„Na początku mojej drogi wszystko mi mówiło, ze powinienem zostać przestępcą, a ja wybrałem psią służbę. I nie jestem przekonany, czy był to dobry wybór.”
„Bezpański” to do bólu szczera spowiedź gliniarza – Adama Bigaja, ps. „Księciunio - z jego służby i życia zawodowego. Zaczynając książkę byłam niezwykle pozytywnie nastawiona, niestety kończę ją z lekkim zawodem… A dlaczego? Zaraz Wam opowiem…
„Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu” na początku zapowiada się niezwykle dziarsko i ciekawie. Książka to swego rodzaju pamiętnik, który rozpoczyna się w momencie przyjęcia do służb we wrocławskiej milicji i pokazuje czterdziestoletnią służbę policjanta w „firmie” o bardzo barwnej historii. Jeżeli szukasz książki, która zobrazuje Ci jak wygląda praca w policji to zdecydowanie świetnie trafiłeś! Jeżeli jednak szukasz smaczków i niuansów z życia mundurowych – to niestety nie dowiesz się z tej książki nic poza tym co już od dawna wiadomo i co krąży po portalach plotkarskich. Niewątpliwie historia „Księciunia” umacnia negatywny stereotyp policjanta jako człowieka naginającego przepisy, wulgarnego, niewiernego i zalewającego smutki w kieliszku wódki.
Bigaj w swej historii porusza również kwestię współpracy milicji z SB, przedstawicielami Kościoła, obstawą Papieża, korupcji i nepotyzmie. Dodatkowo Bigaj pokazuje jak zmieniło się środowisko policyjne po upadku komunizmu, jak walczą polskie służby z przestępczością, narkotykami, dopalaczami, sutenerstwem i innymi przestępstwami. Księciunio pokazuje nam również jaką cenę trzeba zapłacić za bycie dobrym gliną.
Całe życie Bigaja wyłożone jak kawa na ławę – napisane dosłownie i bez owijania w bawełnę - co jest niewątpliwym atutem książki. Można powiedzieć, że na tle obecnego obrazu policjanta, „Księciunio” nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale o swoim życiu opowiada z dystansem, poczuciem humoru, a także pewną dozą żarliwości. Taka właśnie ballada z dozą czarnego humoru.
Niewątpliwym plusem książki jest właśnie zawarty w niej humor i dystans do policji, jak i całej wrocławskiej komendy. Jednakże czytając książkę niejednokrotnie się nudziłam, czasem wręcz miałam ochotę rzucić ją w kąt… A dlaczego? W moim odczuciu książka stanowi zbiór postrzępionych opowiadań - nagłe Adam opowiada o jednym, by zaraz przeskoczyć do drugiego wątku. Muszę przyznać, że czasem nie nadążałam nad historią, przez co miałam również niedosyt poprzedniego wspomnienia. I to właśnie te strzępki stanowią gwóźdź do trumny „Bezpańskiego”. Ilość historii, które chciano pokazać w książce w pewnym momencie nudzi – a nudzi właśnie dlatego, że jest opisane krótko i bezosobowo oraz pozbawia czytelnika emocji. Całość historii jest chaotyczna – przynajmniej dla mnie, co odebrało mi radość z czytania.
Ostateczna moja ocena to 6/10 – książka miała niewątpliwie potencjał, mogła stać się dobrym kryminałem opartym na faktach, a niestety została tylko smutną balladą o „psach”.