"Życie rzadko jest sprawiedliwe, Bóg nie rozdziela nieszczęść równo"
Historia z tych bardzo amerykańskich i przy okazji gangsterskich. Ekskluzywna szkoła w niej pełno amerykańskiej złotej młodzieży. Pierwszy rozgrywający w drużynie i nadzieja na kurę, a raczej koguta znoszącego złote jaja, a raczej zielone dolce. Oto on Christian gwiazda futbolu, cud miód i orzeszki, tak go przynajmniej odmalowuje autor. Jak jest taki on, to musi być i jakaś "ona". Dziewczyna onego, cudna Kathy Culver, córka mocno wierzącej katoliczki i sądowego patologa.
Pewnego wieczoru Kathy znika. Nikt nie wie co się z nią stało, ani jej chłopak, ani przyjaciółka, ani rodzina. Tutaj do akcji wkracza Myrion Bolitar, były koszykarz, obecnie agent sportowy i zaczyna się "zabawiać" w detektywa.
Raczej ta seria mi się nie spodoba, nie polubiłam ani Myriona, ani Christiana, ani nikogo innego z bohaterów. Te teksty gangsterki, jak dla mnie nadawały się bardziej dla podwórkowych łobuzów, czy facetów spod budki z podłej jakości, piwem. Te groźby, to stroszenie piór, że już o przemocy między rywalizującymi bandytami nie wspomnę. Niestety, zanotowałam też przegięcie w drugą stronę. Myrion wciąż pieje peany na cześć Jessiki, co kilka kartek dowiadujemy się, jaka to ona piękna, jaką wzorową ma postawę i te cudne oczy i lśniące włosy itd. itp....bleeeee.
Przeczytam pewnie coś spoza tej serii, jednak jej mówię kategoryczne "nie!". Nie znam się i nie przepadam za futbolem, zwłaszcza tym amerykańskim. Rywalizacje "bez skrupułów", też mnie nie bawią. Jedna z postaci w tej książce mówi: "Z czasem trzeba z czegoś zrezygnować, zwykle jest to etyka". Mam wrażenie, że wszyscy w tej książce pozbyli się szeroko pojętej etyki. Po co o tym czytać ?