Nie przeczytałam "Angielskiego zabójcy", więc opinia jest pisana na podstawie 1/3 zawartości książki. To druga pozycja Silvy w moim czytelniczym dorobku i już na pierwszej stronie coś mi zazgrzytało - wydawało mi się, że już to czytałam. Wstęp był łudząco podobny do wstępu "Sprawy Rembrandta" i reszta, niestety, też. Wątki znów podobne: izraelski szpieg w stanie spoczynku, kradzież dzieł sztuki, splamione krwią fortuny szwajcarskie. To wszystko nie byłoby takie złe, znużyło mnie jednak. Do tego skaczemy po Europie, to do Wenecji, na Korsykę, do Portugalii - czułam się jakbym czytała mały przewodnik o miejscach, które trzeba zobaczyć w czasie europejskich wakacji.
Polecam osobom, które lubią czytać serie z tymi samymi postaciami i pisane według jednego schematu. Szkoda, bo miałam ochotę na dobry kawałek powieści sensacyjnej.