"To nie ty znajdujesz książki, lecz one znajdują ciebie"- powiedziała Agata i miałam wrażenie, że mówi właśnie do mnie, a nie książkowych bohaterów. To nie ja znalazłam tę książkę. To ona trafiła do mnie. Przeczytana z obowiązku, jako lektura konkursowa, okazała się cudownym wstępem do przygody z piątką rodzeństwa i ich niezwykłą nianią.
Autorka garściami czerpie z klasyki literatury wykorzystując motywy popularne w powieściach Edith Nesbit, P.L. Travers czy Mary Norton, a całość napisana jest prosto, ale jednocześnie poetycko i pięknie.
Mamy pięcioro dzieci pozostających pod opieką tajemniczej niani, która czyta w myślach, jeździ na złotym rowerze i zna wszystkie tajemnice. Mamy też Manu, dziwnego stworka, który uciekając przed złem i smutkiem trafia do świata Matyldy i Piotrusia. I jak w każdej baśni, tak i tu, jest jakiś czarny charakter. Unam, to uosobienie zła, które stopniowo przejęło we władanie krainę Manu pozbawiając ją szczęścia i radości, a teraz chce również przejść do świata ludzi. Czy dzieciom uda się pokonać zło, uratować wyspę Manu i dokończyć historię opisaną w Czerwonej Księdze prababci Matyldy? Nie zdradzę. By się tego dowiedzieć sami wyruszcie w tę podróż.
Pomijając całą tę otoczkę tajemniczości i baśniowości "Agata z Placu Słonecznego" to przede wszystkim opowieść o szczęściu, którego niedostatek czyni ludzi szaleńcami i tyranami. Ale to również bardzo pouczająca opowieść o miłości, przyjaźni i zaufaniu.
Polecam