To już ósmy tom sagi "Miecz prawdy". Jak we wszystkich poprzednich Richard w denerwujący sposób popada w tarapaty, które logicznie rzecz biorąc nie powinny go spotkać. W jego Imperium trwa najazd wojsk Ładu. Tymczasem, tu historia zbacza na boczny tor. Pojawia się kraina wygnańców. Czyli zupełnie nowy wątek. Jak poprzednio i teraz udaje się Richardowi zatriumfować. Jego problemem był brak zrozumienia najprostszych spraw. Książce brak już niestety świerzości poprzednich tomów. Początek akcji strasznie się dłuży, jednak w drugiej połowie zdecydowanie przyspiesza, żeby w końcówce się zagęścić. To jest także charakterystycze dla poprzednich tomów. Generalnie - warto przeczytać tę pozycję. Porównując do innych cykli fantasy, cykl "Miecz prawdy" wypada bardzo dobrze.