Porzućcie wszelką logikę, ci którzy zaczniecie czytać tę książkę :D
Podobało mi się. Zaskoczeni? Ja też :D Na ogół przecież tak czepiam się logiczności, sensu, składu i trzymania kupy a tu taka siurpryza. Ano potrzebowałam czegoś na odmóżdżenie, czegoś lekkiego i wciągającego, ale z emocjami.
I dokładnie to dostałam.
Brak logiki nie objawiał się w zachowaniu bohaterów. Oni byli sensowni, to pisarka chwilami troszkę sobie plynęła w kwestiach profesji bohatera. Albo w ogóle pewnych elementów przypadkowości.
Ale gdy nie wchodzi nic, ta książka może uleczyć niechcieja czytelniczego ;)
Zwłaszcza, że panuje w niej ciekawy klimacik. Troszkę grozy, troszkę zagadki oraz Szkocji ;) Tak, Szkocję czuć i czuć też magię tej krainy. Przez co powieść nabiera lekkiego paranormalnego tchnienia ;) wiecie, taki jakby realizm magiczny się wkrada momentami ;)
Lubię się zakochiwać w bohaterach, na pewno wiecie już o tym. W Brochanie się co prawda nie zakochałam, tak osobiście, ale nie dziwię się bohaterce, że obdarzyła go uczuciem. Samą Lizzy polubiłam, taka przeciętna, normalna dziewczyna. Takkże, bohaterowie taka średnia półka, nie wkurzają ale nie kradną serca ;) przyjemnie się o nich czytało i tyle. To ważne ;)
Ale żeby nie było tak słodko, nie wszystko mi się podobało. Chwilami akcja się troszkę ciągnęła. Schemat standardowego romansu jest zachowany, ale zaburzone są ogólnie przyjęte proporcje. Jak zawsze odstępstwa od reguły witam z otwartymi ramionami tak tu trochę się czepiam, bo się nudziłam. Są ze dwa momenty, że przydałoby się autorce co nieco wyciąć.
Druga rzecz to brutalność - wiem, że ma sens i póki go ma nie czepiałabym się. Ale jest sobie taka jedna scena pod sam koniec książki - jak przeczytacie na pewno będziecie wiedzieć, gdy trochę miałam dość. Znaczy rozwiązanie problemu poszło definitywne, ale nie pasowało mi to jakos.
Znaczy, przełknęłam, przyjęłam do wiadomości i czytałam dalej, ale zgrzytnięcie malutkie było :P
Ale żeby nie zostawić Was z wrażeniem, że ja tylko narzekam to powiem jeszcze coś. Ta książka wzrusza. Popłakałam się co najmniej dwa razy. Tak, są takie momenty, że łzy same płyną. A to dobrze, bo są i emocje ;)
Ogólnie? Polecam. Nie każdemu, nie zawsze, ale na chwilę niemyślenia, braku inspiracji, polecam ;)