Opinia na temat książki Anioł Coltona

"Ona mnie wybawiła, ja ją zniszczę".

Anioł Coltona to trzecia część serii o motocyklistach, poświęcona głównie bohaterowi, który od początku najbardziej mnie zaintrygował i którego najbardziej polubiłam. Zresztą, psychopatyczny (rzeźnik) doktorek, to od razu wzbudza ciekawość! Bo tak, Colton był lekarzem, pomagał, ale też ogólnie wyczuwało się od niego coś dobrego. Poza tym jednak był też nieźle popierdzielony i miał sadystyczne ciągoty 🙊 pełen zestaw zabawek do torturowania wrogów? Proszę bardzo!

Po tym, jak poprzednia część, Piekło Hulka, nieco mnie zawiodła, Colton znów pozytywnie mnie zaskoczył, co ze względu na tę sympatię, ucieszyło mnie szczególnie! Naprawdę dobrze się tego słuchało, sporo się działo, popieprzenie doktorka było obecne.
Była też ona. Lexi. Uratowana. Ubierająca się na biało. Panikująca przy każdej plamie na ubraniu. Co takiego przydarzyło się dziewczynie?
Autorka sprawiła, że naprawdę chciało się odkryć te tajemnice, wejść do jej głowy. Historia nie nudziła ani przez chwilę. Może i Colton był momentami mocno irytujący, ale do przeżycia ;p
Bardzo podoba mi się tu również motyw rodziny. Nie tej związanej krwią. Tej z wyboru. Był też wątek pogrzebu... A to mnie zmroziło. Pogrzeb młodego motocyklisty... Wróciłam pamięcią lata wstecz... Te wszystkie motocykle... Ten dźwięk. Ten widok. I tyle łez. Nie mogłam się uspokoić.
...