„Czyli nie musimy być już idealne?”
Nie chcę być perfekcyjną panią domu!
Lekka, zabawna i satyryczna powieść obyczajowa. Początkowo skojarzyła mi się z podobną w odbiorze książką Małgorzaty Żurakowskiej „Muchy w zupie i inne dramaty”, przedstawiające radosne, zwykłe życie rodzinne.
Ale potem odnalazłam coś, co doskonale znam ze swego otoczenia – dwie koleżanki z pracy i moja osobista mamusia rodzona – problem, z którym boryka się co najmniej 1/3 Matek Polek; bycie idealną matką, żoną i kochanką, która wzdychając i narzekając na swojego męża, dzieci i otoczenie, dzielnie dźwiga na własnych barkach wszystkie ciężary życia rodzinnego.
„Zobaczyła kobietę odgrywającą rolę udręczonej pani domu, która swoje frustracje i ogólne przygnębienie sama dodatkowo pogłębiała przyjmowaniem coraz to nowszych obowiązków. Z miną cierpiętnicy znosiła wszystko, co ją spotykało, coraz częściej sięgając po ekstremalne zachowania – w ciągu dnia zaliczała swoją pracę etatową, sprzątała mieszkanie, gotowała kilkudaniowy obiad (bez glutenu i innych świństw), prała i prasowała stertę ciuchów, myła okna i czyściła klatkę Zgryza. Jednym słowem – robiła wszystko, by być piekielnie zmęczoną i by zobaczyli to wszyscy dookoła, a Mateusz w szczególności. Im bardziej była wykończona, tym większą odczuwała satysfakcję. Swoją żałość wylewała oczywiście na męża, który nic z tego nie rozumiał, bo za każdym razem, gdy oferował pomoc, zostawał wyśmiany, wyszydzony i prawie opluty. W końcu odpuścił, a Justyna rzeczywiście została z całą robotą zupełnie sama.”
Ale po co i dlaczego?
No właśnie… Odpowiedź jasno została wyklarowana w Awarii… Bo sama da sobie radę… bo nikt nie zrobi tego lepiej! Mój tatko otwarcie mówi, że nie będzie się starał, bo i tak „trzeba po nim poprawiać”! I tu jest kot pogrzebany… kobiety (przynajmniej niektóre) same sobie ten garb uszykowały.
„To nieprawda, że jej mąż był leniem, idiotą i pasożytem. To ona na niewiele mu pozwalała. Kobiety bowiem mają cudowną zdolność do samobiczowania się oraz fundowania sobie życia osoby pokrzywdzonej przez los. Nawet nie mając ku temu żadnych powodów.”
„Nigdy nie chwaliła Mateusza, nie dziękowała mu, kiedy zrobił coś miłego, za to chętnie wypominała dzień, w którym kupił zielone serwetki, chociaż ona tysiąc razy prosiła o turkusowe.”
Uwierzmy, że wszystkie te nudne i powtarzalne prace domowe, wykonywane wspólnie przebiegają szybciej i weselej i bez uczucia bycia wykorzystaną i niedocenioną… no i jest więcej czasu wolnego na przyjemnostki rodzinne: spacer, wyjście do kina, na lody… czytanie książek:) I ŚMIECH! I ZABAWĘ!
„...ludzie perfekcyjni tylko na pierwszy rzut oka wydają się być partnerami, o których marzymy. Tyle że z czasem ich doskonałość staje się największą wadą. No i są cholernie nudni. Ja już wolę, jak facet chce mi wymasować nogi zamiast wyrzucić śmieci.”
Olbrzymi plus za wątek z panią ornitolog!!! Genialny!