Babska Stacja

Jaka to przyjemna książka! Ciepła, pozytywna i pełna humoru. Opowiada historię 60letniej Sarah Jane, pani domu z Południa USA, córki szalonej Lenore. Otóż Sookie, bo tak zwracają się wszyscy do naszej bohaterki, dowiaduje się, że jest adoptowana i tak naprawdę pochodzi z rodziny polskich emigrantów. Cała akcja powieści toczy się dwutorowo: współcześnie, kiedy nasza bohaterka odkrywa swoją tożsamość i przeżywa zwariowane przygody i w czasie II wojny światowej, kiedy żyją jej przodkowie, którzy prowadzą stację benzynową w Wisconsin.

Śmiesznie było czytać w jaki sposób Amerykanie postrzegają Polaków, a także dowiedzieć się co nie co o kobietach pilotkach, które zajmowały się transportowaniem samolotów wojskowych. Swoją drogą WASP to ciekawy wątek w historii wojennej, a tak mało znany, bardzo dobrze, że pani Flagg zwróciła uwagę na tą organizację.

Szkoda tylko, że autorka nie pokusiła się o odrobinę researchu jeśli chodzi o wątek polski, który jest bardzo rozwinięty w tej książce. Swoją drogę Polacy tańczący polkę i grający na akordeonie to jest fascynujący widok ;)

Staram się czytać wszystkie książki Fannie Flagg. Sięgając po kolejny tytuł mogłem oczekiwać dwóch rzeczy – dobrej zabawy i pewności, że oczy mi się spocą. Nie zawiodłem się. Dodajmy do tego sporo nawiązań do Polski i już mamy wspaniałe czytadło na popołudnie.

Mimo początkowej niechęci przez to Polskie nazwisko, zakochałam się. Wciągnęła mnie bez reszty, wciągnęłam ją jak makaron ze spaghetti. 5/5 zdecydowane. Na sto procent trafi do ulubionych i jeszcze po nią sięgnę.