"Po raz pierwszy zetknąłem się z nazwiskiem Stanisława Rembeka latem 1977 roku, gdy w zamojskiej księgarni wpadła mi w rękę książka "Ballada o wzgardliwym wisielcu."... Po lekturze kilku stron wiedziałem już, że od książki się nie oderwę. Natychmiast ją kupiłem i kiedy przeczytałem, zrozumiałem dwie rzeczy. Po pierwsze, że trzeba z tego zrobić film! Nigdy nie zapomnę gęsiej skóry, która towarzyszyła mi przez całą lekturę, a zwłaszcza przy dwóch scenach: egzekucji młodziutkiego powstańczego kuriera Symchy i szarży rosyjskich dragonów na czworobok polskich kosynierów. Pewnie to właśnie te dwie sceny zadecydowały, że zakochałem się w tej książce.