Nie, dziękujemy. Wymagamy wyższego poziomu" (przykład), bo wtedy na pewno ogrom ludzi by dyskutował i dopytywał. A tak nie, bo już mamy full i spokój. Więc obrażanie się na Wydawnictwa, że powiedzieli, że mają komplet a zaraz nawiązują współpracę z kimś innym jest trochę... śmieszne. Trochę wyobraźni i samokrytyki.
Poza tym wypowiedzi niektórych z Was brzmią, jakby nawiązywanie współprac było dla Was całym sensem blogowania. A przecież, tak jak wspomniał ktoś wyżej, rozdawanie książek to nie obowiązek Wydawnictw. To fajny bonus, forma nagrody i motywacji, ale chyba są jeszcze książki nie będące nowościami (bo przecież od Wydawnictw większość bierze same nowości)? Myślałam, że recenzują ludzie, którzy lubią CZYTAĆ a nie posiadać książki... A tymczasem widać, że niektórzy z Was trochę przesadzają z tym. Np. takie bulwersowanie się, bo Wydawnictwo nie odpisuje, a przecież Wy z niecierpliwością czekacie. Trochę wyrozumiałości. A poza tym, jeśli nie odpiszą, to co? Co, jeśli żadne Wydawnictwo nie będzie chciało z Wami współpracować? Przestaniecie blogować?
Jedna z Was napisała, że Wydawnictwo obiecało się odezwać- skoro obiecali, to się odezwą, wg mnie to trochę niegrzecznie zawracać im głowę, bo przecież oni już o Tobie wiedzą:) I na pewno odpowiedzą, może po kilku dniach, ale przynajmniej codziennie z nadzieją sprawdzasz pocztę. Czy to nie miłe?:)
Ludzie, spokojnie. Idźcie za radą Madame_K i przystopujcie